Dobrze jest znać obce języki, głosi powszechna mądrość. A jeszcze lepiej nimi władać biegle. Taki już nasz los, od stuleci, że nader lubimy obce języki. Od zawsze mamy zdolności do obcych języków. Być może bierze się to stąd, że język polski jest tak trudny, że nauczenie się innego wydaje się proste. W XVII, czy XVIII stuleciu była to łacina, potem francuski, dziś jest angielski. Ciekawe, że języki, które narzucają nam siłą obce potencje, jak niemiecki, czy rosyjski nie znajdują licznych wielbicieli. Lecz wielu tak kocha obce języki wybrane z własnej woli, że zapomina i pogardza tym, które zna od dziecka. Benedykt Chmielowski pisał w połowie XVIII wieku w dziele Nowe Ateny: „Naród polski iako WOLNOŚĆI, inne Narody praecellit (przewyższa) prerogatywą i kleynotem, tak nie tylko w rządach y mowie, ale też w słów zażywaniu Cudzoziemskich non adstringitur (nie jest krępowany) niewolą jak Moskiewska Nacya; iedną tylko ma regułę y hamulec Polak od Ducha Świętego: Tempus tacendi et tempus loqueni (jest czas mówienia, jest czas milczenia…) nasz Słowieńsko-Polski język podszywa się wielu językami, osobliwie Łacińskim, Niemieckim, Francuskim.” Imć Benedyk Chmielowski nie wspomniał o angielskim; dla niego był i język i naród tak odległy, że wydawano się, że nigdy do nas nie zawita. Nie jego wina, że tego nie przewidział. Benedykt Chmielowski (1700 – 1763) był księdzem a nie prorokiem. Warto zauważyć, że myśl, iż Polacy, kelynot wolności, chętnie i nadmiernie posługują się innymi językami ks. Chmielowski podparł licznymi makaronizmami! Zdanie to do dziś nie straciło na aktualności. Parafrazując zacnego księdza Chmielowskiego można by rzec, iż język angielski niewoli nas dziś jak (ongiś) moskiewska nacyja.
Współczesne makaronizmy pochodzą z języka angielskiego. Makaronizm, zwany też barbaryzmem, Barbaryzm – dosadne to i o celne określenie tego rodzaju potworów językowych tak tych z łacińskiego, jak i angielskiego języka. Częste na postępowych portalach hodujących nowego, tolerancyjnego obywatela nowoczesnej i postępowej Europy. Łacińskiego się brzydzą i nigdy by go nie zacytowali, bo dla nich język kleru i kościoła katolickiego, a angielski postępowcy wprost uwielbiają! Są piosenkarze, czy piosenkarki śpiewający piosenki po angielsku. Ba, niektórzy, czy niektóre, śpiewają piosenki wyłącznie z angielskim tekstem. Taki jest nasz, rodzimy show-biznes. Czemu nie śpiewają po chińsku? Chiński to drugi najpopularniejszy język świata. Kultura popularna, powiadają. Kultura ? Czy na pewno? Weźmy telewizję, te nasze domowe okno na świat. Mnóstwo angielskich tytułów programów rozrywkowych: Dance, dance, dance, czy The Voice Kids, albo MasterChief junior. I wiele innych. W języku polskim nie można powiedzieć: tańcz, tańcz, czy dziecięce głosy, Inny przykład, angielski zwrot: must have. Po polsku to znaczy – musisz mieć, czy… mieć musisz? Mieć musisz? Co musisz mieć? Kto mi każe? Co muszę mieć? I niby czemu muszę? Tyle pytań. I czemu muszę mieć akurat to, co ci reklamują za pieniądze? Oni muszą zarabiać, must make money, ale ja nic nie muszę mieć! Prawie nic. Po polsku: musisz mieć, to nie brzmi dobrze, ale po angielsku mast hawe brzmi lepiej, fantastycznie, albo cool.
I tak przy reklamie na przykład paska do spodni pisze mast hawe! Zachwalając nową płytę, wykonawcy geja i/lub transwestyty jest jak byk: mast hawe. Czy nowe kosmetyki do cery normalnej i naczyniowej (jest taka?!) mast hawe! I dalej leci tak. Mast hawe. Mast hawe! Mast hawe. Niech będzie. Jak mast hawe to mast hawe. Dzięki mast hawe czytelnik wie, że jak kupi ten pasek, czy przełamującą tabu powieść pisarki – lesbijki, której nawiasem mówiąc poza preferencjami seksualnymi nic nie wyróżnia, lub nowe, rewelacyjne słuchawki w technologii bluetooth to będę nowoczesny, postępowy, będę taki jak trzeba. Będę lepszy! Współczesny klasowy slang. Szlachta z XVII wieku też używała łacińskiego, by się wyróżnić, bo chłopi czy mieszczanie łaciny nie znali. Poza tym kiedyś Polacy, czy sarmaci, łaciną odróżniali się od gorszych, dziś ci, niby lepsi angielskim żargonem oddzielają się od gorszych, od tych ciemnych, głupich. Drzewiej ludzie byli jednak mądrzejsi. Kiedyś łaciński dziś English. Mechanizm stary jak świat, tylko okoliczności i narzędzia się zmieniają. Kiedyś mówiono ojczyzna – polszczyzna. Piękne określenie. Dla każdego przecież język, w którym się wychował, który wchłonął jako dziecko – małe dzieci nie uczą się języka, ale język chłoną – język w którym myślimy i w którym śnimy, jest jego ojczyzną, nieważne iloma językami byśmy władali. Pierwszą a często najważniejszą ojczyzną. Dziś dla nowoczesnych, postępowych ludzi, dobrze przecież wykształconych, to śmiech. Jesteś tym, czym jesz – mówią. Doprawdy? Istnieje tak zwany murzyński angielski, slang stworzony przez czarnych niewolników i ich potomków. Angielska gramatyka i tak prosta, uproszczona do granic, minimalny zasób słów – to jest murzyński angielski. Język niewolników. Mam wrażenie, że ci, co tak skwapliwie odrzucają polszczyznę, wybierają… murzyńskość. Słuchawki bluetooth? Ty mieć musisz (must have) słuchawki. Polska język, trudna język. Pasuje jak ulał do murzyńskiego, albo slave English. Nieliczne wyjątki, jak Joseph Conrad, alias Józef Konrad-Korzeniowski tylko potwierdzają ową regułę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS