Pandemia przerwała, a wojna za wschodnią granicą jeszcze bardziej skomplikowała płynne relacje Bielska-Białej z miastami partnerskimi. Jednak wszystkie strony robią wiele, by wróciła normalność, bo międzynarodowa współpraca przynosiła wymierne korzyści. Choćby wojna pokazała, że na partnerów można liczyć nawet w najtragiczniejszych momentach historii.
Odnawianie więzi
Przed nami Dni Bielska-Białej, do udziału w których zaproszono przedstawicieli miast partnerskich Bielska-Białej. To pierwsze jaskółki powrotu do normalności w relacjach między zaprzyjaźnionymi samorządami. – Po okresie pandemii, która przerwała nam coroczny Festiwal Miast Partnerskich, ponownie zapraszamy do Bielska-Białej reprezentantów naszych miast partnerskich. Chcemy im pokazać nasze piękne miasto. A to nie tylko jego przyroda czy architektura, ale przede wszystkim ludzie oraz wszystko co wiąże się z ich wartościową działalnością w takich dziedzinach, jak kultura, sport, gospodarka i samorząd. Wizyta naszych gości będzie okazją do wspólnego świętowania, ale też i do kontynuacji wymiany naszych doświadczeń na różnych polach – wskazuje Anna Zgierska, zastępca naczelnika wydziału kultury i promocji w Urzędzie Miejskim w Bielsku-Białej.
To, że na partnerów zawsze można liczyć, pokazała wojna, którą Rosja rozpętała na Ukrainie. Koszmar przeżyli też mieszkańcy Berdiańska, jednego z miast partnerskich Bielska-Białej. Wielu mieszkańców ukraińskiego miasta ratowało się ucieczką do Polski, w tym wielu zamieszkało właśnie w Bielsku-Białej. – Pomagaliśmy naszym przyjaciołom w każdy możliwy sposób, przede wszystkim organizując transporty humanitarne. Cześć docierała tam bezpośrednio, a część trzeba było przeładowywać we Lwowie lub jeszcze na granicy. Bardzo nas cieszy, że do pomocy dołączyły też takie nasze miasta partnerskie, jak Besançon we Francji i Wolfsburg w Niemczech. Koordynowaliśmy działania związane z transportami z innych krajów albo wręcz organizowaliśmy konwoje. Wsparcie miało też inny wymiar, bo choćby objęło pomoc dla uchodźców, którzy dotarli do Bielska-Białej. Z Wolfsburga na przykład otrzymaliśmy dwieście łóżek dla przybyłych Ukraińców – wylicza Anna Zgierska. – W ogóle z Wolfsburgiem mamy cenną współpracę w wielu dziedzinach – to sportowa wymiana młodzieży i dorosłych, wzajemne wizyty uczniów ze szkół muzycznych obu miast, czy wieloletnia bilateralna współpraca jednostek straży pożarnej – dodaje.
Z dala od polityki
Na szczęście wieloletnie stosunki między miastami z różnych stron Europy, a nawet świata, nie są z reguły naznaczone aż tak dramatycznymi okolicznościami, choć samorządowy wspierają się na przykład wtedy, gdy trzeba usuwać skutki klęsk żywiołowych. – Zaczęło się od podpatrywania organizacji różnych dziedzin życia samorządu, choć zawsze odbywało się to z daleka od polityki. Pamiętam, jak na przykład burmistrz Żyliny przyszedł z całą listą interesujących go tematów do omówienia. Albo jak my skorzystaliśmy z doświadczeń francuskiego miasta Besançon. Ich specjaliści wykonali dla nas ekspertyzę oświetlenia ulicznego i tak zaczerpnęliśmy ideę oszczędzania energii wszędzie tam, gdzie to możliwe. Oni z kolei wzorowali się na naszych programach z zakresu pomocy społecznej. Właśnie o takie wzajemne inspiracje tu chodzi – zwraca uwagę Anna Zgierska. Przypomina przy tym przedsięwzięcia, w których brało udział więcej partnerskich miasta, jak starania Żyliny o ubieganie się o miano Europejskiej Stolicy Kultury w 2026 roku, w co zaangażowały się też Frydek Mistek i Bielsko-Biała. – Jednak idea międzynarodowej współpracy nie ogranicza się li tylko do wymiany doświadczeń na niwie samorządu. Zawsze staramy się, by z tej współpracy odnosiło korzyści jak najwięcej grup społecznych, stąd szeroko zakrojone inicjatywy kulturalne, sportowe i szkolne, do których wciągamy uczniów, artystów czy sportowców. To bardzo korzystne dla naszych mieszkańców, którzy mogą poszerzać swoje horyzonty i rozwijać się w nowych kierunkach. Szczególnie cenne to dla naszej młodzieży, która nie ma żadnych kompleksów, świetnie sobie radząc z językami obcymi i z relacjami z zagranicznymi kolegami – uzupełnia wiceszefowa wydziału kultury i promocji.
Nie sposób wyliczyć wszystkich inicjatyw realizowanych aż z trzynastoma miastami partnerskimi, choć wiele zapadło w pamięć. – Baia Mare w Rumunii, ze swoją powstałą na przełomie XIX i XX wieku Kolonią Artystów, to wdzięczne i prestiżowe miejsce do współpracy z zakresu kultury. Swój talent pokazywali tam m.in. członkowie bielskiego okręgu ZPAP: Lidia Sztwiertnia, Patrycja Godula, Teresa Sztwiertnia, Mirosław Mikuszewski czy Mateusz Taranowski. W planach są kolejne wyjazdy naszych artystów plastyków, którzy w ramach rezydencji artystycznych mogliby tam czasowo mieszkać i pracować. Na plenerach fotograficznych, dzięki zaproszeniu klubu fotograficznego z Baia Mare, przebywali w Rumunii bielscy fotograficy – m.in. Andrzej i Inez Baturo czy Kazimierz Gajewski. Jeśli mówimy o promocji Bielska-Białej, do głosu musi dojść muzyka; w tamtejszym festiwalu jazzowym wzięły udział bielszczanki, a jednocześnie uznane postaci polskiego jazzu – Beata Przybytek i Kasia Pietrzko z zespołami. Nasi reprezentanci zrobili tam ogromne wrażenie i organizatorzy czekają na więcej – przybliża Ewa Kozak z wydziału kultury i promocji.
Jednym z najosobliwszych partnerów jest amerykańskie miasto Grand Rapids, skąd pochodzi wielu milionerów, a także sam prezydent Gerald Ford. – To miasto nastawione na kulturę, gdzie w ramach konkursu Art Prize wystawy odbywają się dosłownie wszędzie, choćby na licznych placach, w parkach, bankach czy kawiarniach, a wielu artystów ma własną publiczność. Swoją twórczość w tym konkursie prezentowały dwie bielskie artystki: Natalia Pawlus i Inez Baturo. My z kolei gościliśmy malarzy z Grand Rapids, którzy w prezencie dla Bielska-Białej wykonali przy ul. Józefa Piłsudskiego mural. Niezapomniana była też wizyta w Bielsku-Białej amerykańskiej poetki, która przez dwa tygodnie spotykała się z mieszkańcami naszego miasta i wygłosiła szereg wykładów na ATH – opowiada Ewa Kozak.
Świetne stosunki od lat są utrzymywane z węgierskimi miastami Szolnok i Nyiregyhaza. – Pierwszy był Szolnok, gdzie od lat bierzemy udział w Festiwalu Gulaszu i gdzie występowały regularnie bielskie zespoły folklorystyczne. Z kolei przedstawiciele Nyiregyhazy sami zaproponowali współpracę, zauważając, jak nasze miasta są zbliżone pod wieloma względami – kulturowym, turystycznym, architektonicznym, a nawet pod względem obecności wielu wyznań. W Nyiregyhaza gościła grupa naszych dziennikarzy i touroperatorów (podobnie w Bielsku-Białej grupa węgierska). Z kolei młodzież z bielskiej Szkoły Gastronomicznej mogła zaprezentować w Nyiregyhaza swoje umiejętności kulinarne na festiwalu kulinarnym Tirpak. Choć kontakty są relatywnie świeże, to już bardzo żywe i obiecujące – mówi Ewa Kozak.
Gościnni bielszczanie
Na znaczeniu nie traci współpraca o wymiarze krajowym, czego wzorcowym przykładem jest trwające od ponad dwóch dekad partnerstwo z Ustką. – To niesamowita platforma do prezentacji oferty Bielska-Białej i całego regionu wśród turystów z całej Polski. Nasze stoiska, koncerty, wystawy i inicjatywy zawsze tam przyciągają tłumy. Pokazujemy nasze dokonania na niwie kultury, jak dzieła naszych artystów nie tylko z zakresu ludowego rękodzieła, ale także sztuki współczesnej. Niesłabnącym powodzeniem cieszy się wszystko to, co do zaoferowania ma nasze legendarne Studio Filmów Rysunkowych – wylicza Anna Zgierska.
Bielsko-Biała nie tylko pokazuje klasę „na wyjazdach”, ale i sprawdza się w roli gospodarza, czego będzie można dowieść po raz kolejny podczas nadchodzących dni miasta. – Z zadowoleniem stwierdzamy, że radzimy sobie w roli gospodarza i naszym gościom zawsze zapewniamy nowe atrakcje. Otrzymujemy potem podziękowania za gościnność i dobrą organizację. Lubią tu wracać. A mieszkańcy krajów zachodnich często są wręcz zdziwieni, patrząc na nas przez pryzmat dawnego kraju socjalistycznego, że u nas jest tak pięknie, komfortowo i nowocześnie. Wszystko to sprawia, że możemy rozmawiać bez kompleksów i czerpać jeszcze więcej ze wzajemnych stosunków – przekonuje zastępca naczelnika wydziału.
Wyjątkowo skomplikowane czasy, naznaczone pandemią, wojną i trudną sytuacją gospodarczą sprawiają, że trzeba ograniczać koszty związane z utrzymywaniem międzynarodowych stosunków. Mimo że zabraknie choćby dedykowanego tej współpracy osobnego festiwalu, to jednak przy okazji rozmaitych inicjatyw będą zapraszani do Bielska-Białej przedstawiciele zaprzyjaźnionych miast. – Jeśli na przykład będziemy organizować wydarzenie jazzowe, to zaprosimy wykonawców z miast, w których ta muzyka ma się dobrze. A jeśli wydarzenie kulinarne, to nie zabraknie współpracy z miastami, gdzie są odpowiednie szkoły i tradycje. Bo od zawsze chodzi przede wszystkim o to, by ideę międzynarodowej współpracy realizować oddolnie, by wciągać do niej jak największe grupy mieszkańców – podsumowuje Anna Zgierska.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS