A A+ A++

Pan Michał zakaził się koronawirusem na początku grudnia. Chorował razem z rodziną: – Żona przechorowała najłagodniej, u dzieci to wyglądało jak poważniejsze przeziębienie. Mnie koronawirus uderzył w płuca. Miałem poważny kaszel, a nawet spadki saturacji. 

Koronawirus przyniósł potężne powikłania

Z czasem reszta rodziny doszła do pełnego zdrowia i sprawności. Pan Michał też początkowo widział poprawę. W okolicach Bożego Narodzenia czuł się ozdrowieńcem i miał nadzieję, że najgorsze ma za sobą. – Niestety, kaszel zaczął się nasilać. Do tego doszło potworne zmęczenie i osłabienie. Mam kłopot z wejściem na schody, jakbym był sędziwym i schorowanym człowiekiem, a nie facetem w sile wieku. Mógłbym spać godzinami. Ból w klatce piersiowej, który towarzyszył mi w chorobie, powrócił ze zdwojoną siłą. Którejś nocy obudziłem się z takim bólem i kaszlem, że bałem się, że umrę. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTransferowe przymiarki w KP KSZO 1929
Następny artykułTrzeci pojemnik na zakrętki w Radzyniu