Znał wszystkich, czy raczej wszyscy chcieli go znać, zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Do niego ustawiały się kolejki ludzi, w tym polityków. Czekali, żeby spędzić z nim 10 minut na audiencji – o tym, jak wyglądało kiedyś i ostatnio życie zatrzymanego razem z Romanem Giertychem biznesmena, rozmawiamy z Krzysztofem Wójcikiem, autorem książki “Depresja miliardera”.
Sebastian Łupak: Zatrzymany właśnie razem z Romanem Giertychem biznesmen był znaną postacią w Trójmieście. Stąd pochodzi, tu siedzibę miała jego firma oraz klub koszykarski, który sponsorował przez lata. Ale ostatnio było o nim cicho. Aż do wczoraj.
Krzysztof Wójcik: Około 2015 roku wycofał się z życia towarzyskiego, biznesowego i politycznego. Do tego stopnia, że kilka lat temu przestał pojawiać się na kortach tenisowych w Gdyni, które przecież ma pod nosem. Tenis i koszykówka to były jego miłości. A on nawet przestał grać na kortach przy plaży w Gdyni. Nie był na świeczniku, nigdzie się nie wypowiadał. Myślę, że moja rozmowa z nim w 2015 roku była jego ostatnim wywiadem dla dziennikarza.
Kiedyś znany był jako prezes firmy informatycznej. Później inwestował także w deweloperkę, ale też poszukiwanie ropy w Kazachstanie. W ostatnich latach miał jakieś projekty biznesowe? A może, przeciwnie, miał kłopoty finansowe?
Formalnie wycofał się ze wszystkich biznesów około 2013 r. “Popłynął” na poszukiwaniu ropy w Kazachstanie i Republice Komi. To było duże ryzyko i to mu nie wyszło. Po tej działalności zostały gigantyczne długi. “Na mieście” mówiło się o pewnym projekcie deweloperskim, w który miał się zaangażować, ale z tego co się orientuję, nic z tego nie wyszło.
Pana książka o nim nosi tytuł “Depresja miliardera”.
Podczas spotkania w 2015 roku przyznał, że historia jego życia każdego by powaliła. Nikt nie jest ze stali. Zmienił wówczas całkowicie priorytety życiowe. Na to nałożyła się też historia ze zranieniem jego syna w Sopocie przez pijanego nożownika w 2014 roku. Wówczas też wspomniał, że całkowicie odstawił alkohol. Przestał być na świeczniku, choć przyznam, że podczas spotkania w czerwcu 2015 r. swój czar nadal zachował.
Nagle, po latach, zostaje zatrzymany przez CBA. Dlaczego?
Jak podaje prokuratura chodzi o sprawy gospodarcze z lat 2010-2014, wyprowadzenie 92 mln ze spółki deweloperskiej. Przestępstwa gospodarcze rzeczywiście bada się latami. To samo w sobie nie musi być dziwne. Nie wiem, jakim materiałem dowodowym dysponuje prokuratura. Musimy poczekać, co powiedzą i czy będzie wniosek o areszt. Sprawy o rzekome działanie na szkodę spółki są zwykle długotrwałe i trudne do wykazania w sądzie, ale jak wspomniałem wcześniej, nie wiem, jakie dowody w tej sprawie ma prokuratura.
Można go łączyć z jakąś opcją polityczną?
Znał wszystkich, czy raczej wszyscy chcieli go znać, zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Ludzie porobili fortuny na znajomości z nim. Do niego zawsze ustawiały się kolejki ludzi, w tym polityków. Czekali, żeby spędzić z nim 10 minut na audiencji. Nazywali go Cesarzem.
Największe pieniądze jego firm informatyczna zarabiała na zleceniach rządowych, w tym na kontrakcie stulecia, czyli informatyzacji systemu ZUS. Prezesem ZUS był wtedy polityk SLD, ale realizacja zlecenia przypadła na rządy AWS-UW. Byli wokół niego politycy z prawej i lewej strony.
Czy były jakieś powiązania między nim a Romanem Giertychem?
Zbierając materiały do książki przekopałem tysiące akt gospodarczych. Nigdzie nie pojawił się Giertych, choć pewnie panowie się znali. Trzeba jednak pamiętać, że znał bardzo wielu polityków. To oni po karierze politycznej trafiali do jego spółek na stanowiska za gigantyczne apanaże. Przypomnę, że jeden z byłych działaczy AWS zarabiał tam 100 tys. zł miesięcznie. W 2005 r., jak i teraz, to gigantyczne pieniądze.
Dlaczego został zatrzymany?
Nie chciałbym tego oceniać, bo nie znam dowodów. Poczekajmy. do oficjalnego stanowiska prokuratury i uzasadnienia zatrzymania.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS