A A+ A++

Małgorzata Bogdan nie musi oglądać prognozy pogody w telewizji, by wiedzieć, że jutro będzie upał.

Czuje osłabienie, które pojawia się już dzień przed. To jej organizm wysyła ostrzegawcze sygnały.

Lata coraz bardziej piekące

Mieszkanka Pustkowa podkreśla, że ostatnie lata są wyjątkowo gorące. Dawniej też oczywiście były upały, ale nie tak – jak to określa – piekące. Teraz jest taki zaduch, że nie da się normalnie funkcjonować. I to dzień za dniem, przez co nie można odpocząć.

– Do 30 stopni jest w porządku, powyżej zaczynają się problemy. Przychodzi wieczór i siły wracają, a na następny dzień powtórka z rozrywki. A takich upalnych dni w ciągu lata z roku na rok jest coraz więcej – zauważa.

Niemoc, która ją dopada, objawia się głównie brakiem sił w rękach i nogach. Towarzyszą temu często spadek ciśnienia krwi, bóle i zawroty głowy. Bywa, że dużo poniżej normy spada też temperatura ciała, nawet do 35 stopni.

Małgorzata Bogdan jest niskociśnieniowcem, ma też niedoczynność tarczycy, która odpowiada za właściwe funkcjonowanie całego organizmu.

– Nie przeszkadza mi to w normalne dni. Wtedy mogę robić wszystko, ale przy upałach czuję, że mam zero energii – zauważa mieszkanka Pustkowa.

Jeśli nie musi, nie wychodzi wtedy z domu, ale czasami ma wizytę u lekarza albo zakupy do zrobienia. Stara się wtedy pamiętać o zaleceniach, jakie otrzymała od lekarki. Usłyszała od niej słowa: jak będzie miała pani siłę, kiedy ma pani więcej wody, niż krwi.

Z pomocą sól kłodawska

To był argument za tym, by nie piła samej wody. Bo wtedy, obrazowo rzecz ujmując, przelatuje ona przez nas i chce się pić jeszcze bardziej. A przy tym wypłukuje magnez, potas i elektrolity.

– Dla mnie woda z solą kłodawską to podstawa do funkcjonowania – podkreśla Małgorzata Bogdan.

Wrzuca osiem ziarenek (bo z solą nie należy przesadzać) do półtoralitrowej butelki i wystarcza jej to na cały dzień. Poza tym oczywiście pije też kawę, herbatę i je soczyste owoce. Wodę można też pić z cytryną. Te dodatki sprawiają, że ona wsiąka w organizm jak w gąbkę i zostaje w nim na dłużej.

Przy spadkach ciśnienia krwi i zawrotach głowy pomaga jej woda z kiszonych ogórków. Rady, żeby wtedy podjąć aktywność fizyczną pomija milczeniem, no bo jak ma to zrobić, jak jest tak gorąco.

Rozważała montaż klimatyzacji, bo to dobra rzecz, ale ma też swoje złe strony. Może powodować ból gardła i inne infekcje górnych dróg oddechowych, więc jej używanie nie na każdego dobrze działa.

Kortyzol a upały

W jeszcze gorszej sytuacji podczas upałów jest jej znajoma Anna Zakrzewska-Maciak, która cierpi na rzadką chorobę Addisona. Ta charakteryzuje się tym, że nadnercza wytwarzają za mało kortyzolu albo wręcz w ogóle. To zależy jak szybko lekarze ją zdiagnozują.

– Ja miałam to szczęście, że wcześnie zdiagnozowali – zauważa.

Ale i tak ma go za mało. W upalne dni organizm powinien otrzymać więcej kortyzolu, niż w inne, bo jest to dla niego stres. Jej nadnercza nie są jednak w stanie wyprodukować koniecznej do obrony dawki. A kiedy kortyzol się nie podnosi, organizm nie walczy ze stresem.

Żeby odtworzyć krzywą wydzielania tego hormonu, musi przyjmować lek. Na polskim rynku dostępny jest tylko jeden. W normalnych warunkach bierze jedną tabletkę co kilka godzin. Kiedy pojawia się czynnik stresowy (infekcja, duży upał), należy wytworzyć więcej kortyzolu i przyjąć tzw. stresową dawkę, ustaloną wcześniej z lekarzem.

Ale zdarza się, że pacjent ją pominie lub weźmie za mało, a to może się skończyć odwodnieniem i przełomem nadnerczowym, który jest stanem zagrożenia dla życia i ciężko jest o leczenie tego schorzenia.

– Kiedy pacjent z chorobą Addisona trafia do szpitala, najczęściej kieruje się go na zieloną strefę, a on powinien znaleźć się od razu pod opieką lekarza – przekonuje.

Wszędzie chodzi z solniczką

Jako przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Osób z Chorobą Addisona i Niedoczynnością Nadnerczy walczy o leki dostępne za granicą, bo uważa, że nasze słabo działają. Poza tym są tylko tabletki po 10 mg, a dziecko 6-miesięczne potrzebuje 2,5 mg. Przy dzieleniu się kruszą, dlatego nie ma pewności, czy podajemy mu właściwą dawkę. Są też tylko częściowo refundowane, pacjent musi na nie wydać nawet 500 zł miesięcznie.

Lek ma bardzo krótki czas trwania w organizmie.

– Dlatego ja sprowadzam dla siebie leki z zagranicy na receptę transgraniczną. Miesięczny koszt takiego leczenia to 4 800 zł, ale to pod warunkiem, że nie ma infekcji, zatrucia czy upałów – podkreśla Anna Zakrzewska-Maciak.

W nadnerczach są też produkowane inne hormony, konieczne do kontroli gospodarki wodno-mineralnej. Aldosteron odpowiada za wydalanie odpowiednich ilości potasu z moczem i wchłanianie zwrotne jonów sodu w nerkach. Ma to zapobiec ich nadmiernej utracie, co wiązałoby się z odwodnieniem i spadkiem ciśnienia tętniczego.

Kiedy spada poziom sodu, a rośnie potasu, pojawiają się kłopoty z sercem.

– Ja miałam kiedyś ciśnienie 70/30 mmHg, kiedy temperatura przekraczała 30 st. C. To prowadzi do omdlenia. Niedobrze się robi, wymiotować się chce, czasem pojawia się biegunka – opowiada.

Spadek sodu powoduje też głód soli, dlatego wszędzie chodzi z solniczką. A wodę z ogórków kiszonych wypija niczym oranżadę.

Kardiolog: upały są groźne

Ludzki organizm ma wiele sposobów termoregulacji, ale podczas upałów radzi sobie najgorzej. Kardiolog Adam Rojek zauważa, że głównym mechanizmem obronnym jest pocenie. Tracimy wtedy wodę i ważne dla prawidłowego funkcjonowania elektrolity.

– Dlatego poza odpowiednim nawodnieniem, o którym większość pacjentów pamięta, istotne jest zadbanie o właściwą podaż jonów – radzi.

Najlepiej więc sięgnąć po wodę mineralną, a odstawić słodkie gazowane napoje. Nie poleca też kawy i herbaty ze względu na zawartość substancji moczopędnych.
Podczas procesu ochładzania organizmu rozszerzają się naczynia krwionośne, a akcja serca przyspiesza. Wszystko po to, by oddać więcej ciepła z krwi. To zwiększa ryzyko wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych szczególnie u osób starszych i zmagających się z chorobami przewlekłymi.

– Z tego powodu w okresie upałów proszę pacjentów o zachowanie wyjątkowej ostrożności i czujności odradzając przy tym, o ile jest to możliwe, przebywania na otwartym słońcu – mówi Adam Rojek.

Te, które muszą wyjść, powinny mieć odpowiednie nakrycie głowy, być nawodnione i zastosować krem z filtrem UV. Warto, żeby też wiedziały, czy przyjmowane leki nie powodują nadwrażliwości skóry na światło słoneczne. To najlepiej skonsultować z lekarzem.

Posiłki w okresie upałów powinny być mniejsze objętościowo i zawierać lekkostrawne składniki. Aktywność fizyczną na świeżym powietrzu najlepiej planować  w godzinach porannych lub wieczornych. Jeśli zaś korzystamy z klimatyzacji, powinniśmy zadbać, by różnica między temperaturą na zewnątrz i wewnątrz nie była za duża. W przeciwnym razie łatwo narażeni będziemy na infekcje dróg oddechowych i inne schorzenia.

– Jednak przede wszystkim ważne jest obserwowanie własnego organizmu, a w razie niepokojących objawów zwrócenie się o pomoc do wykwalifikowanych pracowników ochrony zdrowia – ostrzega Adam Rojek.

Ostatnie lata ekstremalnie ciepłe

Wrażenie Małgorzaty Bogdan, że ostatnie lata są wyjątkowo gorące, potwierdzają dane z raportu IMGW: Klimat Polski 2023. Dowiadujemy się z niego, że od drugiej połowy lat 80. coraz częściej występują w naszym kraju warunki określane jako normalne lub cieplejsze.

W ostatniej dekadzie jedynie rok 2013 oraz 2021 zostały sklasyfikowane jako normalne termicznie. Pozostałe to lekko ciepłe (2017), ciepłe (2016), bardzo ciepłe (2014, 2015, 2022) lub ekstremalnie ciepłe (2019, 2020, 2023).

Do Szpitala Powiatowego w Dębicy w latach 2014-2021 trafiało do trzech pacjentów rocznie z oparzeniami słonecznymi. W 2022 r. było ich pięciu, w 2023 r. – ośmiu, a w  obecnym do lipca czwórka. Wśród tych z udarami cieplnymi i słonecznymi, odwodnieniem i omdleniami z gorąca najwięcej przypadków, bo piętnaście, było w 2017 r. W ubiegłym roku – dwanaście, a w obecnym do lipca – dziesięć.

– A za wzrostem temperatur stoi człowiek. Kiedyś było więcej trawników, lasów, terenów zielonych, a teraz wszystko wyłożone kostką brukową, żeby było wygodniej – zauważa Małgorzata Bogdan.

Jako drugi czynnik wskazuje zanieczyszczenie powietrza. Ale nie może się zgodzić z twierdzeniem, że jest to tylko wina samochodów, jej zdaniem zdecydowanie bardziej samolotów. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędą zmiany na Alei Solidarności w Krakowie. Samochody pojadą nowym wiaduktem nad budowaną trasą S7
Następny artykułKreml stracił kontrolę. Prawda o Kursku wyszła na jaw