A A+ A++

Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii: Ale umawialiśmy się: nie mówimy o węglu! Ten potencjał jest w ludziach: kreatywnych, wykształconych, otwartych i serdecznych.

– Wydaje się, że ten pociąg już odjechał. My w procesie transformacji nie jesteśmy od przedwczoraj. Ona u nas trwa już od ponad 20 lat. To już pokazuje, że nie jesteśmy, że nie możemy być tym samym miejscem. Zresztą ten odjeżdżający pociąg jest u nas symboliczny. Gdy zamykana jest kopalnia, najczęściej właśnie obrazuje to szynowy wagonik, który jest wyładowany ostatnią toną węgla. Ale mówiąc o nim w kontekście Śląska takiego, jakim jest dzisiaj – nikt nie dyskredytuje węgla. Nikt też nie powinien węgla dyskredytować. Jego udział w miksie energetycznym będzie się stale zmniejszał. To naturalne. Wynika z wyzwań globalnych, ale też z uwagi na fakt, że jego złoża się wyczerpują. Niemniej jeszcze przez wiele lat dzięki niemu będziemy mogli naładować swój smartfon, zapalić światło wieczorem, a zimą nie marznąć w domu.

W takim razie jakie naprawdę jest Śląskie i Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia?

– Kiedy w Europie trwała rewolucja przemysłowa, Górny Śląsk był światowym liderem innowacji i rozwoju. To u nas powstawały i były wykorzystywane ówczesne nowoczesne maszyny, które usprawniały produkcję. To pokazuje, że innowacyjność jest zapisana w DNA naszego regionu. Teraz konieczności transformacji nie rozpatrujemy w kategoriach dramatycznych, ale dostrzegamy w niej ogromną szansę, aby wyspecjalizować się w nowych, innowacyjnych projektach, które sprawią, że znów będziemy w światowej czołówce. Jesteśmy w procesie, aby dostosowując się do nowych warunków, zredefiniować naszą rolę w polskiej gospodarce i energetyce. My te nowe możliwości dostrzegamy w wodorze i dronach – chcemy stać się doliną i zagłębiem tych technologii. To dla nas szansa. Natomiast jeśli spojrzymy na Górny Śląsk i Zagłębie pod względem statystycznym, to jesteśmy podobni do innych regionów w Polsce. W strukturze zatrudnienia już od dawna nie kopalnia jest matką żywicielką, ale branże związane z szeroko pojętymi usługami. To właśnie w usługach pracuje najwięcej naszych mieszkańców. Dzisiaj jesteśmy regionem, w którym dominuje branża motoryzacyjna i prężnie rozwijają się usługi związane z IT. To daje nam pracę.

Skoro tak jest, to czy nie mamy czasem problemu z opowiadaniem siebie w Polsce?

– Zdaje się, że wydana w tym roku książka „Ballada o śląskim lwie” Agaty Kostrzewy-Listoś jest pierwszą od 14 lat książką, która została napisana o Śląsku przez osobę spoza Śląska. To pokazuje, że tak, że w pewnym sensie mamy problem, aby opowiedzieć czy wyjaśnić Śląsk, ale Polska też ma pewną trudność w zrozumieniu naszej specyfiki. To na szczęście się zmienia. Bo również w tym roku podwójną nagrodę Nike zdobył przecież reportaż o naszym regionie. Myślę, że z tego powodu wiele osób nawet po prostu z ciekawości sięgnęło po „Kajś” Zbigniewa Rokity. To tytułowe „kajś” po śląsku znaczy „gdzieś”. Gdzie w Polsce jest Śląsk – łatwo znajdziemy na mapie. Jednak mówiąc o naszej specyfice, musimy pamiętać, że nasze miasta nie rozwijały się tak prosto i według podobnej zasady jak w pozostałej części kraju. U nas wszystko koncentrowało się wokół zakładu przemysłowego, który w pewnym momencie zaczynał też zapewniać usługi miejskie, gminne, np. mieszkania, wypoczynek, ubezpieczenia, transport. To rzecz niespotykana. Nasze miasta prawie jak miasta portowe – dlatego chyba z takim uczuciem jeździmy do Gdańska – musiały w bardzo krótkim czasie przyjąć ogromne masy ludzi z zewnątrz, którzy przyjeżdżali tutaj za pracą, za lepszym życiem, za perspektywami i możliwościami. Jednocześnie trudna historia regionu sprawia, że jeszcze nie nauczyliśmy się jej opowiadać w odpowiedni sposób. Nie pomagają nam też stereotypy w postrzeganiu regionu, które nie mają już wiele wspólnego z nowoczesną i innowacyjną metropolią, którą tworzymy.

Metropolia jest też jednym z największych organizmów miejskich w Polsce. Powinna działać jak magnes i zatrzymywać tu mieszkańców. Część miast stale ich jednak traci. Czym przekonać ludzi do związania się z tym miejscem?

– Tym, że będziemy mogli oddychać dobrym powietrzem, rano wsiąść do dobrego transportu publicznego i pojechać do dobrej pracy, po niej spędzić dobrze czas, a potem wrócić do domu, w którym dobrze się mieszka. Sposób jest więc jeden: dobra jakość tego, co dostajemy ze strony publicznej. To zmienia optykę myślenia o relacjach mieszkaniec–administracja. Mieszkaniec jest klientem – ma oczekiwania co do oferowanego standardu i jeśli dane miejsce go nie spełni, poszuka czegoś lepszego. Jeśli chcemy zatrzymać mieszkańców i zachęcić nowych do związania swojej przyszłości ze Śląskiem, to musimy dbać o to, żeby nasza oferta stale się podnosiła. A jeśli mówimy o migracji wewnątrz metropolii, to jest to bardziej złożone zjawisko. W Katowicach mieszka prawie 300 tys. osób, ale codziennie z infrastruktury miasta korzysta dodatkowe ponad 110 tys. osób, które przyjeżdżają tu do pracy. Gdy uwzględnimy również studentów i uczniów oraz osoby chcące załatwić sprawę urzędową, to może to być wielokrotnie więcej. Być może nie powinniśmy na to patrzeć w sposób zero-jedynkowy, że skoro gdzieś śpię, to tam również spędzam całe życie. To jest właśnie metropolia. Wszyscy zyskujemy na tym, że działamy razem, bo jesteśmy w stanie tworzyć lepszą ofertę. Zresztą coraz częściej w różnych analizach i rankingach patrzy się na Katowice z perspektywy stolicy ponaddwumilionowej metropolii, a nie tylko 300-tysięcznego „wyspowego” miasta i na odwrót – na metropolię w kontekście Katowic. Dlatego wspólnie zyskujemy, bo w ten sposób pokazujemy bliskość różnych możliwości, które w naszym regionie są w zasięgu ręki.

A co z pracą i karierą? Wiele osób wierzy, że jeśli chcą zrobić karierę, to muszą się przeprowadzić np. do Warszawy. I jadą…

– …więc my pracujemy nad tym, żeby zmienić to myślenie. Zresztą ja też kiedyś wyjechałem, mieszkałem kilka lat w Warszawie i robiłem tam karierę. A jednak wróciłem. Po prostu jestem zdania, że tam, gdzie coś się dzieje, trwa proces, zachodzą zmiany – że właśnie tam są najlepsze szanse na spełnianie się zawodowo. Na takim rynku pracy w cenie jest kreatywność, otwartość i niestandardowe podejście. W zamian za to oferowana jest możliwość uczenia się od światowych specjalistów w danych dziedzinach i zdobywania unikatowego doświadczenia. Dlatego uważam, że pod tym względem w Śląskiem możliwości rozwoju są dużo większe.

Co metropolia może zatem zrobić, by wzmocnić przewagę konkurencyjną tej części województwa?

– Tylko że… to my jesteśmy w tym kontekście rdzeniem. Chociaż powierzchniowo zajmujemy niecały 1 proc. terytorium Polski, to w miastach i gminach naszej metropolii wytwarzane jest ok. 8 proc. PKB. Dlatego też naszą ambicją powinno być to, aby wzmocnić naszą przewagę konkurencyjną w Europie. W tym kontekście naszym największym kapitałem są po pierwsze – mieszkańcy. Dlatego właśnie wspieramy rozwój nauki poprzez różnego rodzaju programy. Po drugie – coraz wyższa jakość różnego rodzaju usług publicznych, by dzięki temu wygodnie się żyło w naszych miastach.

O jakości życia wiele się mówi. Te słowa są odmieniane przez wszystkie przypadki. Mam wrażenie, że nieraz gubi się ich znaczenie.

– Ta „dobra jakość” to idea, która powinna stać za każdym, nawet najdrobniejszym projektem. Koncentrujemy się na dwóch najważniejszych dla nas aspektach. Pierwszy to budowa Kolei Metropolitalnej. Bo przemieszczanie się po tak dużym obszarze musi być łatwe, możliwie jak najszybsze, wygodne i ekologiczne. To może zapewnić nam tylko rozwój transportu szynowego. Samochód nie da nam takich możliwości. Co zresztą dotkliwie widać, gdy nawet niegroźna kolizja w centrum potrafi wręcz sparaliżować ruch w kilkunastu miastach wokół. Dlatego właśnie szybka kolej, metro, choć z uwagi na naszą specyfikę raczej naziemne, ale to jeszcze analizujemy w przygotowywanym studium wykonalności. Drugie to wzmacnianie potencjału naukowego i edukacyjnego – stąd nasz program Metropolia Nauki. To portfel narzędzi finansowych, organizacyjnych, mających na celu rozwój świata akademickiego i wzmacniania roli metropolii jako ośrodka naukowego. To jest kluczowe, gdy mówimy o rozwoju. A bez powiększania oferty edukacyjnej, naukowej i badawczej to byłoby niemożliwe. Metropolia nie chce być miejscem, gdzie tylko montowany jest produkt końcowy. My chcemy być miejscem, gdzie wykuwane są założenia i koncepcje innowacyjnych rozwiązań; gdzie są testowane, wdrażane i upowszechniane.

Dlaczego skupiacie się na kwestiach związanych z komunikacją?

– Żebyśmy nie tracili swojego życia na stanie w korkach. Ten czas można spędzić dużo przyjemniej i pożyteczniej. Transport publiczny to jedno z zadań, które zostały wymienione wprost w ustawie, na podstawie której działamy. To był też naturalny kierunek, bo nie ma chyba bardziej metropolitalnej usługi niż właśnie organizacja komunikacji miejskiej. Jakość tej usługi przekłada się bezpośrednio na ocenę jakości życia w danym miejscu, a transport w tak zurbanizowanym regionie nie może być ograniczany przez bariery administracyjne.

Część waszych działań to również sprawy związane z nauką. Czym jest fundusz noblowski, który stworzyła metropolia?

– To stworzenie możliwości, z których przyszły student, doktorant czy pracownik naukowy prawdopodobnie nie mógłby skorzystać gdzie indziej. Dzięki temu narzędziu uczelnie wyższe z metropolii mogą zaprosić naukowców z uniwersyteckiej ekstraklasy, z uczelni, które są liderami światowych i najbardziej prestiżowych rankingów, np. listy szanghajskiej. Naukowcy mogą wziąć udział w jednostkowych wydarzeniach, ale premiujemy projekty, które tę współpracę nawiązują na dłużej – miesiąc, semestr czy rok. Do tej pory dofinansowaliśmy ok. 20 projektów o wartości ponad 1 mln zł. W puli mamy jeszcze ok. 7 mln zł. Ale w tym wszystkim najbardziej cieszy nas to, że nasz fundusz wsparcia staje się impulsem – współprace nawiązane w jego ramach przekształcają się w kolejne nowe projekty badawcze. Właśnie w ten sposób chcemy zachęcać młodych ludzi do pozostania w GZM, a być może zachęcić również ich rówieśników z innych części Polski do zdobywania wykształcenia u nas. Chcemy tworzyć miejsce, gdzie mają szansę zdobywać dobre wykształcenie, a potem realizować się zawodowo w nowoczesnych branżach.

Jeszcze jeden wątek. Niemała część działań metropolii dotyczy czegoś, co trudno przełożyć szybko na codzienność. Chodzi np. o standardy rowerowe, plan zrównoważonej mobilności, rekomendacje w sprawie projektowania przestrzeni dla pieszych czy wreszcie otwieranie danych. Po co to robicie? Czy są już efekty tego typu projektów?

– To pozwala nam zdefiniować, czym właściwie jest metropolia i jaka jest jej rola w strukturze samorządu. Metropolia jest agendą rozwojową dla miast i gmin. Patrzy na cały obszar jak na spójną całość. Jej podstawowym celem jest takie optymalizowanie różnych procesów, aby w ten sposób wzmacniać sumę indywidualnych potencjałów. Dlatego właśnie projekty dotykają głębszych warstw naszego funkcjonowania w miastach. Poprzez systematyczne działania w nawet najdrobniejszych obszarach pracujemy nad wydobywaniem właśnie tego wspólnego potencjału. Tak, mamy świadomość, że budowa np. zrównoważonej mobilności miejskiej to nie jest projekt na rok czy dwa lata. Osiągnięcie planowanego efektu – czyli żebyśmy wybierali takie środki transportu do odbywania naszych codziennych podróży, które pozwolą nam jak najszybciej pokonać dany dystans – wymaga znacznie więcej czasu. Zależy też od wielu elementów – twardych inwestycji, takich jak skoordynowany plan budowy centrów przesiadkowych, przez strategię w kwestii polityki parkingowej, poprawę oferty komunikacji miejskiej oraz udostępnienie alternatywnych środków transportu, po kampanie promujące i edukacyjne, które będą zachęcać do zmiany przyzwyczajeń i nawyków. Pracujemy nad tym systematycznie i konsekwentnie od momentu naszego powstania. Za nami pierwszy etap prac nad planem mobilności, który powstaje według wytycznych Komisji Europejskiej. W miastach GZM powstają pierwsze prototypy, które sprawdzają te rozwiązania w rzeczywistości. Opracowane przez nas standardy rowerowe stały się również elementem strategii całego województwa w zakresie budowy nowych dróg rowerowych. Przygotowujemy się do budowy pierwszych velostrad. Udostępniliśmy i otworzyliśmy pierwsze zbiory danych na naszej platformie GZM Data Store. Zbiory te powiększamy.

Politycy, ekonomiści, samorządowcy co jakiś recenzują ustawę metropolitalną. Takich przepisów nie może się doczekać Trójmiasto. Czy w obecnej ustawie należy pana zdaniem coś zmienić?

– Ustawa powierzyła nam konkretne cele i zadania. Niemniej bywa to ograniczające w sytuacji, gdy członkowie metropolii uznają, że szybciej, taniej i sprawniej byłoby to realizować nie z poziomu gminy, ale metropolii właśnie. Dlatego wydaje się, że takim kierunkiem mogłoby być umożliwienie gminom tworzącym metropolię decydowanie o ewentualnym rozszerzaniu tego katalogu zadań własnych metropolii. To znaczy w sytuacji gdy gminy uznają, że efektywniej byłoby realizować dane zadanie na poziomie ponadlokalnym, mogłyby podjąć uchwałę o ustaleniu jego statusu jako metropolitalnego. Takimi obszarami mogłyby być kwestie związane np. z ochroną środowiska, gospodarką odpadami czy wodno-kanalizacyjną.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejne nowe sklepy otwarte w centrum handlowym Lilia w Wieluniu [ZDJĘCIA, FILM]
Następny artykułW Czeremsze zatrzymano 40. imigrantów