A A+ A++
Lady Pank i Krzysztof Zalewski wystąpili 4 czerwca podczas koncertu z okazji trzydziestolecia odzyskania wolności. fot. Maciej Czarniak/Trojmiasto.pl

Koniec roku to czas podsumowań, więc trudno nie spojrzeć za siebie i nie przypomnieć tego, co działo się na lokalnych scenach przez te 12 miesięcy. Trójmiasto nie mogło w mijającym roku narzekać na brak atrakcji pod względem muzycznym. Działo się wiele i różnorodnie. Postaraliśmy się wyłuskać to, co przykuło uwagę oraz to, co w naszej ocenie nie było najlepsze.

To, co dobre

Pojedynczym wydarzeniem, które wypadło bardzo dobrze – co wcale nie było takie proste do osiągnięcia – był koncert Kocham Polskę – 30 lat wolności z okazji trzydziestolecia odzyskania wolności, który odbył się na Placu Zebrań Ludowych. Bardzo łatwo było, aby ta impreza była niestrawną, patetyczną pompą. W Polsce potrafimy to robić i były obawy, że w Gdańsku będzie podobnie. Szczęśliwie jednak, udało się sprawnie i ciekawie poprowadzić to wydarzenie. Czerwiec 89. roku powinien być corocznym narodowym świętem, a nie wyłącznie okrągłą rocznicą przypominaną co dekadę.

Czytaj także: Rockowe święto wolności. Tłumy na koncercie “Polskę Kocham”

Koncertów wartych uwagi w Trójmieście było więcej, m.in. Red Box w Starym Maneżu, zawsze w dobrej formie Scorpionsi, kapitalny Mark Knopfler, legendarne Toto w Operze Leśnej, rockowy Bryan Adams oraz kolejna udana edycja festiwalu Soundrive Fest. Męskie Granie w Kolibkach ponownie przyciągnęło komplet widzów. Tłoczno też było na Malumie w Ergo Arenie. Rekordowo też wypadły trójmiejskie Juwenalia. Koncertów, które trzymały wysoki poziom było sporo i to bardzo cieszy.

Bryan Adams w Ergo Arenie:

Oczywiście w tym rekonesansie po przeszłości nie bierzemy pod uwagę tras rodzimych wykonawców, którzy rokrocznie – często po kilka razy – pojawiają się w Trójmieście. Wszyscy ich znamy i często wiemy, czego się po nich spodziewać.

Warto jednak docenić dokonania lokalnych zespołów Trupa Trupa oraz Behemoth. Ci drudzy to od lat uznana na świecie marka, jednak z roku na rok waga zespołu rośnie. Niech najlepiej o tym świadczy tegoroczna wspólna światowa trasa ze Slipknotem w ramach Knotfest. Ci pierwsi natomiast, grając muzykę tak bardzo niemodną i niedzisiejszą, ale przy tym wybitnie dobrą, w ciągu kilku lat stali się najważniejszym polskim zespołem alternatywnym na świecie. Koncertowali na całym globie, zbierając pochlebne recenzje największych oraz najważniejszych mediów: od “Pitchforka”, przez “Rolling Stone” i “The Guardian”, kończąc na największej brytyjskiej gazecie – “Metro”. Z obu zespołów możemy być więcej niż dumni i tylko dalej się przyglądać rozwijającym się karierom.

Nie można też nie wspomnieć o kilku wydarzeniach, które zawsze trzymają wysoki poziom oraz spełniają oczekiwania nawet najbardziej wymagających gości. Należą do nich Jazz Jantar oraz, może tu kogoś zaskoczę, Solidarity of Arts.

Jazz Jantar od lat promuje najlepszy jazz. Kuratorzy wydarzenia starają się bardzo ciekawie łączyć klasykę z nowoczesnością, świeżość z doświadczeniem. Do gdańskiego Żaka przybywa śmietanka polskich oraz światowych jazzmanów i jazzmanek – publiczność może często jako pierwsza w Polsce zobaczyć jedne z najważniejszych i najbardziej wpływowych postaci światowej sceny jazzowej. Jest to zdecydowanie wydarzenie, które mocno wyróżnia trójmiejską scenę na polskim rynku i sprawia, że jest rozpoznawalna. Każda kolejna edycja festiwalu nie zawodzi, sukcesywnie podnosząc sobie poprzeczkę.

Wieczór z jazzem. Gdzie w Trójmieście można posłuchać muzyki na żywo?

Africa – Toto w Operze Leśnej:

Solidarity of Arts natomiast bardzo szeroko i nierzadko odważnie podnosi temat wolności nie tylko w sztuce, ale i w życiu. Organizatorzy starają się w multidyscyplinarnym programie pokazać w jak największej liczbie aspektów, że wszyscy jesteśmy sobie równi i jak bardzo delikatnym dobrem jest wolność. Cieszy, że taka impreza odbywa się właśnie w Gdańsku, gdzie słowo “wolność” ma niezwykle silny wydźwięk. Wydaje się, że Solidarity of Arts przejęło poniekąd – chociaż w części – wizję, którą na swoje funkcjonowanie miał All About Freedom Festival.

Czytaj także: relacja z Solidarity of Arts 2019

To, co dobre, to także wiele nowych zespołów, które wyrosło na lokalnej scenie. Część z nich to formacje, które wyrosły z innych, już wcześniej znanych, ale też sporo jest nowych, świeżych, które mają szansę na ciekawy rozwój o ile nie zniechęcą się i nie rozbiją o skały nieprzyjaznego przemysłu. Wśród interesujących nazw są na pewno Múlk, Loveina, Klawe, Spitfish czy Woska/Khris. Trójmiasto zawsze miało szczęście do wydawania na świat interesujących muzyków. Ten rok również to potwierdził.

Czytaj także: cykl Trójmiejskie zespoły

Lana Del Rey była jedną z gwiazd tegorocznego Openera.
Lana Del Rey była jedną z gwiazd tegorocznego Openera. fot. Piotr Hukało/Trojmiasto.pl

To, co do poprawy

Opener Festival. Największa impreza muzyczna w roku. Flagowe wydarzenie Alter Artu wydaje się wymykać trochę spod kontroli. Wyraźnie widać, że organizatorzy nie radzą sobie ze zmieniającym się rynkiem oraz trendami panującymi na podobnych imprezach w Europie. Obecnie Opener “jedzie” na opinii, którą wypracował sobie przez wiele świetnych lat, jednak widać – zauważą to przede wszystkim ci, którzy na Babich Dołach bywają od kilkunastu, a nie kilku edycji – że w tej chwili nie ma spójnej koncepcji.

Czytaj także: Opener 2019: podsumowanie

Inne festiwale owszem, zauważyły zmieniające się trendy na rynku muzycznym, jednak nie zatraciły swojej tożsamości. Wciąż jest to odpowiednio zbalansowana mieszanka, gdzie to, co obecnie na topie jest jedynie dodatkiem, a nie kręgosłupem wydarzenia. Alter Art, niestety, idzie niemal po całości w komercjalizację. I tak, przynosi to wspaniałe wyniki frekwencyjne, ponieważ młodzież teraz tego słucha, jednak zapomina się o tych, dzięki którym ranga festiwalu w ogóle powstała. Ci odwracają się od Openera i kiedy obecna moda przeminie, niełatwo będzie ich przyciągnąć z powrotem.

Inną kwestią są sprawy organizacyjne. Widać, że wielkie słowa o ekologii brutalnie zderzyły się z rzeczywistością i o ekologii na festiwalu praktycznie można zapomnieć. To jest do poprawy i w sumie bardzo łatwo to zrobić. Wystarczy być konsekwentnym wobec swoich zapowiedzi.

Stadion Energa. Ostatnie duże wydarzenie koncertowe odbyło się na tym pięknym obiekcie w 2017 roku, kiedy nad gdańskie morze zawitali Guns’N’Roses. Szkoda, bo potencjał stadionu jest ogromny. Oczywiście, duży wpływ na to, gdzie odbywają się koncerty ma układ całej trasy koncertowej danego wykonawcy. Czasem wygodniej jest pojechać z Berlina do Warszawy niż do Gdańska, jednak wydaje się, że zarządcy stadionu mogliby trochę bardziej zabiegać o zainteresowanie agencji koncertowych.

Inna sprawa, że dużo bardziej uniwersalna – zwłaszcza pod względem całorocznej dostępności – jest hala, jednak w okresie czerwiec-lipiec, można zawalczyć o koncert dużej gwiazdy na stadionie. Tym bardziej, że akustycznie i wizualnie Stadion Energa wygrywa z każdym innym dużym obiektem w Polsce, a już na pewno ze Stadionem Narodowym. Jedynie kubatura nieco mniejsza.

Dobrym przykładem jak zachęcić wielką gwiazdę, aby zjawiła się w Gdańsku, było zagranie agencji organizującej koncert Justina Timberlake’a w 2014 roku. Wysłali zdjęcia stadionu i w odpowiedzi usłyszeli, żeby przesłali faktyczne fotki, a nie wizualizacje. Kiedy artysta usłyszał, że to nie są wizualizacje, nie wahał się ani chwili – podjął decyzję o występie właśnie na bursztynowym kolosie.

Plus, że na stadionie wystąpi w czerwcu 2020 roku Dawid Podsiadło, który faktycznie wyprzedaje stadiony. Jak poinformował organizator, biletów już nie ma. To dobry kierunek, warto ściągać gorące nazwiska i zapełniać trybuny fanami muzyki.

Tak Dawid Podsiadło grał na koncercie w 2018 roku w Ergo Arenie. W czerwcu 2020 wystąpi na stadionie w Letnicy:

All About Freedom Festival. Szkoda, że na przestrzeni lat to wydarzenie wg mnie nie udźwignęło ciężaru swojej rangi. Pierwsza, fantastyczna edycja wytyczyła idealny kierunek dla tej imprezy. Muzyka, sztuka i film przez kilka dni w wielu miejscach w mieście. Wydarzenie mogło się stać jednym z największych i najbardziej rozpoznawalnych w Trójmieście. Niestety, z jakiegoś powodu zostało pomniejszone do festiwalu filmu o wolności. Zakładam, że sporo miały tu do powiedzenia finanse, jednak dobrze poprowadzona wizja mogła się rozwinąć do naprawdę ogromnego przedsięwzięcia. Szkoda, ponieważ budynek ECS oraz stale rozwijająca się postoczniowa przestrzeń jest dobrym miejscem do organizowania multidyscyplinarnego wydarzenia, które przyciągałoby takie tłumy, jak za pierwszym razem. Trzymam kciuki za tę imprezę i wierzę, że w przyszłym roku ponownie rozwinie skrzydła.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSolaris gwiazdą sylwestrowej imprezy w Hrubieszowie
Następny artykułSylwester pod gwiazdami w powiecie koneckim