A A+ A++

Od jesieni 2022 r. w Kiszyniowie trwają protesty Partii Șor (PȘ). Nazwa ugrupowania pochodzi od nazwiska jej sponsora i lidera Ilana Șora, jednego z najbogatszych Mołdawian. Șor nie może towarzyszyć swoim fanom, bo przebywa w Izraelu, ukrywając się z powodu listu gończego wydanego ze względu na współudział w skoku – na miliard dolarów wyprowadzony z systemu bankowego w czasach, gdy nieformalnym przywódcą był inny oligarcha, Vlad Plahotniuc. Plahotniuc próbował prywatyzować Mołdawię niczym Wiktor Janukowycz Ukrainę. Posługiwał się przy tym szantażem i hakami na przeciwników i partnerów politycznych. Ostatecznie wszyscy mieli go dość do tego stopnia, że jego ludzie zostali odsunięci od władzy w wyniku egzotycznej koalicji liderki obozu prozachodniego Mai Sandu, obecnej prezydent, z ówczesną głową państwa, przywódcą prorosyjskich socjalistów Igorem Dodonem. Koalicja długo nie przetrwała, ale Plahotniuc zniknął z kraju.

Mołdawia przystąpi do NATO?

Koalicję pobłogosławił Zachód, który upatrywał w niej szansę na demontaż kleptokratycznego systemu Plahotniuca, i Rosja, która uznała, że jego następcą ostatecznie zostanie Dodon, uznawany za bardziej uległego. Ostatecznie pełnię władzy przejęła Sandu po błyskotliwym zwycięstwie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w latach 2020 i 2021. Sandu nie jest typem ryzykantki, w niczym nie przypomina Micheila Saakaszwilego, innego westernizatora z regionu czarnomorskiego, ale doskonale wie, czego chce. Nie próbując przesadnie antagonizować Rosji czy prorosyjsko nastawionych obywateli, korzystała z każdej okazji mocującej Mołdawię na Zachodzie. Kiszyniowowi udało się choćby uzyskać status kandydata do członkostwa w UE. Politycy z Kijowa mieli nawet lekki żal do sąsiadów, że osiągają oni postępy okupione krwią obrońców Ukrainy. W ostatnim czasie prezydent ostrożnie sygnalizuje też, że dobrze byłoby zastanowić się nad wejściem do NATO, o czym większość Mołdawian nie chce na razie słyszeć.

W przypadku Mołdawii łatwo stwierdzić, na kogo obecnie stawia Kreml. Rosjanie wręczają tej osobie jarłyk w postaci prawa do retransmisji rosyjskiej telewizji państwowej. Daje to danemu szczęśliwcowi ogromny handicap w postaci zysków z reklamy, bo budżety rosyjskich programów rozrywkowych są nieporównywalne z przaśnymi produkcjami lokalnymi czy nawet z show importowanymi z Rumunii. Skutkiem ubocznym jest spory procent ludzi analizujących świat przez pryzmat rosyjskiej narracji. Przez lata najpopularniejszym politykiem w Mołdawii był Władimir Putin, a i dziś 35 proc. Mołdawian uważa, że Kreml, atakując sąsiada, broni Donbasu, wyzwala Ukrainę od nazistów albo broni się przed obcą agresją. Rosyjską telewizję transmitowali kolejno: syn komunistycznego prezydenta Vladimira Voronina, ludzie związani z imperium Plahotniuca, syn Dodona, a ostatnio – media Șora.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBolidy wrażliwe na podmuchy wiatru
Następny artykułBank ostrzega. W ten sposób nie tylko przeleją twoje pieniądze, ale wezmą pożyczkę na twoje konto!