A A+ A++

Żyjemy w dobie sieciówek. Ubrania kupujemy głównie w takich sklepach albo przez Internet. Szycie na miarę odeszło do lamusa? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Garnitury, fraki, surduty, stangretki – przede wszystkim te męskie stroje szyje Jacek Szczodrowski. – Jestem krawcem, który woli szyć na miarę niż zajmować się przeróbkami. To w moim zakładzie oczywiście też robimy, ale rzadziej. W Starogardzie Gdańskim miejsc zajmujących się przeróbkami nie brakuje. Natomiast jeśli chodzi o  miarowe szycie jest już gorzej, a jeśli chodzi o szycie garniturów na miarę, to chyba jestem ostatni. Raczej nikt się już tym w naszym mieście nie zajmuje – mówi pan Jacek.

– Absolutnie nie rywalizuję z innymi zakładami krawieckimi. Raczej współpracujemy. Jeśli ktoś przychodzi do innych krawców z prośbą o uszycie garnituru, odsyłają go do mnie. Z kolei ja z przeróbkami wysyłam do zaprzyjaźnionych zakładów. Pomagamy sobie – powiedział.

Historia firmy TwójKrawiec prowadzonej przez Jacka Szczodrowskiego sięga 1994 r. –Działalność zaczynałem w takich czasach, że właściwie jeśli miało się dobry pomysł, nie mógł on nie wypalić. Obecnie na pewno jest dużo trudniej. Nie zazdroszczę tym, którzy teraz ruszają z własną firmą. Jeśli chodzi o szycie na miarę, nie zauważyłem, żeby zainteresowanie drastycznie się zmieniało. Ilość klientów utrzymuje się mniej więcej na takim samym poziomie przez wszystkie lata. Nie ma mniejszego, czy większego zainteresowania. Jak w każdej branży są oczywiście okresy bardziej pracowite. Jest to zazwyczaj styczeń, który obfituje w studniówki; maj, czyli czas pierwszych komunii św; całe lato, wrzesień i październik, a więc okres dużej ilości ślubów i wesel. W zeszłym roku niestety wyglądało to trochę inaczej. Covid-19 wiele zmienił. Jednak jako krawiec nie mogę narzekać, bo wzrosło z kolei zainteresowanie przeróbkami. Sklepy były pozamykane, więc kupowaliśmy w Internecie, co skutkuje tym, że czasami zakup nie spełnia naszych oczekiwań i trzeba go przerobić. Z racji mniejszej ilości zleceń szycia, zajmowaliśmy się w naszym zakładzie także przeróbkami – opowiada pan Jacek.

Na miarę szyje się w większości dla klientów o szczególnych wymaganiach lub potrzebach. Dotyczy to zarówno rozmiaru, jak i tkanin, czy wzorów. – Szyję z tkanin powierzonych przez klienta, ale także z własnych. Najczęściej sprowadzam je z Włoch, bo cieszą się one najlepszą jakością. Z polskich wykorzystuję tylko elany lub elany z wiskozą. Oczywiście, garnitury z włoskich tkanin są droższe. Z rzadziej pojawiających się zamówień wymienić mogę chociażby frak taneczny, który różni się od zwykłego fraka. Niedawno po raz pierwszy szyłem dla księdza płaszcz gregoriański. Było to dla mnie ciekawe doświadczenie – mówił. – Niekiedy ktoś życzy sobie garnitur z nietypowej tkaniny – dodał. 

Jacek Szczodrowski potrafi uszyć właściwie wszystko. Wystarczy mu tylko zdjęcie. Klienci często obawiają się, że skorzystanie z usług krawca wygeneruje dużo większe koszty niż zakup garnituru w sklepie. Zazwyczaj wcale tak nie jest. Ceny zależą głównie od kosztu tkaniny. – W większych miastach ceny są wyższe. Wahają się od 800 do 8 000 zł. W Starogardzie Gdańskim nie można ich tak windować – twierdzi krawiec. 

Większość klientów Jacka Szczodrowskiego to osoby dojrzałe. – Najbardziej cieszą mnie tacy klienci, których znam praktycznie od dziecka. Najpierw przychodzą z nimi mamy i proszą o uszycie garniturka na pierwszą komunię św. Dziesięć lat później zwracają się z prośbą o garnitur na studniówkę i maturę. Mija jeszcze parę lat i przychodzą, bo potrzebują wyjątkowego stroju na swój ślub. Po kolejnych latach pojawiają się z synami. To jest w mojej pracy najpiękniejsze. Właściwie przeżywam z moimi klientami najważniejsze chwile ich życia – powiedział Jacek Szczodrowski.  

Pan Jacek krawcem został właściwie przez przypadek. Kiedy zaczął pracować bardzo spodobał mu się ten zawód. Dzisiaj nie wyobraża sobie, żeby mógł robić cokolwiek innego. – Ta praca jest wymagająca i żmudna. W zakładzie spędzam średnio ok. 9-10 godzin dziennie. Kiedy byłem młodszy, często pracowałem po 12 godzin na dobę, ale nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, bo ta praca jest moją pasją – opowiada. 

Jacek Szczodrowski jest jedynym krawcem – mężczyzną w Starogardzie Gdańskim. – Obecnie zawód ten uważa się za przeznaczony raczej dla kobiet. Kiedyś było zupełnie inaczej, bo w krawiectwie dominowali mężczyźni. Ja sam uczyłem się od mojego mistrza. Teraz zdarza mi się „odmładzać” garnitury szyte przez uznanych w Starogardzie krawców, co jest wyjątkowym doświadczeniem, bo jednak kiedyś szyło się inaczej, a przede wszystkim z innych, powiedzmy szczerze, lepszych, bardziej wytrzymałych tkanin. Najbardziej ubolewam nad tym, że teraz wśród ludzi młodych nie ma chętnych do uprawiania tego zawodu. Mam uprawnienia pedagogiczne. Mógłbym przekazywać swoją wiedzę, a ostatnich uczniów (w tym jednego chłopaka) miałem na przełomie wieków, około 2000 r. Co roku daję ogłoszenie, ale teraz młodzież wybiera zupełnie inną drogę. Moim największym marzeniem jest móc przekazać komuś zakład. Na razie na to się nie zanosi, ale kto wie… – uśmiecha się pan Jacek.  

Niestety krawiec, podobnie  jak kuśnierz, kaletnik, czy szewc, należy do ginących zawodów. Dlatego tym bardziej należy docenić kogoś, kto ma tak wielką pasję do szycia ubrań. Młodzi ludzie raczej nie wybierają takiej ścieżki kariery. Jednak biorąc pod uwagę to, że w dzisiejszych czasach wiele osób ma potrzebę wyróżnienia się, wyrażenia siebie poprzez strój, jak też po prostu szczególne wymagania, Jacek Szczodrowski wciąż może mieć nadzieję, że spełni swoje marzenie i wychowa sobie godnego następcę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHołownia na fali wznoszącej. KO ma się czego obawiać
Następny artykułUlica Sabata w Rumi znów będzie przejezdna