Odnowiona monstrancja znalazła swoje miejsce na ekspozycji stałej Muzeum Kresów w Lubaczowie. Trafiła do niego decyzją Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Przemyślu Beaty Kot. Do tej pory, mimo kilku tropów, nie udało się ustalić, z jakiej świątyni pochodzi.
Monstrancja została znaleziona w marcu ub.r. w lasach na północ od Łukawca. Znalazcami byli Klaudiusz Kotulak z Muzeum Galicyjskich Wsi i Pobojowisk w Łaskach oraz Grzegorz Szafran, nadleśniczy Nadleśnictwa Lubaczów. Tajemniczy eksponat został odkryty w płytkim dole, na zboczu wzniesienia opadającego w dolinę, którą przed II wojną światową biegła droga z Łukawca do Dąbrowy. Przed ukryciem w ziemi został on podzielony na trzy części: stopę, trzon w formie nodusa i promienistą glorię.
Zabiegi konserwatorskie przeprowadziła pracownia Rozeta (sfinansowało je Nadleśnictwo Lubaczów). Wykonana została także dokumentacja fotograficzna sprzed i po konserwacji.
W konsekwencji XIX-wieczna monstrancja odzyskała dawny blask, lecz nadal muzealnikom nie udało się dojść, skąd ona pochodzi. Łączono ją początkowo z kościołem pw. Objawienia Pańskiego w Łukawcu i z domniemanym ukryciem monstrancji przez polskich parafian lub duchownych, tuż przed tzw. „uciekinierką za San” w kwietniu 1944 r. przed terrorem i zagrożeniem ze strony OUN-UPA. Potem z którąś z cerkwi i obrządkiem greckokatolickim. I wreszcie, ostatni póki co trop, rozważano też, że monstrancja była po prostu łupem złodzieja i z jakichś nieznanych powodów została ukryta, ale później już nikt po nią nie wrócił. Jak twierdzą muzealnicy, świadczyłby o tym sposób ukrycia monstrancji, która najpierw została podzielona na części i dopiero później zakopana.
„Leśny skarb” na ekspozycji muzealnej
Do uroczystej prezentacji odnowionej monstrancji doszło kilka dni temu w siedzibie głównej Muzeum Kresów w Lubaczowie, na wystawie „Dzieje ziemi lubaczowskiej”.
– Od chwili odnalezienia aż do teraz dokładamy starań, by odkryć tajemnicę tego skarbu i dowiedzieć się, z której świątyni pochodzi oraz w jakich okolicznościach został on ukryty. Nieco światła na historię obiektu rzuca jego charakterystyka, miejsce wykopania i sposób złożenia w ziemi. By rozwikłać zagadkę tego bezcennego eksponatu, postanowiliśmy zbadać różne hipotezy, które mogłyby wyjaśniać jego pochodzenie
– powiedział dyrektor lubaczowskiego muzeum Piotr Zubowski.
– Z racji miejsca odkrycia monstrancji w pobliżu dawnego traktu między Łukawcem a Dąbrową naturalnym wydawało się, że może ona mieć związek z którąś z pobliskich świątyń. Pierwszy trop prowadził do kościoła pw. Objawienia Pańskiego w Łukawcu, ale po sięgnięciu do inwentarzy tego kościoła okazało się, że w 1939 roku na stanie parafii znajdowała się „jedna monstrancja brązowa, u góry pozłacana”, co jest opisem lakonicznym, ale w miarę zbieżnym w stosunku do odnalezionego obiektu. Problem w tym, że kolejny inwentarz z roku 1947 notuje identyczną monstrancję, dlatego też bardzo wątpliwym jest, by monstrancja z lasu była tą z kościoła łukawieckiego. Kolejny trop prowadzi nas do cerkwi. Jest bowiem również prawdopodobne, że nasz obiekt związany jest z obrządkiem greckokatolickim i ludnością ukraińską, która była przymusowo wysiedlana z terenów powiatu lubaczowskiego, począwszy od drugiej połowy 1944 r. do 1947 r. i akcji „Wisła”. Niestety, brak melchizedeka jest tu kluczowy i nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy nasz skarb to monstrancja cerkiewna. Ostatnim, choć nie najmniej prawdopodobnym przypuszczeniem jest to, że nasz skarb jest po prostu łupem złodzieja i z jakichś nieznanych nam powodów został schowany, a później już nikt po niego nie wrócił. Świadczyłby o tym sposób ukrycia monstrancji, która najpierw została podzielona na części i dopiero później zakopana. Możliwe jest, że to rozczłonkowanie zostało dokonane już w samej świątyni, by łatwiej było ją wynieść i transportować bez podejrzeń. Ponadto wydaje się, że tak ważny parament liturgiczny, w którym wierni mogą obserwować Najświętszy Sakrament, zostałby ukryty z większą dbałością, gdyby to robili parafianie lub księża, zapewne w jakiejś skrzyni i w całości, a nie prosto w ziemi. Wszystkie wyżej wymienione powody, sprawiają, że zagadka naszego tajemniczego eksponatu nie została, jak dotąd, rozwiązana. Wierzymy jednak, że dzięki pracy naszego zespołu uda nam się ją rozwikłać
– podsumował P. Zubowski.
mars
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS