Emerytowany już zawodowy kickboxer. Zawodowy mistrz Polski, Europy oraz świata. Twórca jednego z najlepszych klubów kickboxingu w Polsce, wychowawca oraz działacz społeczny. Z Bartoszem Muszyńskim o czternastu latach działalności klubu Armia Polkowice oraz życiu na sportowej emeryturze rozmawia Ryszard Flisiewicz.
W zeszłym roku zakończyłeś karierę sportową i obecnie realizujesz się już tylko jako trener. Czy w tym czasie padały jakieś propozycje powrotu na ring?
Zakończenie kariery sportowej nie było proste. Prawie dwadzieścia lat rywalizacji, przygotowań, emocji, sportowych wzlotów i upadków. Bezpośrednio po ogłoszeniu sportowej emerytury czułem w sobie ogromną pustkę, którą z czasem wypełniłem aktywnością i zaangażowaniem społecznym. Obecnie spełniam się jako mąż, ojciec, trener, wychowawca oraz działacz sportowy i społeczny. Na marginesie dodam, że przekorny los sprawił, że to właśnie po ogłoszeniu zakończenia kariery zaczęły spływać konkretne oferty walk, między innymi, oferta przedłużenia kontraktu z GLORY Kickboxing. To jeden ze światowych liderów, jeśli chodzi o federacje kickboxingu. Jednak eksploatacja organizmu po wielu latach walk skutecznie potwierdza słuszność decyzji o zakończeniu kariery. Wróćmy do początków.
Jak to wszystko się zaczęło?
Początki klubu sięgają roku 2010. Przez ponad dekadę przez klub przewinęły się setki, jeśli nie tysiące młodych ludzi. Zaczynaliśmy praktycznie od zera, tak aby w ostatnich latach wygrywać tytuły najlepszego klubu kickboxingu w Polsce, na setki istniejących. Sporty walki nadal obciążone są wieloma stereotypami, z którymi skutecznie walczymy. Nasza akademia kickboxingu oferuje zajęcia już od trzeciego roku życia. Prowadzimy zajęcia dosłownie dla wszystkich. Dochodzi do sytuacji, w których w klubie trenuje kilka pokoleń jednej rodziny. Z ogromną chęcią bierzemy udział w bardzo wielu akcjach społecznych. Często też sami takie inicjujemy i cieszą się one popularnością. To na pewno pomaga nam nieco ocieplić wizerunek sportów walki w regionie.
Oprócz sportu stawiałeś też na wykształcenie.
Z wykształcenia jestem ekonomistą, a jako trener uzyskałem wszystkie kwalifikacje niezbędne do prowadzenia zawodników i klubu. Rozmawiając z klubowiczami często spotykałem się z opinią, że Armia to już nie tylko klub, ale też rodzina. Na pewno jest to dla ciebie niesamowity powód do dumy. Można powiedzieć, że Armia to moje „dziecko”. Każdego z przewijających się przez nasz klub traktuję wyjątkowo, bo każdy jest dla mnie ważny. Wszyscy zawsze mogą na mnie liczyć. Mogą liczyć na moją pomoc.
Wyjawisz sposób, w jaki skupiłeś przy sobie tyle osób?
Myślę, że to autentyczność tego, co robimy przyciąga do nas innych. Dbamy oto, aby nie było u nas żadnej bariery. Wszystkich traktujemy tak samo. Do każdego podchodzimy z szacunkiem. Ludzie widzą, jak bardzo zaangażowani jesteśmy i chcą być częścią klubu z własnej, nieprzymuszonej woli. Wspólnie tworzymy coś znacznie większego niż klub sportowy. Jak wszyscy wiemy, twój brat Kacper również startuje z powodzeniem w kickboxingu.
Jak znosisz jego walki? Rozdzielasz wtedy zależność bycia bratem od bycia trenerem?
Kacper Muszyński to najwyższy możliwy poziom sportowy. Sportowo jest znacznie lepszym zawodnikiem niż ja i jego aspiracje sięgają znacznie wyżej. Już teraz jako drugi Polak w historii został zawodnikiem japońskiego K1 MAX. Do walk Kacpra staram się podchodzić jak najbardziej profesjonalnie, ale czasami emocje potrafią wziąć górę.
Jakie są plany sportowe Armii Polkowice na ten rok?
Plany Armii to dalszy rozwój i oddolna praca na rzecz sportu w Polkowicach. Będziemy nadal popularyzować aktywność fizyczną i zachęcać do uprawiania sportu wszystkich, bez względu na wiek i płeć.
Po zakończeniu kariery zaangażowałeś się jeszcze bardziej w życie społeczne, czego efektem jest kilka akcji informacyjnych oraz społecznych. Z jakim odzewem spotkały się twoje działania?
Akcje społeczne takie jak „Nie pikuj w dół” cieszą się olbrzymią popularnością. Pracując z młodzieżą widzę, z czym borykają się młodzi ludzie. Widzę problem uzależnień, który z roku na rok rozrasta się do coraz to większych rozmiarów. Zauważam także problem zdrowia psychicznego wśród najmłodszych. Z zapałem wychodzę naprzeciw tym problemom i zależy mi, aby rzeczywiście im przeciwdziałać. Naprawdę chciałbym, aby każda z osób, do których skierowane były te akcje, odnalazła również jakąś pasję w życiu i zatraciła się w niej na maksa. Niekoniecznie musi być to sport, ważne jednak, aby to było coś, co będzie tego człowieka rozwijać i nie pozwoli mu stać w miejscu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS