Kwiecień 2019 roku – pani Marianna będzie wspominać do końca swoich dni. Wówczas spokojną jesień życia zakłócił pożar, który zabrał cały dorobek. Dom udało się odbudować, na głowę nie kapie, ale 75-letnia kobieta wciąż potrzebuje pomocy i wsparcia.
Ogień zabrał wszystko
Życie nigdy nie rozpieszczało pani Marianny. Mieszkanka Stykowa w gm. Brody, jak mówi, od zawsze miała ciężko i wiodła raczej biedny żywot. Wychowywana przez mamę, razem z rodzeństwem szybko musiała dorosnąć. Nigdy nie liczyła na cudzą pomoc, zawsze sobie radziła, jak mogła. Przez lata pracowała jako woźna w miejscowej szkole. Szczęśliwie doczekała emerytury.
Nieoczekiwanie, jesień życia zakłócił pożar. Żywioł przyszedł niespodziewanie, 75-letnia kobieta w jednej chwili straciła cały dorobek.
– To było przed świętami wielkanocnymi – wspomina bolesne chwile z kwietnia 2019 roku. – Poszłam do sklepu. Dzwoni sąsiadka i mówi: „pani Marysiu dom się pali”. Lecę a tu płomienie ponad dach. Straży jeszcze nie było, sąsiad ratował, co się dało. Gdyby nie on dom by doszczętnie spłonął. I tak nie nadaje się do mieszkania, prąd odłączono, dach się zawalił, przykryty jest plandeką, ale przez sufit niebo widać. Teraz jak deszcz pada, to się leje na głowę. Wszystko mokre, zatęchłe – mówi kobieta.
Życie nie rozpieszczało
Seniorka, która ma niewiele ponad tysiąc złotych emerytury i boryka się z wieloma chorobami, stanęła przed widmem odbudowy domu.
– Tak mi ciężko… Z rodziny w zasadzie sama zostałam. Przed pożarem zrobiłam remont, tak się cieszyłam, bo było ładnie, czyściutko. I to wszystko na marne. Nic nie ma, ogień zabrał w sekundę. Przykro mi, że mnie to spotkało. W życiu bym się nie spodziewała – opowiadała.
Z jej dochodami było to niewykonalne. Z pomocą przyszli dobrzy ludzie. Sąsiadka udzieliła schronienia na czas remontu, bo dom nie nadawał się do mieszkania. Mieszkańcy wsi i gminy nie szczędzili finansowego wsparcia.
Przyszła pomoc
– Dostałam ogrom pomocy, ze szkoły w Stykowie, gdzie pracowałam, z gminy w Brodach, od księdza Stanisława Kuśmierczyka z naszej parafii, który zwołał ludzi do pomocy. Udało się wyremontować dach, za co dziękuję panu Michałowi Olesińskiemu i jego pracownikom. Zrobiono sufity i już nie kapie na głowę. Pomagali ludzie ze wsi, ze Stykowa, Jabłonnej, dostałam paczkę ze Starachowic (odzież, artykuły chemiczne). Sama nigdy bym tego nie zrobiła, nie stać by mnie było. Ludzie okazali tyle serca i pomocy – bardzo jestem wszystkim za to wdzięczna – mówi pani Maria.
Choć na głowę już nie kapie kobieta boryka się z problemami zdrowotnymi. Serce nie domaga, zaćma utrudnia codziennie funkcjonowanie. Złe wyniki badań nie pozwalają na razie na operację. Wydatki na leki uniemożliwiają kupno niezbędnych rzeczy do domu. A przydałaby się jeszcze nowa lodówka, jakieś szafki do kuchni i szafa na ubrania.- Całe życie człowiek miał pod górę i teraz na starość jeszcze – mówi kobieta. – Dobrze, że woda, prąd i ogrzewanie są, to zresztą jakoś poradzę. Ciepłej wody nie ma, bo nie mam kociołka, ale mnie to już starczy. Najważniejsze, żeby ciepło było i na głowę nie kapało – mówi skromna kobieta, która dzielnie stawia czoło przeciwnościom losu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS