A A+ A++

Saga kontuzji Marca Marqueza wydawała się ciagnąć w nieskończoność – kolejne operacje, kolejne powroty i znów operacje. Wiele wskazywało na to że Marquez będzie miał ogromny problem z powrotem do pełnej sprawności, a tym samym do walki na najwyższym poziomie wyścigów MotoGP. Gdy wydawało się, że rehabilitacja przebiega pomyślnie i rozpoczął sezon w Katarze, okazało się że jego ramię wciąż nie jest w pełni sprawne i wymagana jest kolejna operacja. Decyzja była szybka i Marquez poddał się operacji jeszcze przed ukończeniem pierwszej połowy sezonu – po Grand Prix Włoch na torze Mugello, tak aby mieć więcej czasu na rehabilitację i przygotowanie Siudo powrotu. Była to czwarta operacja jego prawego ramienia i najprawdopodobniej ostatnia, bowiem od jej wyniku zależało to, czy Marc wróci do ścigania czy definitywnie zakończy karierę. Świat wyścigów wstrzymał oddech na kilka tygodni, ale tuż przed Grand Prix w Misano Marquez pozytywnie przeszedł ewaluację lekarską i mógł wrócić do treningów na motocyklu. 8-krotny mistrz świata nie czekał długo i szybko wskoczył na siodło Hondy CBR 600 RR, by sprawdzić w jakiej jest formie. W międzyczasie bracia Marquez rozstali się ze swoim wieloletnim managerem – Emilio Alzamorą, który prowadził braci przez blisko 17 lat. Nowym managerem został Jimmy Martinez.

Pozytywne efekty dwudniowych treningów zachęciły go by wziąć udział w testach po GP San Marino, a z kolei dobre wyniki i wrażenia z jazdy podczas testów, oraz wystarczająco szybki czas regeneracji (mimo pojawiającego się bólu ramienia) sprawiły, że zarówno sam Marquez jak i zespół Repsol Honda potwierdziły jego udział w zbliżającym się Grand Prix Aragonii. Po konsultacjach z lekarzami oraz rehabilitantami Marquez wraz z zespołem doszli do wniosku, że najlepszą metodą rehabilitacji i powrotu do formy jest trening na motocyklu klasy MotoGP. Marquez weźmie udział w najbliższym Grand Prix, które startuje już w ten piątek na torze Aragon. Zarówno zespół jak i sam zawodnik studzą jednak oczekiwania, bowiem rywale w klasie MotoGP przez ostatnie sezony poczynili ogromne postępy zarówno techniczne (motocykle) jak i w umiejętnościach (zawodnicy), w czasie gdy Marc Marquez walczył o powrót do sprawności. Tor Aragon to jednak jeden z ulubionych obiektów Marqueza i tor o lewej orientacji (większość zakrętów jest w lewo, co sprawia że może stać się czarnym koniem tych zawodów. Być może sił i szybkości nie starczy na zwycięstwo, ale osobiście uważam, że Marc może stanąć na podium Grand Prix Aragonii, co byłoby nie lada wyczynem. A może Marc przerwie dominację Francesco Bagnaii, który równie dobrze czuje się na torze Aragon (w ubiegłym sezonie po zaciętym pojedynku pokonał Marqueza na ostatnim okrążeniu) i przełamie serię już 5 zwycięstw Włocha?

Ten wyścig może okazać się kluczowym dla losów mistrzostwa, bowiem Bagnaia, choć wciąż traci do liderującego w klasyfikacji generalnej Fabio Quartararo 30 punktów, w ciągu ostatnich 5 wyścigów odrobił do Francuza 36 punktów. Do końca sezonu pozostało jeszcze 6 wyscigów, więc do rozstrzygnięcia kwestii tytułou mistrzowskiego jeszcze bardzo daleko. Matematyczne szanse na ostateczny triumf ma aż 14 zawodników, ale realne – trzech – Quartararo, Bagnaia i Aleix Espargaro.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędziesz oszczędzał prąd, albo głębiej sięgniesz do portfela! (ANKIETA)
Następny artykułWięcej pijanych niż przed rokiem