Rozwój sytuacji operacyjnej na Ukrainie praktycznie od początku kwietnia skłaniał mnie do wskazywania Ukrainy Południowej jako kierunku najdogodniejszego, a tym samym wielce prawdopodobnego do ofensywy. Już wtedy pojawiły się symptomy kryzysu Rosjan, atakujących z miernym powodzeniem, ale ciągle Donbas. Doprowadziło to w końcu do tego, że nie mają już sił do kontynuowania działań na szerszą skalę. Poziom wyczerpania wojsk zmusił rosyjskie dowództwo do przejścia do obrony. I podkreślam po raz kolejny, że to nie przerwa operacyjna, a poważny kryzys.
Na łamach „Wprost” pod koniec kwietnia opisywałem, jakie warunki muszą być spełnione, aby Ukraińcy rozpoczęli atak na południu Ukrainy. Zasadniczymi były dwa. Zatrzymanie ofensywy Rosjan oraz sformowanie nowych jednostek w oparciu o sprzęt dostarczony z Zachodu. Oba wymagania, jak się wydaje, są na dziś spełnione.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS