Komunikat ze strony środowiska pielęgniarek jest taki, że w około 80 proc. szpitali są wypłacane wyższe pensje. W 20 proc. jest nieprawidłowo. Każdorazowo, jeżeli do nas zgłaszana jest informacja o nieprawidłowościach, wyjaśniamy tę sytuację w pierwszej kolejności z dyrektorami szpitali i inspekcją pracy. Niedawno w tej sprawie zorganizowane było też spotkanie z reprezentantami Głównego Inspektoratu Pracy – opisuje w rozmowie z naszym dziennikarzem wiceminister Piotr Bromber.
Decyzje o podwyżkach podejmują pracodawcy – dyrektorzy, prezesi szpitali. Mieliśmy dwie możliwości: albo przekazać pieniądze na PESEL, zindywidualizowanym, odrębnym strumieniem, albo w ramach wyceny świadczeń. Oczekiwanie pracodawców było takie, by te środki były alokowane. Siłą rzeczy zostawiliśmy przestrzeń dyrektorom szpitali – przekonuje wiceminister zdrowia.
Są szpitale, w których nie ma tych nieprawidłowości i są placówki – i jest to mniejszość – w których są nieprawidłowości. Jeżeli ktoś podjął takie decyzje w odniesieniu, zmierzy się z konsekwencjami tych decyzji. Podkreślam, że nie są dla mnie zrozumiałe sytuacje, gdy ktoś nagle przeszeregowuje pracowników: konkretna liczba pielęgniarek w ubiegłym roku miała płacone według wykształcenia wyższego z tytułem magistra, a w tym roku te same pielęgniarki mają płacone według tytułu licencjata. W korespondencji podkreślam, że to jest dla mnie niezrozumiałe i szef takiego szpitala powinien to wyjaśnić z pracownikami – dodaje Piotr Bromber.
Nasz dziennikarz dopytywał wiceministra zdrowia, czy resort obawia się zimowo-wiosennej fali protestów pielęgniarek i masowych odejść pielęgniarek z lecznic.
Naszym celem jest rozwiązywanie problemów na kanwie dyskusji. Tu się nic nie zmienia. Każdy problem staramy się rozwiązywać indywidualnie. To nie jest tak, że deleguję problem na dyrektorów i prezesów szpitali. Ale oni podjęli takie decyzje. Jeżeli ktoś przeszeregował pracowników, może miał takie powody. Jeżeli ktoś uznaje, że w ubiegłym roku potrzebował 50 pielęgniarek, a w tym roku 30, to on odpowiada za ciągłość świadczeń. Nie zapominajmy o tym elemencie. Cały czas spotykamy się ze środowiskiem, rozmawiamy z inspekcją pracy i omawiamy indywidualne przypadki; nie ma przypadku, którym nie zajęlibyśmy się – podkreśla Piotr Bromber.
Sytuacja finansowa dużej części pracowników uległa zmianie. Alokowaliśmy miliardy złotych na podwyżki. Nie zapominajmy o tym. Duża część dyskusji dotyczy tego, czy ktoś dostał 1400 złotych podwyżki, czy więcej. Nie ma dyskusji o tym, że ktoś nie dostał podwyżki. Proszę o tym pamiętać – zaznacza wiceminister zdrowia.
Pielęgniarki ostrzegają, że problemy dotyczące uznawania ich kwalifikacji mogą skutkować tym, że wiele z nich wyjedzie do pracy do innych krajów takich jak Niemcy czy Holandia. Nasz dziennikarz pytał też wiceministra zdrowia o to, co planuje resort, by zatrzymać pielęgniarki w kraju.
Podejmujemy działania w kontekście większej liczby uczelni, które kształcą pielęgniarki i położne, widzimy wzrost liczby chętnych. Także wzrost wynagrodzeń to efekt lepszej perspektywy. Młodzi ludzie chętnie studiują na kierunkach medycznych, widzą, że perspektywa finansowa jest jasna. Jako jedyni w przestrzeni zawodów medycznych mamy rozwiązanie; w żadnej innej branży nie mamy rozwiązania, które reguluje minimalne wynagrodzenie, znacznie wyższe niż minimalne wynagrodzenie w skali kraju – zaznacza wiceminister Piotr Bromber.
We wtorek pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zapowiedziały możliwą serię protestów w reakcji na to, że część dyrektorów szpitali nie uznaje ich kwalifikacji przy wyznaczaniu wysokości podwyżek.
Nasz dziennikarz ustalił w ubiegłym tygodniu, jakie są wstępne wnioski z kontroli w tej sprawie, którą przeprowadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Wynika z nich, że kilka procent szpitali nie wypłaciło pielęgniarkom podwyżek w wysokości, jaką gwarantuje ustawa. Chodzi o lecznice, które nie uznały kwalifikacji, czyli na przykład tytułu magistra pielęgniarek.
Przepisy pozwalają, by dyrekcja szpitala przyznawała świadczeń w odniesieniu do kompetencji wymaganych, a nie posiadanych. To jest kwintesencja tego problemu – przyznawała Główna Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko.
Pierwsze wyroki sądów pracy w sprawie sytuacji pielęgniarek zapadły już między innymi w sądach w Łodzi, Wysokiem Mazowieckiem i w Łomży.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS