A A+ A++

Na zaledwie 14 tygodni przed końcem okresu przejściowego, liderzy branży motoryzacyjnej w UE i Wielkiej Brytanii po raz kolejny wzywają do zawarcia umowy o wolnym handlu zanim bezumowny Brexit stanie się rzeczywistością.

Brak takiej umowy oznaczałby do 2025 roku straty handlowe między UE a Wielką Brytanią o wartości do 110 miliardów euro nie uwzględniając w tym blisko 100 miliardów euro utraconej w tym roku wartości produkcji spowodowanej pandemią koronawirusa. Organizacje reprezentujące producentów pojazdów i producentów części w całej UE, jak Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) i Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA) wraz z 21 stowarzyszeniami krajowymi, w tym brytyjskim SMMT czy polskim SDCM ostrzegają dziś, że sektor ten w przypadku braku umowy czekają wyjątkowo trudne chwile.

CZYTAJ TAKŻE: David Gilbert, prezes McLaren Europe: Brexit nie zabije naszego biznesu

Eksperci ostrzegają, że gospodarki i miejsca pracy po obu stronach kanału La Manche są narażone na drugie niszczycielskie uderzenie w postaci braku porozumienia, które nałoży się na straty poniesione dotychczas z powodu pandemii koronawirusa wynoszące około 100 miliardów euro w utraconej produkcji. Przemysł motoryzacyjny wzywa więc po raz kolejny do niezwłocznego zawarcia umowy o wolnym handlu (FTA). – Brexit bez umowy zakłóciłby zintegrowany łańcuch dostaw w branży motoryzacyjnej i uderzyłby w przemysł w krytycznym momencie. Wpływ będzie odczuwalny daleko wykraczając poza same dwustronne strumienie handlowe, przekładając się na utratę miejsc pracy i możliwości inwestycyjne. Sektor motoryzacyjny jest największym prywatnym inwestorem w badania i rozwój w UE, przeznaczając na ten cel 60 miliardów euro rocznie. Potrzebujemy umowy, która utrzyma globalną konkurencyjność tego sektora – powiedziała Sigrid de Vries, Sekretarz Generalna CLEPA (European Association of Automotive Suppliers).

Według nowych obliczeń brak porozumienia europejski sektor motoryzacyjny może to kosztować około 110 miliardów euro w postaci utraconych przychodów z handlu w ciągu następnych pięciu lat, narażając na ryzyko miejsca pracy w sektorze, który zatrudnia miliony osób. Motoryzacja tworzy co piętnaste miejsce pracy w Europie. Bez umowy zawartej do 31 grudnia, obie strony byłyby zmuszone do handlu na tak zwanych niepreferencyjnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO), w tym 10 proc. cła na samochody osobowe i do 22 proc. na samochody dostawcze i ciężarowe. Oczywiście wysokie cła uderzą także w producentów części motoryzacyjnych, którzy z jednej strony dostarczają je na potrzeby produkcji samochodów, a z drugiej w celu napraw i ich serwisowania podczas całego okresu eksploatacji. Wszystko to spowodowałoby wzrost kosztów produkcji, co prawie na pewno finalnie musiałyby zostać przeniesione na konsumentów i miałoby wpływ na popyt, powodując dalsze problemy przemysłu motoryzacyjnego.

CZYTAJ TAKŻE: Brexit straszy polską motoryzację

– Oczywiście umowy, która zawierałaby przepisy dotyczące motoryzacji, zapewniającej zerowe cła, odpowiednie reguły pochodzenia. Słowem umowy, która zapobiegłaby ogromnym stratom w handlu i produkcji, zatorom po obu stronach kanału, barierom handlowym i rozbieżnościom regulacyjnym. Ma to kluczowe … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBudowa tymczasowego mostu na Kamienicy
Następny artykuł21. Biegi Przełajowe