Nieskrywana pycha i spirala kłamstw w jakie wpadli uczestnicy szczepionkowego skandalu środowiska TVN, zupełnie zepchnęły na bok pytanie, jak to się stało, że to w ogóle wypłynęło?
A przecież, wiemy i czujemy, dla tej uprzywilejowanej kasty takie wpychanie się w kolejkę to rzecz naturalna od pokoleń. Zawsze – od zarania PRL – mieli większe prawa do mieszkań, karier, w pewnych okresach i cielęciny bez kości, zawsze służby zdrowia.
Lekkość z jaką pani Krystyna Janda opowiadała o tym, że jest taki szpital gdzie od zawsze pędzą, jak coś im się stanie, musi zadziwić każdego normalnego obywatela.
Kto jeszcze tak ma? Gdzie jeszcze tak to działa?
I dlaczego teraz wypłynęło na wierzch? Warto dostrzec, że u początku tej historii są studenci WUM, zorganizowani w nieformalnej strukturze „ZUM na WUM”, oczywiście także przez internet. Z doniesień medialnych wynika, że od dawna walczą z tym, co na swojej uczelni postrzegają jako niesprawiedliwość.
CZYTAJ: Jak wygląda codzienność studentów na WUM? Mobbing i zastraszanie: „Najgorsze, że jak się nie przyjdzie na zajęcia, będą same problemy”
Widzimy nieformalną, anonimową sieć, z poczuciem własnej siły i ambicją wywrócenia świata.
Mamy 10 tys. studentów, więc – tak naprawdę – 10 tys. dziennikarzy. Podjęliśmy próbę przeciwstawienia się systemowi, gdzie pewne osoby na uczelni mogą więcej. Ukrywamy tożsamość. Dzięki anonimowości strony, nikt nie może nam zarzucić, że sprzyjamy takiej czy innej opcji politycznej. Mieć dobrych informatorów ufających nam to dla nas podstawa. Przykładowo – informację ws. szczepionek dostaliśmy od lekarzy. Piszą do nas także profesorowie i wykładowcy WUM. Rektor próbował dowiedzieć się, kim jesteśmy
— mówił Polsat News jeden z założycieli strony.
Co ciekawe, ci studenci mają poglądy zdecydowanie lewicowo-liberalne. I do takich właśnie mediów najpierw się zwrócili. Ale odtrąceni, nie cofnęli się, sprawę nagłośnili.
W ujęciu socjologicznym to są te same grupy, które czują się oburzone tymi działaniami obecnej władzy, które uważają za złamanie „ich reguł”. To te same grupy, które nie uznają żadnej siły autorytetu – czy to kościelnego, czy historycznego czy medycznego. To te same środowiska do których często odwołuje się skutecznie opozycja, nie rozumiejąca jednak, że ona nie jest dla nich partnerem. Bo im nie chodzi o zmianę patrona, rządzącego, ale zmianę reguł i więcej władzy dla nich.
Tradycyjną hierarchiczność świata medycyny, z półboską pozycją ordynatorów, dziekanów, rektorów postrzegają wyłącznie jako niesprawiedliwe pęta, narzędzia ucisku. I gdy nadarzyła się okazja, bez wahania w tę strukturę uderzyli.
Ktoś powie: to typowe dla każdego pokolenia wstępującego na scenę. Czyż nie o tym także był genialny film „Barwy Ochronne” Krzysztofa Zanussiego?
Tak, to też. Ale i dużo więcej. Zachodnie media dużo uwagi poświęcają cechom szczególnym tego pokolenia: najbardziej lewicowe w historii, najbardziej ceniące wartości równościowe, najmniej przywiązane do tego, co zastane, a jednocześnie bardzo egoistyczne. Choć inni mówią: pozbawione złudzeń co do systemu.
Moment w którym nowe pokolenia przestają wierzyć w przepustowość zastanych struktur, w możliwość sukcesu w nich, kiedy kanały awansu uznają za zablokowane, zawsze przynosi przesilenia. To też była jedna z przyczyn wybuchu „Solidarności”.
Dziś, dzięki możliwościom mediów społecznościowych ludzie ci zdolni są do szybkiego, akcyjnego organizowania się i komunikowania poza istniejącymi strukturami. Efekt bywa, jak w tej sprawie, atomowy.
Dużo w tym sprzeczności, ale przecież nie logika jest tu najważniejsza. Kluczowe jest to, że zmianę tę muszą dostrzec także politycy i wszyscy, którzy zarządzają jakimikolwiek strukturami. Każdy, kto uzna, że można zarządzać po staremu, prędzej czy później będzie miał u siebie to, co dziś ma środowisko celebrytów TVN i władze WUM. Świat staje się jeszcze bardziej przezroczysty, struktury słabsze, moc przywódców mniejsza.
Chwilami ma to ozdrowieńczy skutek, ale w dłuższej perspektywie czyni państwa Zachodu i jego instytucje jeszcze mniej sterownymi, zwiększa przewagę tych państw w których tak pojmowanej demokracji (lub w ogóle) nie ma. Ogień takich rewolucji i rewolucyjek szybko się wypala, ale zgliszcza zostawia trwałe. Czy wchodzące w to miejsce płynne sieci niezobowiązujących relacji okażą się długofalowo skuteczniejsze? Wątpliwe.
Na scenę wchodzi zupełnie nowe pokolenie. Oto niewielka lewicowo-liberalna grupa studentów medycyny, nie bacząc na piski i krzyki TVN i gazety Michnika, uderzyła w stary w establishment liberalno-lewicowy z mocą o której cała medialna prawica może tylko pomarzyć.
Tak, afera szczepionkowa jest ostrzeżeniem dla wszystkich.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS