Tylko w marcu przez żarski Szpitalny Oddział Ratunkowy przeszło 30 pacjentów, którym trzeba było zrobić testy na obecność koronawirusa. U młodej pacjentki z Gozdnicy wynik był dodatni.
Warunki pracy w szpitalach są teraz szczególne.
– Musieliśmy się dostosować. Wydzieliliśmy specjalny odział dedykowany pacjentom podejrzanym o kontakt z koronawirusem. A także dla tych, u których wirus niestety potwierdzono. To mamy zorganizowane w Żaganiu. Natomiast na SOR-ze w Żarach mamy za zadanie nie dopuścić, by znalazł się tu pacjent z podejrzeniem lub zarażeniem koronawirusem – mówi Marek Femlak, zastępca komendanta 105. Szpitala Wojskowego w Żarach.
SOR przeznaczony jest dla osób, którym potrzebna jest natychmiastowa pomoc lekarska, najczęściej to właśnie tu lekarze walczą o życie pacjentów, którzy mieli wypadek, dostali zawału albo udaru. To pierwsza linia frontu walki o życie.
– Gdyby pojawił się tu pacjent z koronawirusem, spowodowały to wyłączenie SOR-u na czas dekontaminacji. Załoga również byłby w tym czasie wyłączona, musieliby przebywać w domu.
Więcej problemów i wyzwań
Praca ratownika medycznego zawsze była stresująca. Teraz, w czasie epidemii, ratownicy mają jeszcze więcej problemów i wyzwań, z którymi muszą sobie radzić. To już nie tylko walka o zdrowie i życie pacjenta. To walka z epidemią i niedopuszczanie, by doszło do zarażenia pacjentów w szpitalu i personelu.
– Ratownik triażysta zbiera wywiad od pogotowia ratunkowego. Ubrany w fartuch ochronny, maseczkę, idzie do pacjenta i z nim też przeprowadza szczegółowy wywiad. Mierzona jest temperatura, sprawdzane są objawy. Jeżeli również i wywiad nie wykazuje, że pacjent mógł mieć kontakt z kimś zarażonym koronawirusem, trafia na oddział – mówi Zbigniew Muszyński, ratownik medyczny
Na SOR-ze pojawili się już pacjenci, u których ratownicy podejrzewali zakażenie koronawirusem.
– Zostali umieszczeni w pomieszczeniu dekontaminacyjnym, wykonano im badanie lekarskie. I po odebraniu wyników, specjalną karetką dedykowaną do przewozu osób z podejrzeniem czy potwierdzonym wirusem taki pacjent trafiał na odział w Żaganiu – mówi Z. Muszyński, ratownik medyczny.
Najbardziej narażeni
Żarscy ratownicy i lekarze, pracujący na co dzień oddziale ratunkowym i w pogotowiu ratunkowym, są najbardziej narażeni na kontakt z koronawirusem. Najważniejsze dla bezpieczeństwa pracowników SOR-u jest, by pacjenci mówili prawdę.
– Nie można nic zatajać. Zdarzają się pojedyncze sytuacje, że pacjent czegoś nie dopowie specjalnie, bo chce być przebadany. Nie powie, że jest na kwarantannie, ale wyszedł z domu, bo go boli kręgosłup. W tym momencie naraża personel. Jakby powiedział prawdę, też by był obsłużony ale na zasadach izolacji, na przeznaczonym do tego oddziale. Apelujemy do mieszkańców, naszych potencjalnych pacjentów, żeby mówili prawdę. Dla swojego i naszego dobra – apeluje M. Femlak
Szpital nie może sobie pozwolić na utratę lekarzy, ratowników i pielęgniarek, gdyby trafili na kwarantannę, dlatego stosują najwyższe środki ostrożności.
– Jeden pacjent z podejrzeniem koronawirusa to około 3-4 strojów ochronnych, bo tyle osób z personelu ma z nim kontakt – mówi M. Femlak.
Dodatnia pacjentka
Personel szpitala mierzy się z zupełnie nowymi sytuacjami.
– Dostaliśmy zgłoszenie o mieszkance Gozdnicy karmiącej 15-miesięczne dziecko i jej mężu, którzy przebywają na kwarantannie, ponieważ pracowali w Niemczech. U matki wyszedł test dodatni i pacjentka była objawowa, miała bóle gardła, zatkane zatoki i złe samopoczucie. Decyzją wojewódzkiego inspektora sanitarnego, matka została umieszczona w szpitalu Żaganiu – opowiada M. Femlak.
To pierwsza zakażona koronawirusem pacjentka, która trafiła na odział w Żaganiu.
– W Żaganiu nie mamy oddziału dziecięcego, generalnie mogliśmy spróbować odstawić 15-miesięczne dziecko od matki i po konsultacji z doktorem Rafałem Kołsutem, ustaliliśmy, że do szpitala przyjedzie tylko matka. Dziecko było ujemne i mogło zostać w domu. Nie chcieliśmy go narażać na przebywanie na oddziale dla dorosłych, gdzie może zarazić się jakąś bakterią, ale decyzja o oddzieleniu dziecka od matki była mimo wszystko trudna – opowiada M. Femlak
To pierwsza pacjentka w żagańskim szpitalu, która miała pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
– W marcu przeprowadziliśmy 30 takich testów. Najczęściej odbywało się to na trasie do Gorzowa Wielkopolskiego. Pacjenci trafiali też do Zielonej Góry i Wrocławia, ale najczęściej jeździliśmy robić testy do Gorzowa Wielkopolskiego, bo tam przeprowadza się ich najwięcej – opowiada M. Femlak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS