To miała być wyjątkowo efektowna walka. W 2001 roku na największej na świecie gali walk zapaśniczych zorganizowanej w Abu Dhabi pojawił się Rafiel Torre, człowiek-legenda, były żołnierz Navy Seals, kozak, który jednym ciosem powaliłby tuzin gladiatorów, mistrz, który jeszcze nigdy nie przegrał żadnego pojedynku. Ku zaskoczeniu publiczności przeciwnik Torre zlał go na kwaśne jabłko w ciągu niecałej zaledwie minuty. Wkrótce na jaw wyszedł jeden z najbardziej żenujących przekrętów w historii UFC. Nie to jednak jest w tej historii najgorsze…
Niepokonany zawodnik o imponującym dorobku 14 wygranych pojedynków szybko zwrócił uwagę społeczności. Amatorzy walk na ringu musieli mu wierzyć na słowo. Na początku lat 90. tego typu imprezy często organizowane były w szkolnych salach gimnastycznych czy klubach nocnych, wiele z nich nie było w żaden sposób dokumentowanych, a przebieg pojedynków rzadko kiedy rejestrowano na taśmie video, nie mówiąc już o jakichkolwiek transmisjach telewizyjnych. Nieco porządku w tej kwestii wprowadziła dopiero pierwsza oficjalna gala UFC, która była transmitowana w formacie pay-per-view, a nawet miała swoją premierę na kasetach VHS!
Nieoczekiwanie, w 2001 roku Torre wrócił ze swojej „emerytury”, aby udowodnić światu, że potrafi się bić. W przygotowanej przez profesjonalną organizację Rage Cage gali, miał się on zmierzyć z Ioką Tanuu – swoim dawnym uczniem, z którym to wszedł niegdyś w konflikt i jedynym sposobem zakończenia tej waśni był pojedynek na ringu. Mordobicie odbyło się na świeżym powietrzu, a dramatyzmu walce dodał ulewny deszcz. Tym razem Rafiel wyszedł z pojedynku obronną ręką zakładając swojemu wrogowi dźwignię na staw kolanowy.
Mimo że Torre miał powód do dumy, zarówno miłośnicy mieszanych sztuk walk, jak i branżowi dziennikarze wyraźnie czuli, że „coś tu śmierdzi”. Oczywiście podejrzenia te szybko potwierdziły się. Tannu dostał pieniądze za podłożenie się. Ustawiona walka nie była jednak jedyną ściemą, którą Rafiel miał na koncie.
Do cna skompromitowany mężczyzna zniknął ze świata pojedynków na zawsze.
Można by powiedzieć, że skandal w dość hermetycznym wówczas światku mieszanych sztuk walk był dopiero początkiem jego problemów. Niedługo po swojej spektakularnej wtopie, Ralph zakochał się w niejakiej Angelinie Richards. Para planowała wspólną przyszłość, jednak na przeszkodzie sielankowym wizjom stanęły dwie rzeczy – brak kasy i mąż kobiety, Bryan. Jak się okazało oba te elementy można było załatwić za jednym zamachem. Mianowicie – zabijając małżonka Angeliny. Nieświadomy zagrożenia Bryan wybrał bowiem całkiem dobrą ofertę ubezpieczeniową i rozsądnie myśląc pragnął zapewnić swej żonie dobrobyt w wypadku, gdyby umarło mu się wcześniej. Wystarczyło więc ukatrupić tego nieszczęsnego naiwniaka i za hajs z ubezpieczenia żyć niczym pączki w maśle.
Bartel i Richards zwrócili się o pomoc do Geralda Strebendta – profesjonalnego zawodnika UFC i byłego, zawodowego żołnierza. Liczyli bowiem na to, że za 10 tysięcy dolarów ten ukatrupi Bryana. Tymczasem Gerald nie chciał nawet słyszeć o mordowaniu kogokolwiek i z miejsca odmówił wykonania powierzonego mu zadania.
Ralph postanowił więc samemu zająć się tą sprawą. Przy pierwszej nadarzającej się okazji założył mężowi swojej ukochanej chwyt na szyję i udusił go. Następnie ponownie spotkał się ze Strebendtem, opowiedział mu o zabójstwie oraz… poprosił go o zapewnienie mu alibi. Tak na wszelki wypadek. Oczywiście Gerald nie tylko odmówił, ale i po jakimś czasie udał się na policję, aby donieść na Bartela.
Ralph bronił się twierdząc, że ukatrupił męża swojej kochanki po tym, jak tamten dowiedział się o romansie i usiłował pozbawić go życia za pomocą pistoletu. Tłumaczenia te nie pomogły oszustowi uratować swego tyłka przed spotkaniem z wyposzczonymi, więziennymi zakapiorami. W 2005 roku „słynny” Rafiel Torre trafił za kratki skazany na dożywocie.
Jeśli myślicie, że prawdziwym „bohaterem” tej historii jest Strebendt, który podkablował Bartela i sprawił, że morderca gnije teraz w pierdlu, to jesteście w błędzie. Parę lat po tym zajściu, Gerald wziął udział w wypadku samochodowym. Zadzwonił wówczas na policję i podczas rozmowy z operatorem zastrzelił jednego z kierowców. Zawodnik UFC miał wówczas sporo szczęścia – ofiara była bowiem pijana, prawdopodobnie celowo uszkodziła pojazd Strebendta, a na dodatek groziła mu, co potwierdził policjant gadający z Geraldem przez telefon. W rezultacie, adwokatowi sportowca udało się wybronić go. Nie zdało się to jednak na wiele, bo osiem miesięcy później trafił on do pierdla za gwałt na nieletniej dziewczynie…
Oszustów podających się za mistrzów sztuk walk jest całkiem sporo. Dzięki jednemu powstał nawet jeden z największych hitów epoki VHS. Jeśli jeszcze nie znacie historii Franka Duxa, to zapraszam was do lektury tego artykułu.
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS