A A+ A++

Jeszcze przed godz. 15 na cmentarzach panował zwiększony, ale spokojny ruch. Kwiaty przed cmentarzami – drogie. Za wielkokwiatowe trzeba było zapłacić przeważnie 25 zł, za drobne kuliste w zależności od wielkości – od 18 do 30 zł.

Wiadomość o tym, że od soboty cmentarze mają być zamknięte, spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba.

– Co oni sobie myślą, że za te głupie 500 plus to mogą z nami robić, co im się podoba? Nie mogli wcześniej tego ogłosić? Jak, kiedy ja teraz posprzątam grób rodziców? – denerwowała się ekspedientka w sklepie na Podolszycach. – Miałam to zrobić właśnie w sobotę, bo mam wtedy wolne. Co za…. (i tu pod adresem rządu padło kilka słów uważanych za niecenzuralne).

Starsza pani przed jednym z cmentarzy, cała zdyszana od dźwigania kwiatów, też nie kryła wściekłości. – Jutro miała przyjechać rodzina z Gdańska, zrobić porządek na grobach, ale muszę teraz ja, choć niby jestem w grupie ryzyka i powinnam siedzieć w domu. Ja tym młodym, co strajkują, życzę z całego serca, żeby im się udało! I dobrze, niech przeklinają, bo z tymi naszymi rządzącymi inaczej się nie da!

Jeden z handlujących chryzantemami przed cmentarzem w Imielnicy bardzo obniżył ceny. – Od razu, jak się dowiedziałem o tym zamknięciu, co robić – mówił spokojnie, ale szybko dał upust złości. – To (niecenzuralne słowo), żeby ludzi tak załatwić! To oni nie wiedzieli, co się dzieje, znów coś im się zdawało? Gdyby o tym zamknięciu cmentarzy powiedzieli choćby w poniedziałek, to ludzie mieliby czas, żeby spokojnie kupić chryzantemy, a my nie zostalibyśmy w czarnej d… Kto mi teraz odda kasę za straty? Bo hurtownia nie przyjmie tego towaru z powrotem!

Dwie kobiety w średnim wieku, dźwigające i kwiaty, i znicze, były rozżalone. – Ja bym rozumiała taką decyzję, bo jest koronawirus, tyle ludzi choruje… Nawet się dziwiłam, że tych cmentarzy nie zamykają. No ale jak nie, to kupiłam wszystko na groby, bo to jednak tradycja, człowiek od lat tak robi, potrzebę taką czuje. No i co, miało mi się wszystko zmarnować? To teraz po nocy idę poustawiać, nie myślałam, że taki tłok będzie – mówiła jedna do drugiej.

Przed cmentarzem w Miszewie Murowanym kwiaty ok. godz. 19 można było kupić już po 10 zł za doniczkę. – A co mam zrobić? – wzruszyła ramionami zrezygnowana sprzedawczyni.

– Cały ten nasz kraj to jedna wielka porażka, to, co się w ogóle wyprawia, jest straszne – młoda kobieta z Warszawy, która przyjechała z rodziną na grób teścia, w pośpiechu niosła dziecko. – Mam nadzieję, że dziewczyny coś osiągną, a ja zostawiam małą u rodziny i z mężem pędzimy na cmentarz, bo przecież jutro się tam nie dostaniemy. Gdyby było wcześniej wiadomo, co i jak, to by sobie człowiek inaczej, wszystko na spokojnie zaplanował.

Wszystkie cmentarze płoną od zniczy – jak nigdy na dwa dni przed Wszystkimi Świętymi. Mimo ciemności na alejkach ruch, co chwilę ktoś się mija, ktoś potyka. – A niechby tu przyjechał Morawiecki i zobaczył, co narobił – sierdził się pan w średni wieku do swojej żony. – Chciał zmniejszyć tłok na cmentarzach? No jakoś mu się nie udało, wręcz przeciwnie! To ma być ta walka z epidemią?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Dziś w całej Warszawie z bram wybiegają narodowcy”. Ataki na rondzie de Gaulle'a i Dmowskiego
Następny artykułA było tak blisko. KSZO o krok od sprawienia sensacji w Pucharze Polski. Zadecydował doliczony czas gry