– To były dosyć bolesne dni, nie chcę do nich wracać. To nie wyglądało tak, że nakleiłam sobie plaster na serce, otrząsnęłam się, założyłam nową parę dżinsów i wyszłam na ulicę. Nie, nie. Ja to bardzo przeżyłam – powiedziała Mandaryna w rozmowie z WP, wspominając, że za słynną wpadką w Sopocie stał nie tylko brak jej wokalnych umiejętności, ale i problemy techniczne. – Nie miałam wtedy możliwości, żeby przykręcić odsłuch, usłyszeć chórzystki czy ludzi grających na instrumentach, bo musiałabym po prostu zejść ze sceny. […] Wtedy tego nie zrobiłam, ale, tak jak mówię, człowiek uczy się na błędach – wyznała przed paroma laty.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS