Z kamienicy oderwał się zsyp budowlany i cały gruz spadł na kobietę przechodzącą chodnikiem. Kilka miesięcy spędziła w łóżku, chodzi o kulach. Po blisko czterech latach sąd skazał prawomocnie wykonawców prac.
Sąd Okręgowy w Poznaniu zmienił wyrok sądu pierwszej instancji, ale utrzymał wymiar kar dla obu oskarżonych.
W sierpniu zeszłego roku Piotr B., który m.in. usuwał z kamienicy potłuczone cegły, tynki i fragmenty pieców kaflowych, został skazany na karę ograniczenia wolności na rok i dwa miesiące – w postaci prac społecznych przez 30 godzin w miesiącu, musi też wypłacić poszkodowanej 35 tysięcy złotych.
Z kolei wobec Zbigniewa N., właściciela firmy budowlanej, orzeczono karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, a także 6 tysięcy złotych grzywny.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Nadzór był potrzebny, choć nie osobisty
Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołali się obrońcy mężczyzn.
Przekonywali, że nie można im przedstawiać zarzutów, iż nie nadzorowali prac osobiście, ponieważ nie było ku temu podstawy. Ich zdaniem prace podczas których doszło do wypadku to proste prace, niewymagające kwalifikacji.
Podczas apelacji sąd zgodził się z tym, że faktycznie nie było potrzeby osobistego nadzoru w miejscu prac. Ale wciąż obowiązywał nadzór pracowników. I, zmieniając zaskarżony wyrok, za jego niedopełnienie skazał obu mężczyzn.
Sąd uznał, że Zbigniew N. odpowiada za brak nadzoru nad bezpieczeństwem i higieną pracy oraz dopuszczenie do wykonywania prac porządkowych na budowie zlokalizowanej w Poznaniu przez osoby bez wymaganego instruktażu.
W efekcie w trakcie wykonywania robót doszło do wyrwania się – w wyniku przeciążenia – zsypu, który spadł na pokrzywdzoną. Tym samym mężczyzna nieumyślnie spowodował uszkodzenie jej ciała, wywołując ciężki uszczerbek na zdrowiu i narażając na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Natomiast Piotra B. uznał za winnego tego, że w ramach nadzoru nad wykonywaniem prac porządkowych w Poznaniu dopuścił do wykonywania tych prac przez osoby bez wymaganego instruktażu.
Zdaniem sądu powinien taki instruktaż przeprowadzić lub poinformować o jego potrzebie zleceniodawcę, czyli Zbigniewa N.
Wyrok jest prawomocny.
“Było słychać, jak jęczy”
Wszystko wydarzyło się w Poznaniu 20 marca 2017 roku przed południem. Z jednej z kamienic przy ul. Garbary oderwał się zsyp budowlany, a jego zawartość spadła na przechodzącą chodnikiem kobietę.
– Bardzo, bardzo cierpiała, było słychać, jak jęczy – mówił TVN24 Robert Krzyżański, przechodzień, który pomagał kobiecie wydostać się spod gruzu.
47-letnia pani Ewa doznała wieloodłamowego złamania miednicy, złamania prawej i lewej kości łonowej, kości krzyżowej i obu kości kulszowych. Kilka miesięcy spędziła w łóżku, do dzisiaj chodzi o kulach. Najprawdopodobniej nie wróci już do pełnej sprawności. Przeszła na rentę. – Jak się bierze więcej środków przeciwbólowych, to wysiadają też inne organy, chociażby żołądek – dodała w rozmowie z reporterem TVN24.
– Nie może być tak, że ktoś coś sobie robi i tego nie zabezpiecza. Przechodzą tysiące ludzi i w końcu coś się dzieje. Przecież to dzieci mogły zginąć. Ja mogłam być kilka milimetrów dalej i bym nie żyła – wspominała wypadek.
TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS