O życiowych szansach, planach rozwoju powiatu, nowym sekretarzu, kondycji finansowej oleskiego szpitala, ratownikach medycznych, a nawet o tym, jak… zwracać się do nowej pani starosty – z Bożeną Konarską-Markiewicz, starostą oleskim, rozmawia Damian Pietruska.
– Gdybym rok temu o tej porze powiedział, że za kilka miesięcy zostanie Pani starostą, z jaką reakcją bym się spotkał? Wiele elementów musiało się przecież odpowiednio ułożyć, aby ta historia potoczyła się w ten sposób.
– Nie uwierzyłabym, powiedziałabym, że to niemożliwe! Byłam tak mocno związana zawodowo i emocjonalnie z moim poprzednim miejscem pracy (stanowisko dyrektora Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pludrach – przyp. red.), że nie brałam pod uwagę tak dużej zmiany w moim życiu.
– Ale jakieś plany związane z polityką musiały się już wtedy, jesienią ubiegłego roku, pojawiać?
– W tym okresie planowałam wziąć udział w wyborach, ale wtedy jeszcze myślałam raczej o kandydowaniu do samorządu gminnego. Nie brałam w tamtym czasie w ogóle pod uwagę zasięgu powiatowego.
– Jak to się więc zmieniło?
– Chodziło wtedy o zmianę na stanowisku burmistrza Dobrodzienia. Kiedy było już wiadomo, że na to stanowisko kandyduje Agnieszka Hurnik, po rozmowie, między innymi z panią Agnieszką, zasugerowałam, że na tym etapie mogę jedynie kandydować do Rady Powiatu, a w międzyczasie otrzymałam propozycję miejsca na liście wyborczej. To był styczeń, ale wtedy też oczywiście nie wchodziły w grę powiatowe szczyty! Ponieważ wierzyłam, że zmiana na stanowisku burmistrza Dobrodzienia nastąpi, to w tym momencie liczyłam, że razem z panią burmistrz uda się dokonać zmiany także w naszej części powiatu.
– Pani przykład pokazuje, że czasem na nasz życiowy peron podjeżdża pociąg z pewną szansą i to od naszej decyzji zależy, czy do niego wsiądziemy czy nie. Taka szansa może się trafić tylko raz w życiu! Kiedy ten pociąg podjechał, długo się pani zastanawiała, czy wsiąść?
– To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ponieważ przewracała je do góry nogami! Dodatkowo, decyzję musiałam podjąć w bardzo krótkim czasie. Miałam na to praktycznie trzy weekendowe dni!
– To były nieprzespane noce?
– Wie pan co robi kobieta, kiedy musi podjąć jakąś trudną decyzję? Jedzie na zakupy! (śmiech) Oczywiście, pomogła rozmowa z najbliższymi. Moje dorosłe dzieci stwierdziły, że kiedy dostaje się taką szansę i możliwość wpływu na zmianę najbliższego otoczenia (a na stanowisku starosty takie możliwości się ma), to należy taką szansę wykorzystać.
– Podobno w życiu bardziej żałuje się tego, czego nie zrobiliśmy niż tego, co zrobiliśmy.
– Tak właśnie może być!
– Na ile poprzednie życie zawodowe pomaga Pani na obecnym stanowisku?
– Przydaje się szczególnie doświadczenie w pracy z ludźmi na różnych poziomach. Tak naprawdę szkoła jest jednostką samorządową, więc zarządzanie nią jest okazją do poznania struktur samorządowych. Gminnych, ale samorządowych, czyli wszystko co się opiera o budżet, sprawy finansowe, funkcjonujące regulacje prawne. Posiadam więc wiedzę, jak to wszystko wygląda, chociaż nigdy nie złożyło się, abym bezpośrednio pracowała w samorządzie.
Oprócz tego przydają się nabyte umiejętności konstruowania zespołu, zarządzania nim, umiejętność podejmowania czasem trudnych decyzji, także personalnych.
– Co jest największym wyzwaniem w nowym życiu zawodowym? Co najmocniej zaskoczyło?
– Liczba spraw, którymi się trzeba zająć! I to z wielu dziedzin, ponieważ to nie jest już wąski obszar oświaty, ale szereg zadań w różnych obszarach. Konieczność tak szybkiego podejmowania decyzji, które muszą być decyzjami dobrymi, ponieważ mój ostateczny podpis czy głos ma duże znaczenie dla wielu ludzi. Zawsze wydawało mi się, że pracując w szkole, mając kontakt z młodymi ludźmi, ale także z całym zespołem, czas płynie bardzo szybko, tak naprawdę od wakacji do wakacji. To był błąd! To myślenie zostało zweryfikowane, ponieważ zegar teraz jakby przyspieszył. Pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem dni uciekają bardzo szybko! Do tego oczywiście dochodzą weekendy, podczas których odbywają się wydarzenia i uroczystości, w których chcę brać udział, żeby docenić pracę ludzi, którzy organizując wydarzenia, często robią to społecznie.
– Jest Pani pierwszą kobietą na stanowisku starosty powiatu oleskiego. Dotychczas w całej Polsce to stanowisko nie było często obejmowane przez kobiety, a za tę zmianą nie nadążył język. Jak można się do Pani zwracać? Nie jest przecież Pani starościną, bo to oznacza żonę starosty.
– Starościną absolutnie nie! Przyjęłam formę, która jest najbardziej poprawna, jeżeli chodzi o język polski, czyli – starosta oleski. Oczywiście w dobie modnych feminatywów były sugestie, żeby przyjąć formę “starosta oleska”, ale wolę pozostać przy tej poprzedniej nazwie. Generalnie, nie do końca jestem przekonana do zwrotów typu “pani ministra”. Jakoś mnie to troszeczkę razi. Tak samo nie podobało mi się, kiedy ktoś do mnie mówił “dyrektorka”. Wołałam być “panią dyrektor”.
– Z punktu widzenia zarządzania ciekawe jest, jak układa się Pani współpraca z byłym starostą a obecnym wicestarostą Rolandem Fabiankiem. Jak zostały rozdzielone obowiązki?
– Każdy z nas ma, według schematu organizacyjnego, pewne podziały, które wynikają z przepisów prawa. Rzeczywiście, poukładaliśmy sobie to w ten sposób, że mimo że każdy z nas ma pewien obszar obowiązków, którym się zajmuje, to w strukturze organizacyjnej starosta jest tą osobą, która odpowiada za wszystko. W związku z tym przyjęliśmy taką formę, że staramy się codziennie gdzieś spotkać i porozmawiać o istotnych sprawach, które trzeba na bieżąco rozwiązywać. Nie ukrywam, że pan wicestarosta przekazuje mi bardzo dużo informacji, co do tych spraw, które były wcześniej podejmowane. Pozwala to płynnie kontynuować wiele projektów. Ja chcąc dobrze spełnić swoją rolę, chcę poznać całą historię danej sprawy, z czego ona wynika, kto o niej decydował, jaki ma być efekt końcowy. Stąd tych rozmów jest bardzo dużo, także z pracownikami merytorycznymi starostwa, którzy dzielą się doświadczeniem z własnych obszarów, a uważam, że te zespoły są tutaj naprawdę dobrze stworzone.
– W ramach przeprowadzonego konkursu został wyłoniony nowy sekretarz powiatu, którym została Bożena Gaś. Dlaczego dokonano takiego wyboru?
– Pani Bożena Gaś przede wszystkim przygotowała rzetelnie dokumenty, które musiały zostać złożone, aby ubiegać się o to stanowisko. Już sam sposób aplikowania na dane stanowisko pokazuje, jak dana osoba porusza się w przepisach prawa. Pani Bożena Gaś była dyrektorem Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół i Przedszkoli w Dobrodzieniu, więc znam ją z wieloletniej współpracy. Imponowały mi jej decyzje, które podejmowała w kierunku rozwoju szkół. Odpowiadała także za rzetelne przygotowywanie uchwał, zarządzeń, znajomość prawa oświatowego, ale także z dziedziny finansów publicznych, rachunkowości. Przejście ścieżki kariery na różnych stanowiskach urzędniczych – to także dobra droga, która pokazuje, że doświadczenie zdobyte na tych etapach, przyda się w pracy w starostwie. Mam wizję, żeby sekretarz był swoistym dyrektorem urzędu, który będzie zarządzał i usprawniał działanie, był łącznikiem między poszczególnymi wydziałami w urzędzie.
– Na początku września Rada Powiatu w Oleśnie podjęła uchwałę w sprawie zatwierdzenia Programu Naprawczego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Oleśnie. W jakiej kondycji finansowej jest oleski szpital i jakie kroki mają zostać podjęte, aby tę kondycję poprawić?
– Chcę podkreślić, że kondycja naszego szpitala, na tle innych szpitali powiatowych, jest naprawdę dobra. Są sytuacje, że znajdujemy się odrobinę “pod kreską”, ale mogę wytłumaczyć z czego to wynika. Otóż od początku lipca, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, nastąpiły kolejne podwyżki w sektorze ochrony zdrowia. Za tym idą spore pieniądze do wypłacenia, a z drugiej strony nie miały przełożenia ze środkami, które otrzymaliśmy na ten cel. Pieniądze docierają do nas z pewnym opóźnieniem, a wypłaty trzeba przecież wypłacić. Wtedy pojawia się moment, kiedy płynność finansowa zostaje zagrożona. W takiej sytuacji, po półrocznym bilansowaniu, przygotowuje się program naprawczy. Obligatoryjnie wynika to z przepisów prawa.
Z drugiej strony, są oddziały w naszym szpitalu, które “wychodzą na plus”. Narodowy Fundusz Zdrowia ma także swoje problemy i nie płaci na przykład za nadwykonania. Jeśli chodzi o kwestie ochrony zdrowia to niezwykle skomplikowany system, który tak naprawdę należałoby bardzo mocno odgórnie zweryfikować. Problemy nie wynikają ze złego zarządzania naszym szpitalem, ale całego, odgórnego systemu, który wymaga wielu zmian.
– Szpital zakończył kolejny rok z deficytem. Czy jego sytuacja finansowa jest niepokojąca?
– Z pewnością nie, ponieważ jesteśmy wsparciem dla tej jednostki. Patrząc na kwestie deficytowe innych szpitali, sytuacja w nich wygląda znacznie gorzej. Jest deficyt, ale z drugiej strony zamierzamy inwestować w szpital, który jest na przykład po zakupie nowych aparatów rentgenowskich, które działają całą dobę. Cały czas inwestujemy w tę jednostkę, aby obsługa pacjentów była na jak najlepszym poziomie medycznym. Kolejnym, zaplanowanym etapem będzie modernizacja SOR-u. Po tej modernizacji, mamy mieć SOR z prawdziwego zdarzenia z tzw. triażem, który zapewni komfort wszystkim pacjentom, którzy w danym momencie z różnych przyczyn znajdą się na SOR-ze.
– W mediach pojawiła się informacja o braku zabezpieczenia ratownictwa medycznego na terenie powiatu oleskiego przez ratowników medycznych. Czy powiat oleski będzie miał jakieś trudności w tym zakresie?
– Generalnie rzecz biorąc, ratownicy medyczni pracują w oparciu o tzw. umowy cywilno-prawne. W tym przypadku kwestia rozbiła się oczywiście o pieniądze, czyli o podwyżki. Ratownicy medyczni wnioskowali o podniesienie im stawek. Do mojej wiadomości takie pismo trafiło w poniedziałek 23 września. Z tego co się dowiedziałam od dyrektora szpitala, stawki zostały uzgodnione na poziomie takim, jakie otrzymali pozostali pracownicy, czyli była mowa o dwunastu procentach i takie podwyżki zostały ratownikom zagwarantowane, z wyrównaniem od 1 lipca. Te podwyżki, które zaproponował dyrektor, nie satysfakcjonowały ratowników. Wspomnę, że w piśmie skierowanym do mnie, była mowa, że jeżeli do 26 września nie zostaną podjęte z nimi rozmowy, to oni podejmą działania. Nie zaczekali jednak do tego dnia, ale także nie zwrócili się do strony, którym jest niewątpliwie starosta o jakąś mediację, pomoc w rozwiązaniu sytuacji, tylko zaczęli schodzić z dyżurów, zasłaniając się złym samopoczuciem i przedstawiając na to zaświadczenie lekarskie. To wszystko doprowadziło do takiej sytuacji, że w środę (25 września) mieliśmy zagrożenie braku obsady w Dobrodzieniu i w Praszce. Jedynie Olesno było obsadzone. Zwróciliśmy się do Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego o zabezpieczenie tych dwóch punktów, dzięki czemu dwie karetki przyjechały z Opola i zabezpieczyły nasz powiat.
Województwo opolskie przygotowuje plan transformacji związany z funkcjonowaniem ochrony zdrowia, w tym również ratownictwa medycznego. Pojawiła się propozycja, aby to Opolskie Centrum zarządzało ratownictwem medycznym w całym województwie opolskim. Protest ratowników przyspieszył działania, więc my tak naprawdę obecnie oddajemy ratownictwo medyczne w zarządzanie Opolskiemu Centrum Ratownictwa Medycznego. Pozostają jedynie techniczno-formalne sprawy do załatwienia. Od tego czasu to OCRM będzie brało odpowiedzialność za sprzęt i ratowników medycznych. W tej sprawie chcę podkreślić, że nie było najmniejszego zagrożenia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo medyczne mieszkańców powiatu.
– Miesiąc temu rozpoczął się rok szkolny, w którym do pierwszych klas szkół ponadpodstawowych zostali przyjęci uczniowie z tzw. “pustego rocznika”, który jest efektem reformy szkolnictwa sprzed lat. To był trudny nabór dla szkół średnich w powiecie oleskim?
– Wbrew pozorom, jeśli chodzi o kwestie “pustego rocznika”, jesteśmy na plusie, bowiem zakładaliśmy, że będzie mniejszy nabór niż był w rzeczywistości. Początkowo mówiło się o około 150 uczniach, którzy przystąpią do klas pierwszych naszych szkół, a docelowo trafiło ich około 180. Oczywiście, mamy szkoły w powiecie, w których nie utworzyły się klasy pierwsze, ale są też takie, które musiały utworzyć dodatkowe, żeby móc tę liczbę chętnych uczniów przyjąć. Przykładowo, Zespół Szkół Zawodowych w Oleśnie utworzył trzy pierwsze klasy, co jest bardzo dobrym wynikiem. W sumie w powiecie utworzyliśmy siedem pierwszych klas.
Dramatu w oświacie więc nie było, ale trudno się spodziewać, że w przyszłości będzie zdecydowanie lepiej, dlatego że mocno odczuwamy skutki niżu demograficznego. Mamy sześć szkół ponadpodstawowych i zespół placówek edukacyjnych w Dobrodzieniu – to są olbrzymie koszty, które starostwo ponosi, żeby zapewnić utrzymanie tych budynków. Naborów będzie coraz mniej i kiedyś trzeba będzie zastanowić się nad trudnymi decyzjami, mianowicie nad ewentualną zmianą sieci szkół.
– Pełni Pani funkcję starosty od ponad trzech miesięcy. Czy w tym krótkim czasie udało się już wprowadzić jakieś nowości?
– To faktycznie krótki czas, więc wielu nowości nie ma. Przygotowaliśmy jednak zmianę schematu organizacyjnego pracy samego urzędu. Chcemy także usprawnić system funkcjonowania rejestru czasu pracy urzędników, czyli wprowadzić elektroniczny pomiar czasu. Aby były pewne ramy czasowe, ponieważ chcemy być na tyle elastyczni, żeby przykładowa mama, która zaprowadza dziecko do przedszkola, mogła pogodzić czas pracy z tymi obowiązkami.
Pojawiła się także możliwość, aby zapewnić nowe warunki pracy dla Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Oleśnie. To jednostka, która ma świadczyć usługi osobom dotkniętym przemocą domową oraz niepełnosprawnym, a budynek, w którym obecnie znajduje się PCPR nie spełnia prawie żadnych norm, które zapewniają tzw. dostępność. Postanowiliśmy więc rozważyć budowę nowego centrum. To kwestia finansowania, więc szukamy zewnętrznych środków. Docelowo, chcielibyśmy wybudować Powiatowe Centrum Usług Społecznych, gdzie w jednym miejscu petenci mogliby załatwić wiele różnych spraw. Żeby ktoś, kto przyjeżdża do miasta powiatowego w jednym dniu i jednym miejscu mógł załatwić wiele spraw “od A do Z”. Mamy już plany i wybraną lokalizację, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o szczegółach.
– Jakie są Pani cele długoterminowe na tę kadencję?
– Jest sporo takich spraw, to bardzo trudne pytanie, ponieważ jest wiele zmiennych i dużo może się wydarzyć w trakcie kadencji. Ale generalnie trzeba uporządkować kwestie dróg. Rozmawialiśmy w merytorycznym gronie, żeby w miarę możliwości, drogi powiatowe, które są częścią miast oddać samorządom gminnym. To takie krótkie odcinki dróg powiatowych wewnątrz miast. To utrudnia modernizację tych dróg samorządom gminnym. Oczywiście, na bieżąco trzeba poprawiać także jakość dróg, które należą do powiatu.
Moim planem jest rozszerzenie sieci ścieżek rowerowych wzdłuż głównych dróg. Przykładem jest droga wojewódzka nr 901, bardzo niebezpieczna dla rowerzystów. Ścieżki rowerowe zapewniają bezpieczeństwo i poprawiają komfort jazdy nie tylko rowerzystom, ale także kierowcom.
Chcemy postawić także na jeszcze lepszą współpracę gmin w powiecie. Planujemy rozszerzyć Powiatowo-Gminny Związek Samorządy Ziemi Oleskiej o gminy, które jeszcze do tego związku nie należą. Daje to spore możliwości pozyskiwania dodatkowych funduszy i rozwój ciekawych projektów na terenie całego powiatu oleskiego.
– Dziękuję za rozmowę!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS