A A+ A++

Jeszcze przed rozpatrzeniem nowelizacji, chargé d’affaires amerykańskiej ambasady w Polsce Bix Aliu zwrócił się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek z sugestią, że zmiany mogą uniemożliwić dochodzenie roszczeń Żydom, ocalałym z wojennej hekatomby. To był dopiero początek afery.

Sszef MSZ Izraela Ja’ir Lapid zdecydował o wycofaniu izraelskiego chargé d’affaires z Warszawy. Dostało się także ambasadorowi RP Markowi Magierowskiemu, który w zasadzie został z Iraela wyrzucony. Do Tel-Awiwu z pewnością nie wróci.

Czytaj także: Burza w relacjach Polska-Izrael. „W Izraelu zobaczono, że w Polsce rządzą ludzie, którzy antysemityzm nie tylko tolerują, ale i popierają”

Dzika reprywatyzacja

Głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. „Dzika reprywatyzacja doprowadziła w Polsce do wielu ludzkich tragedii. Dziesiątki tysięcy ludzi wyrzucano z domów, w których mieszkali całe życie – tylko dlatego, że w naszym prawie obowiązywał przepis pozwalający na bezterminowy „zwrot” nieruchomości.

Co gorsza, „zwrot” następował często nie na rzecz realnych właścicieli czy ich spadkobierców, tylko przestępców – w wielu wypadkach dochodziło do fałszerstw dokumentów albo pospolitej korupcji, dzięki czemu kosztem ofiar II wojny światowej bogacili się umocowani politycznie oszuści i zwykli gangsterzy. Głośno było o sprawach, w których sądy przekazywały kamienice 130-latkom. Te sprawy to nie był wypadek przy pracy – na tym polegał cały system” – wyjaśniał premier.

Morawiecki ma trochę racji. Tak, od lat 90. w Polsce, szczególnie w Warszawie i Krakowie, działały wyspecjalizowane gangi, które w bandycki sposób przejmowały pożydowskie kamienice.

W procederze brali udział znani adwokaci i notariusze, często też urzędnicy, którzy mieli dostęp do starych dokumentów, pracownicy sądów, którzy wertowali dawne księgi wieczyste. Mechanizm oszustwa był dość prosty: rzutcy prawnicy wynajdywali (najczęściej w Izraelu) osoby o identycznych nazwiskach, jakie nosili byli właściciele kamienic. Namawiali ich, by – za odpowiednio lukratywne wynagrodzenie – udawali prawowitych właścicieli i domagali się zwrotu mienia.

Jedną z najbardziej znanych afer była sprawa kamienicy przy ulicy Czystej w Krakowie – choć akurat ten kazus nie dotyczył żydowskiego właściciela, ale zasady przejmowania kamienic po Żydach były identyczne. Otóż dom przy Czystej należał do pani Leosi Kulińskiej, na pogrzebie której, po wojnie, zjawili się jej lokatorzy. Nieoczekiwanie w 1998 roku pani Kuklińska, w wieku 123 lat, sprzedała swoją kamienicę biznesmenowi z prowincji. Najstarsi lokatorzy podnieśli wtedy larum. Jak to? Przecież składali kwiaty na grobie pani Leosi!

Urzędnicy krakowskiego magistratu w latach dwutysięcznych nie mogli wyjść ze zdumienia, gdy dowiadywali się, że kamienice na krakowskim Kazimierzu (kiedyś zamieszkałym głównie przez Żydów) przejmują osoby urodzone, jak wynikało z aktów, nawet w drugiej połowie XIX wieku.

Czytaj także: Szef izraelskiego MSZ: „Polska zaaprobowała niemoralną, antysemicką ustawę”

Oddalenia i przedawnienia

Wielu urzędników zawiadamiało prokuraturę o prawdopodobnym, systemowym łamaniu prawa. O tym, że warte miliony kamienice, formalnie sprzedawane są nawet za 4 złote, że lokatorzy, z dnia na dzień, tracą dach nad głową, że w pożydowski budynkach powstaje natychmiast kolejny luksusowy hotel.

I co? I krakowscy prokuratorzy z reguły oddalali wnioski o oddalenie postępowań. Tylko w kilkunastu (z prawie trzystu zgłoszonych przez magistrat) przypadkach śledczy zdecydowali się poprowadzić sprawy, ale większość z nich się przedawniła.

Do dziś w Krakowie panuje przekonanie, że Żydzi po upadku PRL zagarnęli nielegalnie pół miasta.

Czytaj także: Reprywatyzacja. „Po stronie władz polskich jest nieuczciwość, po stronie władz izraelskich histeria”

Krótka pamięć

Szkoda tylko, że krakowianie (i nie tylko oni) mają krótką pamięć. Nie, nie myślę tu nawet o zapomnianym przez mieszkańców pogromie krakowskim, zbrodni na Żydach z 11 sierpnia 1945 roku. Pogromie, podczas którego jedna osoba straciła życie, a wiele zostało ciężko rannych.

Myślę o tym, co działo się podczas wojny i po wojnie z domami Żydów, których hitlerowcy spędzili najpierw do getta, potem do obozu w Płaszowie, a potem innych obozów koncentracyjnych.

Moja babcia, która w kwietniu tego roku skończyła sto lat, w czasie wojny mieszkała na osiedlu domków usytuowanym nieopodal Płaszowa. Z jej opowieści wynika, że Niemcy zmusili całą jej rodzinę oraz okolicznych sąsiadów, by w ekspresowym tempie spakowali cały swój dobytek i opuścili lokale. Przez prywatne kontakty mojej rodzinie i sąsiadom udało się znaleźć nowe mieszkanie. Tak, po Żydach, którzy już mieszkali w getcie.

Czytaj także: Reprywatyzacja? Polskie władze załatwiły sprawę obcesowo

Futra w szafach

Czy moja rodzina miała inne wyjście? Prawdopodobnie nie.

Z relacji babci wynika, że mieszkanie było zupełnie puste, tylko gołe ściany. Zamieszkało w nim kilkanaście osób (rodzina i sąsiedzi), spali w jednym pokoju na siennikach, warunki do życia były nieludzkie.

Ale Polacy zasiedlali też pożydowskie domy pełne „skarbów”: pięknych mebli, obrazów, cennych zastaw, złotych sztućców, futer w szafach. Co z tym wszystkim robili? Szabrowali na potęgę, sprzedawali na miejskich targowiskach, wozili precjoza po okolicznych wioskach, przehandlowywali dobytek Żydów za półdarmo paserom.

Podobnie było w Warszawie. „W imię najszczytniejszych haseł Boskich i ludzkich zaklinamy was rodacy, byście nie poniżali się do roli szakali” – błagał w 1942 o litość wobec majątku porzuconego przez mordowanych Żydów „Biuletyn Informacyjny” Armii Krajowej. Można o tym poczytać więcej w książce „Wielka trwoga” historyka z UW, dr. Marcina Zaremby. Opisuje sytuacje, gdy Polacy w czasie Holocauście dostrzegli sposób na szybkie podwyższenie swojego statusu materialnego. Dotyczyło to całej Polski. Zaremba przypomina, jak w Otwocku, po likwidacji getta, Polacy szabrowali co tylko się dało, wyłamywali nawet drzwi i deski z podłóg.

Mieszkam od urodzenia w Krakowie i zdarzało mi się bywać w tak zwanych porządnych, mieszczańskich domach, w których, bez większego zażenowania, gospodarze opowiadali, że ich porcelana miśnieńska pochodzi z powojennego targu, wyspecjalizowanego w towarze z pożydowskiego szabru. Przy podawaniu świeżo zaparzonej herbaty z Miśni słyszałam niejednokrotnie small talki o tym, jak to Żydzi sami byli sobie winni, zasłużyli na karę, bo uprawiali przed wojną lichwiarstwo i to naprawdę dobrze, że stracili to wszystko, co zyskali na krzywdzie Polaka.

Teraz już takich rozmówek nie słyszę. Może coś się zmieniło? Może to kwestia wymiany pokoleń? Może dzieci tamtych gospodarzy bardziej interesują zmiany klimatyczne, a antysemityzm jest dla nich już tylko groteskową abstrakcją?

Strzał w plecy

Może. Ale kilka miesięcy temu w kamienicy wybudowanej w centrum Krakowa przed wojną przez żydowskiego architekta pojawiła się grupa historyków z Izraela z nietypową prośbą. Podczas swoich badań odkryli, że w piwnicach tej kamienicy podczas wojny działała podziemna grupa żydowskich partyzantów. Ich przywódcę gestapowiec właśnie w tych podziemiach zabił strzałem w plecy. Historycy chcieli tylko obejrzeć piwnice, sfotografować miejsce, ewentualnie poszukać jakichkolwiek śladów po bohaterach, o ile jeszcze istnieją.

Wspólnota mieszkaniowa kamienicy, złożona w większości z ludzi młodych i w średnim wieku, kategorycznie odmówiła naukowcom. Nie wpuściła ich do kamienicy. Nawet nie ukrywano powodu. Mieszkańcy uznali, że historycy chcą wcisnąć im ściemę, a tak naprawdę odebrać budynek.

Nie wiem, czy reakcja Izraela na decyzję polskiego Sejmu i prezydenta jest adekwatna, czy decyzję rządu z Tel-Awiwu nie są zbyt nerwowe. Z pewnością niczego dobrego to nie wróży, może nawet doprowadzić, w najgorszym scenariuszu, do całkowitego oziębienia stosunków polsko-izraelskich.

Wiem, że Mateusz Morawiecki, prezydent i parlamentarzyści powinni zdobyć się na cień refleksji nad tym, dlaczego Izrael tak „histerycznie” traktuje tego typu decyzje polityczne Polski.

Może jednak ma do tego jakieś przesłanki, które politycy powinni przemyśleć?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzed nami kolorowa impreza na dachu galerii. Festiwal Kolorów 2021 w Kielcach
Następny artykułOtwarci na Afgańczyków. „Jesteśmy gotowi przyjąć uchodźców”