A A+ A++

Piątek, 13 grudnia. Dzień był chłodny i ponury, tak jak ponure mam wspomnienia wojny jaruzelsko-polskiej (Stan wojenny 1981r.), której rocznicę tego dnia obchodziliśmy. W świetle najnowszej historii, nie było argumentów przemawiających za koniecznością tej, tak dramatycznej dla wielu z nas, Polaków, decyzji podjętej przez ówczesne władze.

Pogoda wyjątkowo sprzyjała uczestnictwu w imprezach pod dachem. Był piękny spektakl w skarszewskim „Aniołku” (o tym w innym miejscu) i koncert w pelplińskiej katedrze (obejrzę w święta w telewizji, bo „miejscówki” nie miałem).  

Karp – ryba wartościowa

Nasz kraj jest największym w Unii Europejskiej hodowcą karpi.

– W 2019 r. polscy hodowcy zaoferują do sprzedaży nawet 21 tys. ton karpia (w 2018 r. sprzedano 20,8 tys. ton, z tego ponad 80%  w grudniu) – mówi Joanna Stankiewicz (Effective PR).  

Specjaliści ds. żywienia prognozują, że konsumenci coraz częściej będą sięgać po tę wartościową rybę. W Polsce funkcjonuje kilkaset gospodarstw stawowych zajmujących się produkcją karpi (głównie na południu kraju). Karp rośnie wolno, osiągając rozmiar konsumpcyjny dopiero po trzech latach. W przeciwieństwie do innej ryby – pstrąga – rośnie w naturalnych stawach ziemnych w niskiej obsadzie. Wartość sprzedaży karpi krajowej produkcji w 2018 r. przekroczyła 175 mln zł co oznacza, że wraz z przychodami ze sprzedaży materiału zarybieniowego. była wyższa do wartości polskich połowów rybackich na Morzu Bałtyckim.

Ryba na stole, łuski w portfelu

Wg badań IMAS International dla Organizacji Producentów Polski Karp (październik 2019 r.), ponad 56% ankietowanych zadeklarowało że kupi karpia na świąteczny stół. Aż 43% osób z tej grupy stwierdziło, że kupi karpia żywego (lub żywego ubitego na stoisku handlowym).

– Siła tradycji, która mimo działań podejmowanych w okresie przedświątecznym przeciwko hodowcom i sprzedawcom żywych karpi, powoduje, że sektor ten nadal się rozwija, przynosząc korzyści dla gospodarki, środowiska naturalnego oraz ludzkiego zdrowia –  dodaje Joanna Stankiewicz. I ma rację.

Mój jest z Milicza

Nasz targowisku w Starogardzie żywy karp jest tańszy niż w Gdańsku (19 zł/kg).

– Sprzedaję karpia 17zł/kg, z polskich stawów. Towaru nie zabraknie – zapewnia Rysiek. – Przywożę go z Milicza koło Wrocławia. Ile sprzedam? Liczę, że około trzech ton. To nie jest dużo. Były lata, że sprzedawałem 6.

Ostatnio mignęła mi reklama – karp 14 czy 15 zł za kg.

Duża sieć handlowa, sprzedaje dużo ryby. Ciekawe jak przechowuje? – myślę.

– Powoli mało kto chce hodować rybę, ciężka produkcja, a następców nie ma – dodaje Rysiek.

Podobnie jest w całym rybołówstwie. Mimo mechanizacji trzeba pracować fizycznie, do tego wciąż obniża się poziom wody w stawach. W ub. roku była tragedia. Dobrze, że rząd próbuje coś robić w tym kierunku, ale na efekty potrzeba czasu.  

Więcej na ten temat przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Świątecznej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpotkanie świąteczne dla podopiecznych Fundacji
Następny artykułUdany rok zakończyć zwycięstwem