Sławomir Prusakowski, psycholog, trener biznesu: Tylko trochę. Chociaż akurat nie oceniam tego teraz z perspektywy psychologicznej. W wielu branżach jest rynek pracownika, więc rezygnacja z pracy nie jest tam obarczona dużym ryzykiem. Zwłaszcza najmłodszemu pokoleniu dość łatwo przychodzi decyzja: „Rzucam to zajęcie, żeby na dwa miesiące wyjechać, bo mam taką ochotę. Potem wrócę i coś znajdę”.
CZYTAJ TEŻ: „Gdy ktoś gestykuluje tylko prawą ręką, a lewa leży na stole, to sygnał ostrzegawczy”. Profiler behawioralny zdradza, jak rozpoznać kłamstwo
A patrząc z perspektywy psychologicznej – czy po wakacjach częściej chcemy zmienić pracę?
Nie jest to rzadkie. Urlop – mówię o dłuższym wyjeździe, a nie trzydniowym city-breaku – daje możliwość złapania dystansu do tego, jak żyjemy. Nie przypadkiem proponuje się ludziom, którzy mają wrażenie, że zabrnęli w ślepą uliczkę, żeby na pewien czas odcięli się od wszystkiego. Wyjechali za granicę, poszli w góry – zrobili cokolwiek, co pozwoli im zdjąć z siebie codzienność. Wtedy mózg zaczyna zajmować się innymi niż zwykle sprawami, widzi inne konteksty. Bywa, że kiedy znów spojrzy na codzienność, dojdzie do wniosku, że chce ją zmienić. To się może zdarzyć jeszcze w trakcie urlopu, a może tuż po. I nie chodzi tylko o to, że orientujemy się: „ta praca jest do niczego”, „stosunki w firmie się pogorszyły”, ale także o to, że my się zmieniamy. Ktoś, kto był sprzedawcą przez lata i codziennie odwiedzał kilkunastu klientów, może już nie mieć na to siły albo chcieć czegoś nowego.
Tylko czy należy za tym pójść?
Organizuję 4-dniowe wyjazdy, podczas k … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS