W nowym autorskim przeglądzie bijatyk przeczytacie m.in. o kolejnej odsłonie King of Fighters, niezrealizowanych pomysłach na Mortal Kombat 11 oraz o armii tytułów, nad którymi pracują obecnie twórcy Guilty Gear i Dragon Ball FighterZ.
- Zapowiedziano King of Fighters XV;
- Guilty Gear -Strive- w kwietniu;
- Mortal Kombat 11, którego nie było;
- Arc System Works zapowiada nową bijatykę;
- Hellish Quart już w lutym w Early Accessie.
Czy wiecie, że to nie żadna seria gier fabularnych, akcji czy przygodówek, a właśnie cykl bijatyk dumnie utrzymuje rekord Guinnessa w kategorii „najdłużej opowiadana historia w grach wideo”? Saga rodu Mishima z Tekkena może i nie ma zbyt wiele sensu (ma za to znaczący nadmiar ludzi zrzucających się nawzajem ze zboczy gór bądź wulkanów), ale za to przetrwała bez żadnych rebootów i restartów 25 lat, licząc od debiutu pierwszej odsłony w 1995 roku.
Tym pozytywnym akcentem zapraszam do mojego autorskiego cyklu, w którym postaram się prezentować Wam świeże nowinki ze wspaniałego świata bijatyk. Krainy pełnej combosów, juggli i walk, w których własnymi porażkami nie da się obwiniać kolegów z drużyny, a wszystkie mikrotransakcje świata nie pomogą, jeśli nie nauczycie się grać.
King of Fighters XV zapowiedziane – premiera w tym roku
Najważniejszą bijatykową wiadomością początku roku było ukazanie światu kolejnego odcinka rozwijanej od 1994 roku serii The King of Fighters. Piętnasta numerowana odsłona cyklu przede wszystkim spróbuje udobruchać ortodoksyjnych fanów, którym średnio przypadł do gustu KOF14. Pierwsze kroki w tym kierunku zakończyły się powodzeniem – materiały z nowej produkcji przedstawiają wyraźną poprawę oprawy wizualnej, będącej dawniej jednym z głównych celów krytyki. KOF-owi wciąż daleko do najładniejszych bijatyk na rynku, ale stał się bardziej szczegółowy, efekciarski i wygląda na to, że tym razem przynajmniej nie będzie drastycznie odstawał od gatunkowych standardów.
O nowościach w mechanice walki póki co niewiele wiadomo. Fani dopatrzyli się na zwiastunach ponownie wykorzystywanych animacji ataków z KOF14, więc całość najprawdopodobniej będzie ewolucją zbudowaną na znanych fundamentach. Na ten moment potwierdzono, że na liście grywalnych postaci znajdą się Shun’ei, Kyo Kusanagi, Benimaru Nikaido, Leona Heidern, K’, Mai Shiranui i Meitenkun, ale to zapewne wierzchołek góry lodowej finalnego rostera i rok upłynie nam na pokazach kolejnych wojaków.
Informacji o grze wciąż jest niewiele, ale po świetnym reboocie Samurai Shodown SNK zasłużyło na kredyt zaufania i przynajmniej obserwowanie kierunku, w jaki zmierza The King of Fighters XV – niezależnie od tego, czy jest się fanem tej serii, czy nie.
Guilty Gear -Strive- mimo kilku rys zapowiada się fantastycznie
Prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana bijatyka tego roku (a na pewno najbardziej wyczekiwana przeze mnie) zadebiutuje na PC, PS5 i PS4 w kwietniu tego roku. Strive szykuje się na rewolucję w serii – zespół Arc System Works rozłożył całą mechanikę walki na czynniki pierwsze i opracował ją na nowo, za cel stawiając sobie uczynienie rozgrywki przystępniejszą dla nowicjuszy. Odbiór tych zmian, jak to zwykle bywa przy tak drastycznych modyfikacjach, jest dość mieszany, choć przy ostatniej otwartej becie krytyka skupiała się nie na tym jak się walczy, a na skopanym lobby sieciowym. To na szczęście pieśń przeszłości – przez ostatnie kilka miesięcy system rozgrywek sieciowych został przebudowany i obecnie prezentuje się znacznie sensowniej.
Największe wrażenie w Guilty Gear –Strive- robi oprawa wizualna. Gra prezentuje się oszałamiająco dobrze i ze świecą szukać drugiej równie pięknej bijatyki. Złego słowa nie można powiedzieć również o tradycyjnie mocno rockowej ścieżce dźwiękowej – w utworze Smell of the Game już teraz zakochała się cała społeczność.
Podstawowa wersja Strive’a zawierać będzie piętnaście grywalnych postaci, z czego czternaście zostało już ujawnionych – są to znani z poprzednich odsłon Sol Badguy, Ky Kiske, May, Faust, Potemkin, Chipp Zanuff, Zato-1, Millia Rage, Axl Low, Mito Anji, Leo Whitefang i Ramlethal Valentine. Nowicjusze to całkiem nieźle wpisujący się w szalone klimaty serii czarnoskóry samuraj wampir Nagoriyuki oraz Giovanna, której w walce towarzyszy duch wilka. Osobiście bardzo mocno czekam i liczę, że Arc System Works tradycyjnie udowodni, że mało kto zna się na bijatykach tak jak ten zespół.
Mortal Kombat 11, którego nie było – poznaliśmy niezrealizowane pomysły na fabułę gry
Popularny wśród fanów bijatykowego lore (tak, są tacy!) kanał na Youtube History Behind the Warrior przygotował ostatnimi czasy prawdziwą gratkę dla fanów Mortal Kombat – wywiad ze scenarzystą najnowszej odsłony serii, Shawnem Kittelsenem. Dzięki temu materiałowi poznaliśmy rozważane przez twórców na wczesnych etapach prac nad „jedenastką” pomysły na fabułę gry. Okazało się, że różnią się one dość drastycznie od opowieści o manipulującej czasem Kronice, jaką ostatecznie dostaliśmy.
Najbardziej oczywistym kierunkiem dla fabuły, który nie został zrealizowany, było bezpośrednie pociągnięcie dalej historii z Mortal Kombat X i skupienie się na Dark Raidenie, decydującym się na atakowanie jako pierwszy każdego, kto stanowi zagrożenie dla Ziemi. Konflikt miałby rozrosnąć się do rozmiarów wielkiej wojny, w której każdy wymiar i wojownicy zostaliby zmuszeni do wybrania którejś ze stron. Do coraz bardziej ekstremistycznego Raidena dołączyłby m.in. Kotal Kahn, wraz z którym bóg grzmotów powołałby mroczną armię. Składaliby się na nią przywróceni do życia martwi wojownicy z poprzednich odsłon. Ziemscy herosi – m.in. Sonya, Sub-Zero i Scorpion – ostatecznie postanowiliby przeciwstawić się temu szaleństwu, tworząc kruche przymierze z upiornymi wersjami Liu Kanga i Kitany. Pod koniec gry przyszłoby nam zadecydować o losie Raidena.
Kolejny niezrealizowany koncept zakładał powrót dobrze znanego fanom serii Dragon Kinga, Onagi. Jedenastu wielkich wojowników otrzymałoby zaproszenie do tajemniczego zamku, w którym wzięliby udział w serii zabójczych pojedynków na śmierć i życie. Nagrodą dla ostatniego ocalałego śmiałka byłoby wcielenie w szeregi elitarnej straży Onagi. Tak przynajmniej wyglądała obietnica dana wojownikom – w rzeczywistości każda kolejna śmierć przyczyniałaby się do wskrzeszenia Dragon Kinga, a ostatni na placu boju zamiast obiecanej nagrody musiałby stoczyć wielki pojedynek z przywróconym do życia przeciwnikiem.
Scenarzyści rozważali również mocno odchodzące od tradycji serii historie rozgrywające się w alternatywnych światach. W jednej z nich klasyczne postacie trafiały do realiów rodem z Piątku trzynastego, gdzie jako obozowi opiekunowie stopniowo padały ofiarami przerażających potworów. Jeszcze inny pomysł przeniósłby nas do odległej przyszłości, w której wychowane na ulicy dzieciaki Liu Kang i Kung Lao stawiają czoła złowieszczej korporacji rządzonej przez chciwego Shang Tsunga.
Ostatecznie żaden z tych konceptów nie wygrał z opowieścią o Kronice. Czy to dobrze? Niestety nigdy się nie dowiemy i możemy najwyżej gdybać, co mogłoby być lepsze. Osobiście żałuję, że nie zdecydowano się na wariant z Dark Raidenem – widzę w nim sporo potencjału, który można było przekuć w dramatyczną historię. Ale nie ma co narzekać – opowieść, jaką ostatecznie dostaliśmy, również nie była najgorsza, zwłaszcza jak na gatunkowe standardy.
Anre dołącza do grywalnej obsady Granblue Fantasy Versus
Granblue Fantasy to dla mnie fenomen – choć jak najbardziej lubię się z japońskimi grami, tytuł ten kompletnie zniknął z moich radarów do czasu aż nagle nie okazało się, że „każdy” fajny producent z Kraju Wschodzącego Słońca chce robić grę osadzoną w uniwersum tej mobilki. Z zaangażowania PlatinumGames w RPG akcji Granblue Fantasy: Relink nic nie wyszło, ale za to bijatykowi mistrzowie z Arc System Works w zeszłym roku dali nam bijatykę Granblue Fantasy Versus, tradycyjnie trzymającą wysoki dla tego studia poziom.
Choć gra była generalnie chwalona, zebrała sporo krytyki za skromną listę ledwie dwunastu grywalnych postaci, już od debiutu agresywnie rozbudowywaną płatnymi DLC. Mimo narzekań graczy ten model biznesowy ewidentnie opłacił się producentom – niecały rok po premierze jesteśmy już na etapie drugiego płatnego season passa z postaciami. W jego ramach przed kilkoma dniami roster dostępnych postaci rozszerzył się o dziewiątego wymagającego dodatkowych opłat wojownika – stawiającego na defensywę Anre.
Dragon Ball Fighterz wzbogaci się o kolejnego saiyanina
Dwa lata po swojej premierze najlepsza oparta na Dragon Ballu gra dekady, FighterZ, wciąż trzyma się bardzo dobrze. Zaledwie dwa tygodnie temu lista dostępnych w niej postaci rozszerzyła się o znanego z Dragon Ball GT Super Baby’ego 2, a już pojawiły się pierwsze skany przedstawiające kolejne planowane DLC, Gogetę w wersji Super Saiyan 4.
Materiał nie zdradza zbyt wiele poza tym, jak postać będzie wyglądać w grze, ale daje za to wskazówkę, kiedy możemy spodziewać się sensowniejszych konkretów albo nawet premiery wojownika wieńczącego trzeci sezon gry. Ma to nastąpić 7 marca, w trakcie poświęconemu grom z uniwersum Dragon Ball wydarzenia Dragon Ball Games Battle Hour.
Dungeon Fighter Duel to nowa bijatyka od Arc System Works
Arc System Works to studio nie tylko bardzo uzdolnione, ale również wyjątkowo płodne – dość wspomnieć, że połowa opisywanych w tym zestawieniu gier wyszła (albo, jak w tym wypadku – wyjdzie) spod jego ręki. Dungeon Fighter Duel to najnowszy projekt zespołu, oparty na szalenie popularnej w Azji grze Dungeon Fighter Online. Na ten moment nie są znane platformy docelowe ani data premiery gry.
Co natomiast wiemy, to że tytuł wykorzysta tę samą technologię co pozostałe bijatyki studia, oferując bardzo wysokiej jakości trójwymiarową grafikę silnie stylizowaną na 2D. Ciekawie zapowiada się zaczerpnięty z materiału źródłowego pomysł, by zamiast standardowych dla gatunku postaci, zaoferować graczom różniące się umiejętnościami klasy i podklasy. W teorii powinno to zaowocować aż 60 różnymi archetypami wojowników, ale na konkrety musimy poczekać. Przy produkcji Dragon Fighter Duel Arc System Works wspierane jest przez Eighting – twórców serii Bloody Roar oraz trzeciej odsłony cyklu Marvel vs. Capcom.
Coreupt to ciekawa nadchodząca indie bijatyka, która mocno przypomina Mortal Kombat
Bijatyki to nisza, ale nawet w jej obrębie możemy wydzielić tytuły bardziej znane, mniej znane i takie, o których słyszeli tylko najwięksi fani gatunku. Do tej ostatniej kategorii zaliczyć możemy Coreupt, mordobicie tworzone przez niewielki zespół z myślą o maszynach nowej generacji. Jak na grę opracowywaną przy bardzo niewielkim budżecie, tytuł robi całkiem niezłe wrażenie i wzbudza wyraźne skojarzenia z najnowszymi odsłonami cyklu Mortal Kombat.
Stojący na czele zespołu tworzącego Coreupt Jesse Wright jest bardzo aktywny na swoim Twitterze i śledząc go możemy na bieżąco poznawać proces powstawania gry. Na ten moment data premiery nie jest jeszcze ustalona, ale w niedalekiej przyszłości mamy dostać próbną wersje do samodzielnego przetestowania.
Hellish Quart po szlachecku najeżdża Early Access Steama
I na koniec wieści z rodzimego podwórka. Hellish Quart to tworzona przez rodzime studio Kubold bijatyka, w której otrzymamy możliwość toczenia pojedynków z wykorzystaniem siedemnastowiecznej broni białej. Akcja gry rozgrywa się w dobrze nam znanych choćby z lektur szkolnych czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Oprócz intrygujących realiów, bijatykę wyróżniać ma wysoki nacisk na realizm – sieroty po cyklu Bushido Blade zdecydowanie powinny mieć ją na oku.
Hellish Quart już 16 lutego trafi do programu Wczesnego Dostępu Steama, pozwalając nabywcom na pobawienie się krótką próbką kampanii fabularnej oraz toczenie walk z udziałem pięciu z planowanych dwunastu postaci. Niezdecydowani mogą natomiast już teraz pobrać ze Steama niewielkie demo, przedstawiające w akcji ogólne założenia zabawy.
Mam nadzieję, że czytanie tego przeglądu było dla Was równie przyjemne, jak dla mnie jego pisanie. Możecie dać znać w komentarzach, jakiego rodzaju bijatykowe treści interesują Was najbardziej, postaram się wziąć pod uwagę wszelkie uwagi przy tworzeniu kolejnych takich materiałów. Te na pewno powstaną, ale na ten moment nie deklaruje się, kiedy dokładnie – będzie to głównie uzależnione od częstotliwości napływających ze świata wieści dotyczących wirtualnych mordobić.
Michał „Czarny Wilk” Grygorcewicz
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS