A A+ A++

Prudnicka multimedalistka odpowiada na zarzuty prezesa Obuwnika

Karolina (Farasiewicz – przyp. red.) zrezygnowała z członkostwa w klubie. A wcześniej też nie wystartowała parokrotnie w rozgrywkach ekstraklasy kobiet oraz w zawodach międzynarodowych, na które została powołana do reprezentacji – mówił niedawno „TP” Kazimierz Kocik. – Sama wycofała się ze szkolenia i zrezygnowała z walki o igrzyska w Tokio. Odeszła z Obuwnika w wyniku własnej decyzji. Nie deprecjonuję niczyich osiągnięć, ale nam nie są potrzebne gwiazdy, które nieregularnie trenują i wybierają sobie zawody. Żadnego klubu nie stać na to i żaden nie tolerowałby czegoś takiego, wszędzie obowiązują pewne zasady, którym zawodnicy muszą się podporządkować.

Słowa te spotkały się z ostrą krytyką sympatyków łucznictwa. Dziś w sprawie głos zabrała sama zawodniczka. 

W odpowiedzi na wypowiedź Pana Kocika chciałabym państwu opowiedzieć przykrą historię rozstania się z Klubem Sportowym Obuwnik Prudnik. Uważam, że kibice oraz mieszkańcy Prudnika powinni wiedzieć dlaczego tak się stało i nie oceniać mnie tylko przez pryzmat wypowiedzi prezesa, a jednocześnie trenera klubu lub opinii innych.

Na wstępie chciałam bardzo serdecznie podziękować kibicom, ludziom, którzy okazali mi wsparcie i dodali otuchy komentując posty czy pisząc wiadomości  prywatne. Jest to bardzo miłe i powiem szczerze zaskakujące. To tylko potwierdza, że ta sytuacja nie jest wam obojętna i nadal kibicujecie. Dziękuję!

Uważam, że wypowiedź trenera jest żenująca i niezrozumiała. Napisał nieprawdę, po czym wypierał się własnych słów, a gdy skonsultowałam to z redaktorem gazety to przyznał, że tak powiedział i sprostował wypowiedź. Taki właśnie szacunek ma trener do zawodników.

Trener zarzuca mi nieregularność w treningach oraz uczestnictwo w wybranych zawodach. To jest kłamstwo. Czy osiągnęłabym tyle? Włożyłam w te sukcesy wiele pracy i poświęcenia.

Rok 2019 był bardzo intensywny, ciągłe wyjazdy na zgrupowania, życie „na walizkach”, duże obciążenia treningowe i wiele zawodów. Do tego jeszcze studia, które ukończyłam  z bardzo dobrym wynikiem. Zawody, które opuściłam odbywały się po najważniejszej imprezie w roku 2019 – Mistrzostwa Polski Seniorów i ta decyzja była skonsultowana  z trenerem i zaakceptowana, a teraz jest mi to wypominane.

Myślę, że mając tyle sukcesów, m.in. drużynowe halowe mistrzostwo Europy w Vittel w 2017 r., udział w mistrzostwach świata i Europy, a także wiele medali mistrzostw Polski zasłużyłam na odrobinę szacunku i poważania.

9 października 2020 r. oficjalnie rozstałam się z Klubem Sportowym Obuwnik i tym samym zawiesiłam swoją karierę sportową. Złożyło się na to wiele zdarzeń, które zwyczajnie nie powinny mieć miejsca. Jednak to, co wydarzyło się w czerwcu nie pozwoliło mi na kontynuowanie tej „nierównej walki” z trenerem. W dniach 13-14 odbyła się I Runda Pucharu Polski Seniorów oraz Ekstraklasy w Prudniku po przerwie spowodowanej pandemią. Wszyscy czekaliśmy na ten start, każdy był „głodny” rywalizacji i walki sportowej. Zawody ukończyłam na 6. miejscu, natomiast w ekstraklasie kobiet zajęłyśmy wysokie 3. miejsce. Tydzień później zaplanowano zawody w Żywcu – Puchar Beskidów. Kiedy zapytałam trenera, kto pojedzie na te zawody, odpowiedział , że jeszcze nie wiadomo. Trenowałam sama cały tydzień, żeby doskonalić formę, trenera nie widziałam, co nie było dla mnie nowością . W czwartek jedna z koleżanek klubowych zapytała, czy jadę jutro na zawody, byłam zaskoczona, trener mnie nie zaplanował na wyjazd. Kiedy próbowałam się dowiedzieć, dlaczego jest taka decyzja, usłyszałam, że nie ma dla mnie miejsca w aucie i mogę sobie dojechać do Żywca PKS-em za parę złotych. To jest żenujące, jak zostałam potraktowana. Po 15 latach trenowania w klubie, z perspektywy czasu nasuwa się jeden wniosek: zostajesz seniorem , jesteś niepotrzebny, radź sobie sam. Nieistotny jest zawodnik ,wyniki, promocja klubu, promocja miasta etc. Parę lat wstecz, kiedy byłam juniorem lub młodzieżowcem, było pięknie, każdy medal na MMP czy MPJ dawał klubowi punkty, które później zamieniane były na pieniądze. W przypadku seniora nie ma pieniędzy, nie ma punktów dla klubu i idziesz w odstawkę. Wspomnę, że w 2019 roku wywalczyłam brązowy medal i tym samym tytuł drugiej wicemistrzyni Polski seniorów oraz brązowy medal drużynowo, co było zwieńczeniem bardzo ciężkiego i pracowitego sezonu. To mnie bardzo podbudowało i zmotywowało do jeszcze większej pracy. Inne zdarzenie potwierdzające to, że jestem zbędna w klubie, to brak startu w Halowych Mistrzostwach Polski seniorów, które odbyły się w Świebodzicach niedaleko Wrocławia. Trener stwierdził zwyczajnie, że się nie opłaca i jeszcze skłamał organizatorom, że zawodniczki miały kontuzje. Po rozmowach z koleżankami, które miały również wystartować na tych zawodach, żadna z nas nie miała kontuzji.

Każdy zawodnik, który zdobędzie medal na mistrzostwach Polski i jest członkiem kadry narodowej jest nagradzany stypendium marszałka województwa opolskiego. Jest to nagroda za wysiłek, trud zwieńczony sukcesem, a jednocześnie motywacja do kolejnych działań. Z doświadczenia wiem, że jest to niemała kwota, a ta pomogła mi się utrzymać w czasie studiów. W tym roku trener nie raczył mnie poinformować, aby podpisać w klubie wniosek o stypendium. Dowiedziałam się w ostatnim dniu z innych źródeł i osobiście udałam się do Urzędu Marszałkowskiego w Opolu, aby złożyć dokumenty. Uważam, że należy mi się ta nagroda, tylko ja wiem, ile włożyłam wysiłku w treningi i zawody. Zaznaczę ,że jako jedyna byłam czynnym trenującym seniorem w klubie. Dlaczego? Przemyślenia zostawiam państwu.

Aktualnie jestem zawodniczką niezrzeszoną i trenuję na torach Klubu Łuczniczego Chrobry Głuchołazy, ponieważ zgodnie z regulaminem Polskiego Związku Łuczniczego nie można przejść do klubu, gdzie szkoleniowiec posiada niższa klasę trenerską niż trener klubu macierzystego. W tym wypadku obowiązuje mnie dwuletnia karencja. Regulamin został opublikowany 24 lipca 2020 r., a mój konflikt rozpoczął się w czerwcu . Przypadek? Nie sądzę. Nie wiem, jak dalej będzie z wyjazdami na zawody, nie ukrywam wyjazdy jako niezrzeszona zawodniczka wiążą się z większymi wydatkami: opłaceniem startowego, które jest wyższe niż dla zawodnika, który przynależy do klubu, opłaty noclegu, wyżywienia i dojazd to koszt mniej więcej  300-400 złotych. Będę próbowała znaleźć sponsora, jeżeli się to uda, na pewno to wykorzystam 

Jest mi naprawdę przykro, że po tylu latach treningu, wielu sukcesach tak mnie potraktowano i odrzucono na bok . Teraz zostały mi tylko wspomnienia, których  nikt mi nie odbierze i będą ze mną do końca życia.Dzięki uczestnictwu w zawodach mogłam zwiedzać świat, poznać ludzi z najróżniejszych zakątków globu i wiele innych kultur. Lata treningu i pracy ukształtowały mój charakter, nauczyłam się pokonywać swoje słabości i wiem, że jestem w stanie wiele osiągnąć. Sport jest ze mną na co dzień, nadal jestem aktywna fizycznie i pokonuje swoje kolejne bariery. Ponadto jestem nauczycielem wychowania fizycznego i próbuję zaszczepić sport w młode pokolenie. Jednocześnie chciałam podziękować trenerowi Klubu Sportowego Obuwnik Prudnik za lata treningu, bo wiem, że dzięki niemu nie osiągnęłabym tylu sukcesów. Przyznaję, tak było przez wiele lat, jednak ostanie lata, miesiące były dla mnie krzywdzące, tylko moja rodzina i najbliżsi wiedzą, jak to przeżywałam. Do tej pory, kiedy piszę te słowa, łzy napływają mi do oczu. Jak już mówiłam: wspomnienia zostają ze mną i nikt mi tego nie zabierze. Zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił w łucznictwie.

Karolina Farasiewicz ze złotym medalem Halowych Mistrzostw Europy we francuskim Vittel

Krytycznie o działalności Kazimierza Kocika wypowiadają się także inni byli zawodnicy i członkowie zarządu Obuwnika. Pada wiele ciężkich oskarżeń. Do tematu wrócimy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Kłamstwo” – spektakl w reżyserii Wojciecha Malajkata (4.03)
Następny artykułIzrael. Wyciek ropy z nieznanego statku zanieczyścił wybrzeże; wszystkie plaże zamknięte