A A+ A++

Motor Lublin utrzymał nerwy na wodzy i zrobił to, o czym marzył. W rewanżowym meczu finału PGE Ekstraligi wygrał z Moje Bermudy Stalą Gorzów 53:37, odrabiając dwanaście punktów straty. A to oznacza jego pierwszy w historii tytuł mistrza Polski!

Tomasz Janiszewski

Tomasz Janiszewski


WP SportoweFakty
/ Michał Chęć
/ Na zdjęciu: Motor Lublin świętujący mistrzostwo Polski

Pierwszy finałowy mecz sprawił, że walka o najcenniejszy tytuł w krajowym speedwayu stała się ciekawsza, niż można było sądzić, że będzie. Faworyzowany Motor przegrał w Gorzowie 39:51 i w rewanżu musiał wspiąć się na wyżyny, żeby odrobić straty i sięgnąć po pierwszy w historii złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Niepewna pogoda sprawiła ponadto, że od poprzedniej soboty do czwartku gospodarze zdecydowali się rozłożyć na torze plandekę, jednakże udało się im przed rewanżem odbyć treningi. Nie pomagało też to, że presja na lublinianach była duża.

Wszak w trakcie sezonu to ich okrzyknięto głównym kandydatem do zdobycia tytułu. – Nie odczuwam presji, a Stal czuje się, jakby już wygrała. My nic nie musimy, tylko możemy – przyznał przed zawodami dla Canal+ Sport5 spokojny i pewny siebie Mikkel Michelsen, który w piątek w Pardubicach podczas TAURON SEC pokazał, że z jego stopą jest już wyraźnie lepiej, a to tylko wlało w serca kibiców w Lublinie mnóstwo nadziei na jego równie udany start w niedzielę.

Emocje na torze mieliśmy od samego początku. Martin Vaculik zapewnił Stali cenny remis na inaugurację po tym, jak wyprzedził na drugim wirażu Maksyma Drabika. Po chwili tylko remis zapewnił Motorowi Wiktor Lampart. Tylko, bo w pierwszym podejściu biegu juniorów upadł Mateusz Cierniak, który zdaniem sędziego nie powinien na wyjeździe z pierwszego łuku kłaść maszyny na tor. Taka decyzja Krzysztofa Meyze z pewnością była słuszna. Nerwy w Lublinie zaczęły więc rosnąć, bo gospodarzom uciekły zakładane tu dwa punkty.

ZOBACZ WIDEO Zdecydowana pogadanka zawodników Motoru. Lider zdradził jakie słowa padły po meczu w Gorzowie!

Przed pierwszą przerwą stadion reagował już jednak euforystycznie. A to za sprawą dwóch wygranych 4:2. Najpierw Drabik wziął rewanż na Vaculiku, a po chwili Dominik Kubera pokonał Bartosza Zmarzlika, którego przez prawie dwa okrążenia wiózł za sobą i blokował Cierniak po znacznie lepszym niż wcześniej starcie. Jedną trzecią straty miejscowi mieli więc odrobioną.

Otwarcie drugiej serii to 4:2, ale dla gości. Wygrał Zmarzlik, a Patrick Hansen niespodziewanie przywiózł za sobą Drabika. Wobec braku indywidualnego mistrza świata i Vaculika w biegu szóstym Koziołki wykorzystały, że spotkanie nie układało się trzeciemu filarowi gorzowian Szymonowi Woźniakowi i pierwszy raz zwyciężyły 5:1. Za chwilę zrobiły to po raz drugi. Jarosław Hampel i Kubera pewnie pokonali Vaculika i stadion wprost oszalał, bo było już 26:16!

Stal nie odpuszczała. W ósmym wyścigu po zmianie motocykla triumfował Zmarzlik, a jadący z zastępstwa Woźniak, choć dał się wyprzedzić Cierniakowi, to obronił się przed Michelsenem. Trener Stanisław Chomski nie czekał i za moment swojego lidera wypuścił z rezerwy taktycznej. Ten nie zawiódł, ale Woźniak po raz drugi w zawodach przyjechał ostatni.

Gorzowianie utrzymaliby cztery punkty zapasu w dwumeczu po tym, jak w dziesiątej gonitwie remis zapewniłby im Vaculik. Gdybamy, bo owszem, Słowak świetnie wystartował i był szybki na trasie, ale na ostatnim wirażu przed metą… zanotował defekt motocykla i z 3:3 zrobiło się 5:1 dla Motoru. Trybuny wybuchły potężną radością, bo w tym momencie wynik 36:24 oznaczał, że straty z pierwszej finałowej potyczki zostały w całości odrobione.

Po przedostatnim równaniu obóz gości bardzo liczył na to, że przebudzi się Woźniak. Nic takiego nie miało miejsca, a jeszcze Zmarzlik, który wyprzedził Michelsena, dojechał do mety drugi, bo klasę potwierdził walczący o swój ósmy drużynowy tytuł w kraju Hampel. Chomski nie mógł czekać i w biegu dwunastym Vaculikiem zastąpił Hansena. Tym razem Słowak dojechał do mety niezagrożony i bez przygód, zapewniając Stali remis.

Tuż przed wyścigami nominowanymi sytuację przyjednym postarali się poprawić Vaculik i Zmarzlik. Najpierw jednak upadł na drugim łuku Michelsen, który nie opanował motocykla. Duńczyk nie jest w pełni zdrowy, więc mimo tego, że prowadził Kubera, nie dał rady wstać z toru. W powtórce krajowy lider Motoru częściowo stanął na wysokości zadania, bo przy oszałamiającym dopingu kibiców po pasjonującej batalii uległ tylko Zmarzlikowi.

Rezultat 45:33 oznaczał, że Motor mistrzostwo na 99,9 procent mógł zapewnić sobie, gdyby wygrał podwójnie w czternastym biegu (wówczas potrzebowałby tylko dojechać do mety w piętnastym). Szansa była duża, bo Chomski nie miał już zbyt wielu taktycznych opcji. Woźniak jadący na motocyklu Zmarzlika oraz Hansen mieli jednak przed sobą arcytrudną misję.

Indywidualny mistrz Polski z 2017 roku po dobrym starcie prowadził, ale na drugim łuku targnęło nim i od razu szansę na wyprzedzenie go zauważyli Kubera i Michelsen. Doszło do zderzenia z Duńczykiem, przez co maszyna Woźniaka uległa uszkodzeniu. Bieg został przerwany, a z powtórki wykluczony został zawodnik ekipy gorzowskiej. W niej Hansen, który też jechał na motocyklu Zmarzlika, wyraźnie przegrał z dwójką rywali i stadion wybuchł euforią. Ostatni bieg, w którym wygrał jadący po 19 punktów mistrz świata, był już tylko formalnością.

Motor Lublin zrobił więc to, o czym marzył. Odrobił straty z miasta nad Wartą i teraz może świętować. Dla tego klubu jest to pierwsze w historii drużynowe mistrzostwo Polski na żużlu!

Punktacja:

Motor Lublin – 53
9. Jarosław Hampel – 12+2 (1*,2,3,1*,3,2)
10. Fraser Bowes – ns
11. Maksym Drabik – 10+2 (2,3,0,2*,2,1*)
12. zastępstwo zawodnika
13. Mikkel Michelsen – 7+1 (1,3,0,1,w,2*)
14. Mateusz Cierniak – 3 (w,1,2)
15. Wiktor Lampart – 6+2 (3,2*,1*)
16. Dominik Kubera – 15+1 (3,2*,2,3,2,3)

Moje Bermudy Stal Gorzów – 37
1. Szymon Woźniak – 2 (0,1,1,0,0,w)
2. Patrick Hansen – 2 (0,1,0,-,-,1)
3. Anders Thomsen – zawodnik zastępowany
4. Bartosz Zmarzlik – 19 (2,3,3,3,2,3,3)
5. Martin Vaculik – 10 (3,2,1,0,3,1,0)
6. Oskar Paluch – 3 (2,0,0,1)
7. Mateusz Bartkowiak – 1 (1,-,0)
8. Wiktor Jasiński – ns

Bieg po biegu:
1. (68,87) Vaculik, Drabik, Hampel, Woźniak – 3:3 – (3:3)
2. (68,69) Lampart, Paluch, Bartkowiak, Cierniak (w/u) – 3:3 – (6:6)
3. (67,55) Drabik, Vaculik, Michelsen, Hansen – 4:2 – (10:8)
4. (68,37) Kubera, Zmarzlik, Cierniak, Paluch – 4:2 – (14:10)
5. (68,55) Zmarzlik, Hampel, Hansen, Drabik – 2:4 – (16:14)
6. (68,42) Michelsen, Lampart, Woźniak, Hansen – 5:1 – (21:15)
7. (68,49) Hampel, Kubera, Vaculik, Paluch – 5:1 – (26:16)
8. (69,17) Zmarzlik, Cierniak, Woźniak, Michelsen – 2:4 – (28:20)
9. (67,94) Zmarzlik, Kubera, Hampel, Woźniak – 3:3 – (31:23)
10. (68,45) Kubera, Drabik, Paluch, Vaculik – 5:1 – (36:24)
11. (68,62) Hampel, Zmarzlik, Michelsen, Woźniak – 4:2 – (40:26)
12. (68,72) Vaculik, Drabik, Lampart, Bartkowiak – 3:3 – (43:29)
13. (68,32) Zmarzlik, Kubera, Vaculik, Michelsen (w/u) – 2:4 – (45:33)
14. (68,75) Kubera, Michelsen, Hansen, Woźniak (w/u) – 5:1 – (50:34)
15. (68,37) Zmarzlik, Hampel, Drabik, Vaculik – 3:3 – (53:37)

Sędzia: Krzysztof Meyze
Komisarz toru: Maciej Głód
Zestaw startowy: I
Frekwencja: około 9 000 widzów (komplet)
NCD: 67,55 s. – uzyskał Maksym Drabik (Motor) w biegu 3.
Wynik dwumeczu: 92:88 dla Motoru Lublin, który zdobył mistrzostwo.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Piotr Protasiewicz zostaje przy żużlu. Poznaliśmy jego nową funkcję!
Tym razem w Częstochowie obyło się bez niespodzianki. Włókniarz zdobył brąz

Pomóż nam ulepszyć WP SportoweFakty. Odpowiedz na dwa krótkie pytania. 

Czy należało się spodziewać, że Motor Lublin odrobi straty i sięgnie po złoty medal w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKuba Tomaszczyk pozostaje w rywalizacji o tytuł MasterChefa
Następny artykułMŚ F1H2O: Festiwal awarii