A A+ A++

W pierwszym meczu finału 1. ligi żużlowej na trudnym, pełnym kolein torze w Krośnie lepsi okazali się gospodarze, zwyciężając 50:40. Sytuacja Stelmetu Falubaz Zielona Góra przed rewanżem byłaby znacznie gorsza, gdyby nie świetna postawa Australijczyków.

Patrząc na przebieg pierwszej finałowej potyczki o awans do PGE Ekstraligi, należy stwierdzić, że zespół z Zielonej Góry musi być zadowolony, że przegrał tylko 10 punktami. Tor w Krośnie po intensywnych opadach deszczu w ostatnich dniach był bardzo trudny, pełen kolein, co zdecydowanie premiowało gospodarzy (dobrze zapoznanych z jego specyficzną geometrią). Problem z utrzymaniem się na motocyklu miał nawet tak doświadczony zawodnik jak Krzysztof Buczkowski. 

Wiele mówi to, że kapitan drużyny Piotr Protasiewicz już po pierwszym starcie – w którym wlókł się lekko 20 m za czołówką – zrezygnował z dalszej jazdy (lub raczej też bez większych oporów pogodził się z decyzją sztabu trenerskiego, by dać szansę innym). W zastępstwo “Protasa” pojechali więc kolejno Mateusz Tonder, Max Fricke i Rohan Tungate. Jak ocenią to kibice? Zapewne ambiwalentnie. Bo choć może zabrakło sportowej złości, to z drugiej strony weteran torów zachował się bardzo dojrzale.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMedia: Są dwa warunki, by mecz Juventusu został powtórzony. Nadzieja dla Milika?
Następny artykułESL Mistrzostwa Polski. Kłopoty 9INE. W czołówce Grupy A wyjątkowo gęsto