Kiedy ojciec wygrywał w kasynie, był najlepszym ojcem świata. A potem przegrywał i się zmieniał. Monika dopiero po latach poznała prawdę o swojej rodzinie.
To było chyba tuż przed świętami. Monika ma osiem, a może dziewięć lat. Ojciec wraca późno, w nowym kożuchu, na którym roztapia się śnieg. Z niezapalonym cygarem w ustach. Z najpiękniejszym uśmiechem świata. – A ty nie śpisz, urwisie? – wita Monikę w przedpokoju. – To chodź no do kuchni – mówi. I kładzie na stole świąteczny kalendarz z czekoladkami. I cukierki, i chyba nawet pomarańcze. Monika siada na taborecie, patrzy na ojca i jego szczęście to jest jej szczęście.
W takich chwilach ojciec snuje najpiękniejsze plany: – Pojedziemy na zimowisko w piękne miejsce. Będziemy chodzić po górach i oglądać zwierzęta.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS