Przez dziesięć lat byłem wiceprzewodniczącym Zgromadzenia Parlamentarnego EURONEST (UE – Kraje Partnerstwa Wschodniego), które gromadziło parlamentarzystów UE -28 oraz sześciu państw PW (Ukraina, Białoruś, Mołdawia oraz kraje Kaukazu Południowego, czyli Gruzja Azerbejdżan i Armenia).
Szereg razy byłem w Gruzji – tym drugim najstarszym chrześcijańskim państwie świata (Armenia była pierwsza – w 313 roku po narodzeniu Chrystusa, a Gruzja 20 lat później). Byłem przez Gruzję odznaczony najwyższym bodaj odznaczeniem państwowym, które mogą otrzymać cudzoziemcy. Osobiście uczynił to prezydent Micheil Saakaszwili. W podróżach do Tbilisi towarzyszyłem prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie raz wznosiłem toast składający się ze słów „gaumardżos” (czyli gruziński odpowiednik „na zdrowie”). Zwiedzałem wiele gruzińskich zabytków, w tym świątynie tak stare, że nie sposób tak wiekowych uświadczyć w Europie Zachodniej. Nie raz cytowałem świetne powiedzenie powstałe w naszym kraju, po tym, jak Rosja najechała Gruzję, korzystając z faktu, że świat zajęty był Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w sierpniu 2008 roku: „Pij gruzińskie wina – nie bój się Putina”…
“Polacy mają sentyment do Gruzinów”
Jako historyk wiem niemało o polsko-gruzińskich wspólnych dziejowych mianownikach i o Gruzinach walczących w Wojsku Polskim, po tym, gdy Armia Czerwona podporządkowała sobie Południowy Kaukaz. Wiem o sympatii, a może i przyjaźni, która łączy nasze narody. O bezinteresownych tak naprawdę relacjach: Polacy mają sentyment do Gruzinów, bo ci nie dali przerobić się na Rosjan, a Gruzini stawiają pomniki św. pamięci prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu za to, że w godzinie próby – agresji Moskwy – potrafił zorganizować przyjazd kilku głów państw z naszego regionu do Tbilisi. Gruzini, naród odważny odwagę polskiego prezydenta i Jego rodaków potrafił docenić.
“Nie róbcie w ten sposób prezentów Kremlowi”
Z tych wszystkich powodów ja, Polak i przyjaciel Gruzji też (nawet formalnie: przez piec lat byłem w Parlamencie Europejskim wiceszefem Friends of Georgia…) martwię się tym, że dzisiaj wewnętrzne walki polityczne, które są udziałem młodej gruzińskiej demokracji, są eksportowane na zewnątrz. Choćby do Brukseli przyjeżdżają przedstawiciele opozycji i „nadają” na rząd, przyjeżdżają ludzie z rządu i „nadają” na opozycję.
Nie przekreślam wewnątrzgruzińskiego „rachunku krzywd”: sam odwiedzałem dwukrotnie w więzieniu byłego premiera tego kraju Wano Merabiszwilego. Jednak jako polski polityk kierujący się nie inna tylko polska racja stanu oraz przyjaciel Gruzji martwię się tym, że te wewnętrzne niesnaski przenoszone na zewnątrz, mogą utrudnić czy opóźnić euroatlantycką – do NATO – i europejską – do UE – drogę Tbilisi. A to przecież jest naszym wspólnym celem samym w sobie! Proszę, przyjaciele Gruzini, nie róbcie w ten sposób prezentów Kremlowi!
Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Czytaj też:
Prof. Szeremietiew: Polacy muszą nauczyć się obrony własnych domów
Czytaj też:
13 kwietnia: Dzień Katynia i refleksje o historii Polski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS