A A+ A++

Mateusz Rudyk nie zdobył medalu w sprincie w ostatnim dniu mistrzostw świata na torze kolarskim w Berlinie. Zajął czwarte miejsce, przegrywając walkę o brąz z Malezyjczykiem Azizulhasni Awangiem. „Rywale byli lepsi” – przyznał.

Nie udało się panu powtórzyć wyniku z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Pruszkowie, gdzie zdobył pan brązowy medal…

Mateusz Rudyk: Cóż, rywale byli lepsi. Holendrzy są w ogóle poza zasięgiem, natomiast Awang również był szybszy, choć moim zdaniem w pierwszym wyścigu nie pojechał czysto. Był kontakt między nami, ale sędziowie uznali, że nie miało to wpływu na wynik. Ja mam inne zdanie, ale musiałem pogodzić się z taką decyzją.

Po pierwszym wyścigu z Awangiem polska ekipa złożyła protest…

– Przepisy mówią wyraźnie, że nie może dojść do kontaktu z drugim zawodnikiem. Malezyjczyk uderzył mnie ciałem w udo. To się stało na ostatnim wirażu, 100 metrów przed metą. Wybił mnie w ten sposób z prędkości i minimalnie udało mu się wygrać. Gdyby nie to, kolejność mogła być odwrotna.

Kto pierwszy przełamie hegemonię Holendrów w sprincie?

– W tej chwili Holendrzy są niesamowici. To oni wyznaczają trendy w naszej konkurencji, to ich wszyscy muszą gonić. Z Lavreysenem i Hooglandem nikt tutaj nie nawiązał walki. W półfinale próbowałem ścigać się z Hooglandem. Drugi bieg wyglądał trochę lepiej, ale nie ma co ukrywać, że zabrakło mocy.

Kibice kolarstwa wiedzą, że jest pan diabetykiem. Trudno było panu spędzić tyle godzin na torze?

– Jestem do tego przyzwyczajony. A co do cukrzycy, dzięki wszczepionemu czipowi i specjalnej aplikacji na telefonie komórkowym cały czas kontroluję poziom cukru we krwi. W czasie zawodów poziom bardzo skacze. Jest wysiłek fizyczny, jest wielki stres, ale jakoś sobie z tym radzę i cały czas uczę się czegoś nowego na temat tej choroby.

Jakie ma pan teraz plany?

– Nie ma czasu na odpoczynek, masa pracy przede mną. Do igrzysk pozostało już tylko pięć miesięcy. Przez tydzień odpocznę psychicznie od roweru i z powrotem wezmę się do roboty. Tutaj nie udało się zdobyć medalu, ale nie mam do siebie pretensji. Ja i cały mój sztab szkoleniowy daliśmy z siebie sto procent. Miejmy nadzieję, że w Tokio będzie lepiej.

Rozmawiał w Berlinie – Artur Filipiuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowe buty rowerowe od Shimano: kolekcja 2020
Następny artykułPoznań: Co robić w tygodniu 2, 3, 4 i 5 marca 2020?