Ponad milion widzów usłyszało z ust redaktora TVN Andrzeja Morozowskiego stalinowską bajkę o rzekomym postępie okresu Bolesława Bieruta. Nie jest to wcale wynikiem li tylko pochodzenia dziennikarza (syna funkcjonariusza PRL-owskiego aparatu represji), ale też nurt intelektualny, który dyskretnie wlewa się do obiegu publicznego.
Warto jednak wskazać dlaczego teza o „elektryfikacji” wsi i „walce z analfabetyzmem” w PRL jest nieprawdziwa.
Kłamstwo „postępu” w PRL
Błędne jest przede wszystkim założenie, że to, co stworzyła komuna to jej absolutna zasługa. Taką wersję historii może głosić tylko ten, który zakłada – a Morozowski tak robi – że gdyby Stalin nie wkroczył do Polski to kraj i społeczeństwo czekałyby bezczynnie, nie rozwijały się, zatrzymały się w gospodarce, edukacji i polityce. Oto Morozowscy, Moczary i Cyrankiewicze mogą spojrzeć na taką Nową Hutę czy linie wysokiego napięcia i powiedzieć – no! Bez nas by tego nie było!
Owszem – tego nie. Ale byłoby co innego, inne osiedle w Krakowie, inna linia wysokiego napięcia. W Londynie wielu było polityków, niektórzy także mieli wizję gwałtownej industrializacji, zaś taki Adam Doboszyński czy wczesny Bolesław Piasecki uznawali, że pewne radykalne reformy przemysłu przeprowadziliby i oni.
Jednak ten Morozowski, mówiący że rząd w Londynie by tego nie zrobił, to już gruby skandal, to już właśnie słowa, jak wycięte z „Robotnika” czy rozmów przygłupiego Ochaba ze zbrodniarzem Moczarem. Taka narracja padła w 2021 roku w stacji rzekomo amerykańskiej i wolnościowej z ducha, a walącej widza po oczach stalinowskimi tezami.
PRL jako wielkie marnotrawstwo
Jednak Morozowski myli się i w innej kwestii. Owa niby to wyjątkowa elektryfikacja i wyjątkowa walka z analfabetyzmem była nieproporcjonalnie kosztowna ekonomicznie. To tak jakby Polacy cieszyli się, że mają w domu radio, tracąc jedzenie, oszczędności, odzież, maszyny w fabrykach i – last but not least – Plan Marshalla, zapewniający miliardy dolarów na rozwój, a który komuniści odrzucili.
Przypomnijmy też, że w ciągu pierwszych 4 lat rządów komunistów wybuchło 1220 strajków, bo robotnicy widzieli beznadziejne zarządzanie gospodarką i ich przedsiębiorstwami. Brakowało materiałów, brakowało rąk do pracy, brakowało technologii, a wynikało to przede wszystkim z powodu złego zarządzania trepów w mundurach, świeżo zwolnionych z NKWD czy przywiezionych z Kujbyszewa. Bałagan administracyjny ściśle powiązany z grabieżą – obowiązkowe kontyngenty produktów rolnych trwały do czasów Gomułki, a w państwowych przedsiębiorstwach marnowała się w praca w skali dzisiaj niewyobrażalnej. Marnowano też surowce – wielka mi logistyka odbudowy Warszawy, gdy cegły przywożono z rozbiórek budynków we Wrocławiu czy Raciborzu. Za „prezent” od Stalina, to jest „Pałac Kultury i Nauki”, wybudowany zresztą rękami polskimi, można by niejedno miasto odbudować, ale oczywiście świadectwa niewolenia narodu i nowej władzy były ważniejsze. Tym bardziej rząd z Londynu – nawet gdyby nie miał kadr i elit – lepiej by odbudował Polskę niż co prawda często przedwojenni inżynierowie ale z nadzorem panów o bulwiastych twarzach.
Wolność, godność, niepodległość
O niewoli redaktorowi Morozowskiemu nie warto przypominać, o kosztach w mordowaniu ludzi często wybitnych, często etycznie z najwyższe półki, zaangażowanych i wykształconych nie wspominajmy, bo jego ojciec temu kibicował. O cenzurze i propagandzie, o niewoleniu umysłów też nie trzeba mu mówić, bo przecież mamy to z ich strony teraz. O zakłamaniu historii, teraźniejszości i nawet podstawowych wartości społecznych takoż.
„Ludowa” historia Polski
Ale problem jest szerszy niż jeden Morozowski. Otóż od kilku lat trwa przygotowanie nowej narracji, tzw. „ludowej historii Polski”, w której Polacy będą już nie tylko antysemitami ale także ciemiężycielami chłopstwa. Nie uniknie oskarżenia nawet potomek chłopów, bo taki Kacper Pobłocki (autor książki „Chamstwo”), twierdzi, że nawet jak ktoś jest chłopem, to pewnie jego przodkowie pomagali szlachcie będąc sługami dworu. Twórcą tego nurtu „ludowego”, a raczej kopistą jego amerykańskiej wersji jest Adam Leszczyński, profesor, publicysta – a jakże – Gazety Wyborczej. Za tymi nowymi wytycznymi przedstawiania polskiej historii idzie masa koniunkturalistów i drobnych autorów piszących o wszędobylskiej, rzekomo, niewoli i polskim kolonializmie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Profesorowie UJ alarmują – oto nowy plan wykorzenienia polskości!
W tej perspektywie Bolesław Bierut i jego stalinowscy funkcjonariusze spisywali się dobrze – przebudowując Polskę i wypłukując polskość zmieniali strukturę społeczną tak, by z tej narodowej tradycji i kultury zostało jak najmniej, a to, co zostało, było pokraczne i niepodobne do siebie. Na Zachodzie w niektórych pracach już się przedstawia pierwsze lata PRL jako sukces modernizacji. Świetne to wszystko przygotowanie do nowego walca historii, który ma się przez nasz kraj przetoczyć.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS