Przez lata symbolem polskiej debaty o piłkarzach-homoseksualistach była ankieta jednego z serwisów futbolowych. Dziennikarze przepytywali zawodników z ekstraklasy, a jedno z pytań brzmiało: “gej w szatni – tak czy nie?”. Odpowiedzi w stylu “nie!”, “nigdy”, “nie poradziłby sobie” – było całe mnóstwo.
Na szczęście nie na całym świecie futbol wygląda niczym kulturowy skansen. Jakub Jankto, czeski kadrowicz i gracz Sparty Praga, dokonał coming outu, a słowa wsparcia otrzymał niemal z całego futbolowego świata. Pokrzepił go m.in. Neymar, pisząc, że świat powinien być wolny od uprzedzeń.
Kolejnym będzie łatwiej
Brazylijski piłkarz PSG dodał, że to “ważny krok”. Ma rację. Przykłady z innych kręgów, choćby ze świata kultury, pokazują, że kolejnym jest łatwiej. Pierwszym aktywnym piłkarzem, który jasno powiedział, że jest homoseksualistą, był Justin Fashanu, który odważną decyzję w latach 90. przypłacił życiem – był jawnie obrażany i przez trenerów, i kolegów z boiska, którzy nie okazali mu wsparcia. Fashanu rzucił futbol, popadł w nałóg, nie wytrzymał. Powiesił się. Wziął na siebie krzyż – choć lepiej napisać, że został mu on wrzucony na plecy przez media, które z nieśmiałego młodego człowieka uczyniły skandalistę.
Kolejnym było łatwiej, choć większość homoseksualnych piłkarzy ujawniła swoją orientację już po tym, jak przestała grać w piłkę – Marcus Urban, a wiele lat później Robbie Rogers czy Thomas Hitzlsperger, który jako jeden z największych boiskowych twardzieli i posiadacz jednego z najmocniejszych strzałów w niemieckiej piłce w sposób fundamentalny obalił mi o słabych i zniewieściałych homoseksualistach.
Wracając jednak do Jankto, na którego coming out nie doczekaliśmy się w Polsce żadnych reakcji. W pewnym stopniu to zrozumiałe – chodzi o czeskiego piłkarza, w teorii sytuacja odbyła się z dala od polskiego światka futbolu.
Ale tylko w teorii. Polscy homoseksualni piłkarze istnieją, a sama statystyka obala w jedną chwilę mit, że w biało-czerwonym futbolu ich nie ma. Przed laty Tatiany Eggeling, psycholog sportowa, potwierdziła, że w Bundeslidze są geje, z którymi pracuje. Nie zdradzała ich tożsamości, ale przyznała, że ma wśród piłkarzy klientów, którzy szukają rady, jak radzić sobie z utajonym homoseksualizmem.
Nie ukrywać własnego „ja”
A może pierwszy krok powinni poczynić piłkarze heteroseksualni? Warto, by pokazywali, że ludzie są różni. Już pokazują, że fajnie jest mieć przyjaciela o innym kolorze skóry, a tym samym – że rasizm jest czymś odstręczającym. To drogocenne. Czas, by zamanifestowali też, że jeśli ich koledzy z szatni są innej orientacji, nie muszą na czas kariery ukrywać własnego “ja”.
Ale mur pomału się kruszy. Coraz więcej pojawia się na murawach ekstraklasy młodych, inteligentnych piłkarzy, o otwartych umysłach, którzy zamiast hejtem, wykazaliby się wobec kolegi z szatni empatią.
A na pytanie: “gej w szatni – tak czy nie?” odpowiedzieliby jedynie pobłażliwym śmiechem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS