22 października premier Mateusz Morawiecki pierwszy raz nazwał rzeczy po imieniu. W kontekście stóp procentowych padły słowa, że trwa kryzys, nie tylko energetyczny, ale i finansowy.
Słowa premiera przytacza wyborcza.biz. Jak podkreśla portal, szef rządu pierwszy raz użył sformułowania, że trwa nie tylko kryzys energetyczny, ale też kryzys finansowy.
Słowa te padły w kontekście pytania o rosnące koszty obsługi długu i artykuł, jaki ukazał się w Bloombergu. Agencja przyrównała Polskę do Wielkiej Brytanii pisząc, że jeden i drugi kraj zdaje się bagatelizować problem inflacji. Premier przyznał, że sytuacja jest poważna. Tłumaczył, że przygląda się sytuacji i poświęca na nią sporą część swojego dnia. Mówił, że problemy z rentownością to wynik wzrostu stóp procentowych w USA.
Padły ważne deklaracje. Szef rządu powiedział, że nie będzie żadnych dodatkowych kosztownych dla budżetu programów. Nie sprecyzował o co chodzi, ale zapewne m.in. o głośną ostatnio waloryzację 500+. Z różnych stron obozu rządzącego płyną różne informacje i nie wiadomo czy świadczenie wzrośnie czy nie. Premier apelował też do „niezależnego banku centralnego”, czyli NBP o odpowiednią politykę. W odpowiedzi na inflację odpowiednia polityka może być tylko jedna, a więc dalsze podnoszenie stóp procentowych. Mateusz Morawiecki wyjaśnił też, że Polska organizuje delegacje, by przekonać inwestorów do kupna polskiego długu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS