A A+ A++
Shutterstock

Na Śląsku ma powstać osiedle domów do wynajęcia, które deweloper przewidział jedynie dla singli oraz bezdzietnych par. Czy święte prawo własności waży więcej od budowania otwartego społeczeństwa? W naszym nowym formacie pytamy o to m.in. architektów, socjologów, urbanistów, agentów nieruchomości, deweloperów… i naszych czytelników.

Gorący temat z polskiego rynku nieruchomości rozgrzewał w tym tygodniu emocje wśród internautów. Wszystko za sprawą mającego powstać na Śląsku osiedla mieszkań na wynajem, gdzie deweloper planuje podpisywać umowy wyłącznie z bezdzietnymi lokatorami.

O nieczęsto praktykowanym modelu biznesowym poinformowała pracownia
architektoniczna Ekotektura, która ma zaprojektować domy. W każdym z
nich znajdą się dwa mieszkania o powierzchni ok. 50 mkw. Poszczególne
budynki nie zostaną ogrodzone, a między nimi nie będzie miejsca na plac
zabaw, boisko czy jakąkolwiek infrastrukturę, z której mogłyby korzystać dzieci. Ich także na osiedlu nie będzie. Jeśli w jakiejś rodzinie się
pojawią, deweloper nie przedłuży umowy najmu
.

Wizualizacja osiedla domków projektowanego przez pracownię Ekotektura / fot. Ekotektura /

Czy najważniejsze, żeby popyt spotkał się z podażą, czy może od budownictwa na miarę XXI wieku wypada wymagać otwartości na różnorodność? Skoro były już pomysły osiedli tylko dla katolików czy tylko dla seniorów, dlaczego nie tylko dla bezdzietnych?

Pytamy: czy taki koncept budownictwa zasługuje na pochwałę?

Zdania są podzielone. Pokazujemy argumenty “za” i “przeciw”, by na końcu zapytać o Państwa opinie.

Tak. Ogłoszeń dla par bezdzietnych i singli nie brakuje

W serwisach ogłoszeniowych z łatwością można znaleźć oferty dotyczące wynajmu mieszkań dla osób bez dzieci. Dlaczego więc miałaby bulwersować nowa inwestycja?

– Tacy (bezdzietni – red.) klienci nie są rzadkością. Z własnego doświadczenia szacuję, że co dziesiąty klient, który za naszym pośrednictwem chce wynająć mieszkanie, zaznacza, że wynajmującymi nie mogą być osoby posiadające dzieci. Wiąże się to m.in. z faktem, że mieszkanie, w którym żyją dzieci, zwłaszcza małe, w znacznie większym stopniu wymaga odświeżenia i renowacji, gdy najemcy się wyprowadzają – zauważa Dominika Podsiadła pośredniczka z agencji nieruchomości Fidom. – Częściej, przynajmniej do rozpoczęcia pandemii, takimi niechcianymi najemcami byli jednak studenci. Rzecz jasna teraz, gdy popyt na mieszkania do wynajęcia spadł z powodu pandemii, kryterium najemców nieposiadających dzieci jest już rzadziej wymagane.

Nie. Monokultury tworzą zachowania patogenne

– Jestem zdecydowanym przeciwnikiem budowania zespołów mieszkaniowych, czy wręcz osiedli przeznaczonych wyłącznie dla określonych grup społecznych. I to niezależnie od sposobu ich wypreparowania. Nie ma znaczenia, czy są to osiedla dla bezdzietnych, młodych, seniorów, zamożnych czy biednych. Każda monokultura nie służy budowaniu dobrych społeczności i tworzy zachowania patogenne – twierdzi z kolei Zbigniew Macków, główny architekt i założyciel pracowni Maćków Pracownia Projektowa.

Tak. Najemca nie jest dożywotnio związany z lokalem

Osiedle bez dzieci projektowane przez pracownię Ekotektura to nie pierwsza inwestycja skierowana do przedstawicieli określonej grupy społecznej. W Polsce, m.in. we Wrocławiu rozpoczęto już budowę osiedli rodzinnych, a w podwarszawskich Łomiankach w 2020 r. ruszyła budowa osiedla domów Przystań przeznaczonych dla osób wierzących, a precyzyjnie mówiąc – katolików. Jak informuje inwestor, podpisano już umowy sprzedaży lub rezerwacji dwóch trzecich domów.

/ osiedleprzystan.pl

– W naszej opinii osiedla dedykowane nie są hermetycznymi bańkami, w których radykalizm tematyczny jest podstawą egzystencji, dlatego w przypadku żadnego z nich nie zakładamy świadomej woli izolacji społecznej – mówi Sylwia Zborowska z biura inwestora Osiedle Przystań Łomianki. – Warto pamiętać, że najemca nie jest z mieszkaniem dożywotnio związany i w każdej chwili może zmienić decyzję. Wybór mieszkania czy domu na takim osiedlu, to wybór jakiegoś rodzaju komfortu, ale nie forma przynaglenia do pozostania zakładnikiem osiedla. Mieszkańcy mają przecież pracę, pasje, rodziny i przyjaciół. Proporcje miejsc i relacji to ich wybór. Tworząc osiedle Przystań, mieliśmy intencję zbudowania miejsca dla ludzi o podobnych wartościach, bo to zwiększa poczucie bezpieczeństwa, przekłada się na dobre relacje sąsiedzkie oraz zwiększa otwartość na nowe znajomości, ale nie liczymy na stworzenie wielkiej osiedlowej rodziny, bo z socjologicznego punktu widzenia byłoby to niezdrowe – kontynuuje.

Nie. Pomysł równie zły jak grodzone osiedla

Zdaniem dra Macieja Zatheya, dyrektora Instytutu Rozwoju Terytorialnego, budowa osiedli przeznaczonych dla osób spełniających określone kryteria to tworzenie współczesnych gett.

/ Shutterstock

– Osiedla mieszkaniowe jako getto dla grupy spełniającej określone kryteria, jak na przykład stan cywilny, dzietność czy wiara, to nonsens. Miejsce, w którym mieszkamy, to także przestrzeń wykuwania obywatelskich relacji – uważa dr Maciej Zathey. – Potrzebujemy społeczeństwa inkluzywnego, czyli włączającego, empatycznego, dającego szansę funkcjonowania we wspólnocie. Inaczej nie zbudujemy kapitału społecznego. Świadoma polityka przestrzenna powinna wykluczać taki absurd. Mamy dziś nadto wykluczenia przestrzennego, choćby grodzonych osiedli i negatywnej segregacji ze względu na zamożność i ubóstwo – dodaje.

Tak. Nie osiedla, lecz pojedyncze budynki

Architekt Zbigniew Maćków przychylniejszym okiem spogląda jednak na pojedyncze budynki przeznaczone dla konkretnych grup.

– Mogłyby być one skierowane do określonych grup, które chcą lub muszą mieć zapewnioną realizację określonych wymagań. Jednak takie budynki powinny współtworzyć całość z innymi obiektami na osiedlu, a ich mieszkańcy korzystać z tym samych przestrzeni półpublicznych, sąsiedzkich czy publicznych. Kolokwialnie mówiąc, miasto, a co za tym idzie jego cząstka, jaką jest osiedle, powinno być jak jajecznica. Składać się z wielu składników społecznych i być dobrze wymieszane. Inaczej nie budują się właściwe relacje społeczne i powstają getta ludzi zamożnych czy biednych, co sprzyja dalszym patologiom – podkreśla wrocławski architekt.

Nie. „Nowy wspaniały świat” w realnym świecie

– Wizja osiedla przeznaczonego jedynie dla określonej grupy społecznej dla mnie jako socjologa jest przerażająca. Człowiek jest przecież istotą społeczną i kształtuje się poprzez interakcje z innymi ludźmi, a ci nie są jednakowi. Choć prawo własności jest niezaprzeczalne, to budowanie tego typu osiedli jest niepokojącym pomysłem i krokiem ku segregacji. Społeczeństwo bez interakcji przestałoby istnieć – argumentuje dr Michał Lutostański, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Jak dodaje, tego typu osiedla to wcielanie w życie wizji z książek George’a Orwella i Aldousa Huxleya. – Z drugiej strony przecież na takim osiedlu nie tylko dzieci mogą „przeszkadzać” mieszkańcom. Równie dobrze mogą to być imprezujący dorośli, więc argument spokoju nie szczególnie do mnie trafia. Jeśli nawet, dla komfortu i wygody takie mieszkania mogą wydawać się atrakcyjne, długoterminowo takie pomysły z perspektywy społecznej są ryzykowne i przywołują na myśl wizje Orwella czy Huxleya z „Nowego wspaniałego świata”. Już teraz mamy przecież podzielone społeczeństwo, więc po co dokładać kolejnych linii podziału?

Tak. Powierzchnia i cena ważniejsze od bliskości szkoły

Jak wynika z raportu Morizon „Kupno mieszkania od dewelopera: wyzwania i problemy”, dla przepytanych respondentów najważniejszym kryterium przy poszukiwaniu mieszkania była powierzchnia (95 proc. określiło to kryterium jako istotne) oraz lokalizacja (94 proc.).

/ Morizon.pl

Na bliskość szkoły lub przedszkola szczególną uwagę zwracała mniejszość szukających mieszkania – 45,4 proc. Choć nie oznacza to, że co druga z ankietowanych osób nie miała dzieci, to wskazuje jasno, że infrastruktura przeznaczona dla nich jest sprawą drugorzędną dla osób szukających własnego mieszkania na rynku pierwotnym.

Nie. Masz dzieci – szukasz placów zabaw pod blokiem

Jeśli szukający własnego „M” w chwili przeglądania ofert posiadali już dzieci, priorytety diametralnie się zmieniały. Oczywiście wciąż głównym kryterium była powierzchnia i lokalizacja, jednak jak wynika z raportu Metrohouse, dla rodzin z dziećmi szczególnie istotna była także bliskość placu zabaw (70 proc.). Dla 30 proc. ankietowanych ważna była także bliskość boiska, a na orbicie zainteresowań co dziesiątego ankietowanego znajdowała się świetlica osiedlowa.

Sonda: Osiedla tylko dla wybranych – tak czy nie? Zagłosuj!

Jeśli poniżej nie widzisz okna z ankietą, oddaj głos tutaj.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSondaż: Trzaskowski i Hołownia liderami opozycji w Polsce
Następny artykułSkubas zachęca: Bądź wege! Koncert i rozmowa z artystą na Play Kraków