MotoGP 22 wjechało na salony, by ponownie zabrać nas na najważniejsze sportowe mistrzostwa jednośladów. Czy warto sięgnąć po nową produkcję włoskiego Milestone?
Na początku szczerze przyznam się bez bicia – żadnym znawcą motocykli nie jestem, więc do najnowszego MotoGP podchodzę bardziej z perspektywy świeżaka próbującego złapać bakcyla na jednoślady, aniżeli wielce szanownego eksperta z loży szyderców. Jak zatem przebiegł ten mój “pierwszy raz” z MotoGP?
MotoGP 22 – Kariera i pełna profeska
MotoGP 22 jak na rasowy symulator przystało oferuje nam pełną licencjonowaną karierę podzieloną na trzy samodzielne etapy. Wzorem innych tego typu tytułów, tutaj również możemy przejść swoją historię na zasadzie od zera do bohatera, a więc jeśli tylko chcemy, możemy zacząć ścigać się od Moto 3, potem awansować do Moto 2, by na końcu zostać mistrzem świata w ramach pełnego MotoGP. Oczywiście nie trzeba tego robić i można rozpocząć zmagania na dowolnym etapie i cieszyć się niczym nieskrępowaną wolnością.
Nie ma tu nic odkrywczego – tworzymy zawodnika, wybieramy zespół, menedżerów i innych członków załogi, po czym pniemy się na szczyt klasyfikacji kierowców oraz konstruktorów. Czy mamy tu jakieś braki albo pole do rozwoju? Zdecydowanie przydałaby się nieco lepsza oprawa około wyścigowa. Brakuje takiej fajnej telewizyjnej oprawy z komentarzem wprowadzającym, jakimś studiem i innymi tego typu pierdołami, które nie są jakimś muts-have, ale miło byłoby bardziej poczuć taki hype i prestiż takich eventów. Czymś co również przykuło moją uwagę jest brak języka polskiego, co na dość spore grono fanów zawodów MotoGP w Polsce jest sporym rozczarowaniem.
Z ważnych nowości warto odnotować pojawienie się systemu wspomagającego utrzymanie motocyklu na kołach przy ostrzejszych zakrętach, który to aktywujemy trójkątem, Y czy tam innym odpowiednikiem na padzie – oczywiście nie można go aktywować w dowolnym momencie, na przykład w połowie zakrętu, bo system gry sprytnie blokuje takie możliwości, abyśmy nie obalili się na torze jak ostatni leszcz.
MotoGP 22 – dziedzictwo to nasze bogactwo
Oprócz doskonale znanego nam systemu rozgrywki, nieco poprawionego względem poprzednika modelu jazdy i kolejnych pomniejszych modyfikacji, bardzo ważnym elementem tegorocznej odsłony MotoGP jest specjalny tryb NINE 2009, czyli specjalny moduł rozgrywki przygotowany we współpracy z reżyserem dokumentów o MotoGP Markiem Nealem. Jest to 17 wyjątkowych wyzwań bazujących na najważniejszych momentach z sezonu 2009, gdzie śledzić będziemy rywalizację pomiędzy takimi gwiazdami jak Rossi, Lorenzo, Stoner oraz Pedrosa. Nie są to tradycyjne wyścigi, a bardziej pewne ich wycinki.
Dla przykładu będziecie musieli wcielić się w konkretnego kierowcę i nie dać się wyprzedzić rywalowi przez ostatnie kilka okrążeń, albo będziecie musieli nadgonić spory dystans powstały po pewnym niefortunnym zdarzeniu. Jeśli jednak ktoś ma taką ochotę, może przejechać cały sezon z 2009 roku jako własny lub wybrany przez siebie kierowca z tamtego okresu, co naprawdę fajnie urozmaica doskonale znaną już formułę z klasycznej kampanii. Niestety jeśli zaś chodzi o tryby wieloosobowe – tutaj na kilka tygodni po kwietniowej premierze serwery są już martwe. Parę dni temu ciężko było mi znaleźć więcej niż 10 pokoi z aktywnymi graczami.
Czy jako nowicjusz odnalazłem się w MotoGP 22? Jak najbardziej tak. Tytuł posiada fantastyczny tutorial dla takich początkujących jak ja, świetnie wspiera słabszych graczy wspomaganiem jazdy, a do tego zachęca do ćwiczeń i pokonywania własnych słabości. Jedyne czego mi tu jeszcze brakowało to dynamiczne efekty pogodowe – jak już leje, to leje do końca, jak świeci słoneczko, tak będzie świeciło do końca dnia. A szkoda, bo taki twist w postaci nagłej ulewy dodałby sporo emocji do zabawy. Niemniej jednak warto sięgnąć po MotoGP i dać się porwać jednośladom w piękną przygodę – także esportową.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS