A A+ A++

Magda ma 35 lat. Kilka tygodni temu przez “cesarkę” na świat przyszło jej pierwsze dziecko.

– Od zawsze wiedziałam, że chcę rodzić przez cesarskie cięcie – opowiada gdańszczanka. – Ale lekarz prowadzący powiedział, że nie ma wskazań. Ktoś doradził mi więc, że pomóc może zaświadczenie od okulisty. Akurat noszę okulary, ale moja wada nie jest duża. Gdzieś w internecie natknęłam się na informację o tym, że takie skierowanie może wydać też psychiatra. Wystarczy mu tylko opowiedzieć o tym, jak bardzo boję się porodu. Poszłam na wizytę prywatnie. Przez 15 minut mówiłam, dlaczego nie chcę rodzić naturalnie i bez większych problemów dostałam zaświadczenie. Co prawda lekarz przy porodzie kilka razy chciał mnie odwieść od “cesarki”, ale mu się nie udało.

Tokofobia, czyli co?

Magda nie jest wyjątkiem. Coraz więcej kobiet, powołując się na lęk przed bólem, decyduje się na zdobycie zaświadczenia od psychiatry czy psychologa o tokofobii. Co to takiego?

– Tokofobia to silny lęk przed ciążą i porodem, dotyka najczęściej pacjentek, które w przeszłości doświadczyły trudnych sytuacji, takich jak poronienia, śmierć płodu czy powikłania okołoporodowe – mówi Aurelia Kurczyńska, psychoterapeuta i psycholog z kliniki Invicta w Gdańsku. – Zdarza się jednak, że obawy odczuwają kobiety, które nigdy nie spodziewały się dziecka. Lęk jest najczęściej nieadekwatny do sytuacji, w jakiej znajduje się przyszła mama, jest natomiast odzwierciedleniem sposobu jej przeżywania.

Wystarczyła jedna wizyta

Na forach internetowych pacjentki chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. – Dostałam zaświadczenie od psychiatry o silnym lęku i że zaleca “cesarkę”. Wystarczyła jedna wizyta i to za darmo – pisze jedna z nich.

– Poszłam na NFZ za darmo do psychiatry i na pierwszej wizycie dostałam zaświadczenie, że mam silny lęk i że zaleca “cesarkę”, opowiadałam, że bardzo się boję, popłakałam się troszkę i wystarczyło. To była psychiatra kobieta – dodaje inna.

Kobiety radzą, jak oszukać psychiatrę i wymusić zaświadczenie. – Trzeba opowiadać, że lęk przed tym, że nie dasz rady urodzić dziecka naturalnie, jest tak silny, że nie możesz spać po nocach. Albo budzisz się z płaczem. I że bardzo źle znosisz ból. Najlepiej wymyślić parę historii na uwiarygodnienie tego faktu, bo może zapytać o przykłady – tłumaczy Ola54.

– Ja mówiłam, że permanentnie odczuwam niepokój. I że ze strachu boli mnie brzuch. Odwiedziłam trzech psychiatrów i się nie udało. Dopiero czwarty wydał zaświadczenie. Tylko wcześniej zapytał, czy na pewno wiem, z czym to się wiąże – dodaje MałaMi.

“Po co skazywać się na kilka godzin bólu”

Dlaczego kobiety nie chcą rodzić naturalnie?

“Bo poród naturalny jest straszny, najpierw wywoływanie, potem skurcze, kilkanaście godzin wycia z bólu, potem pęknięcie lub nacięcie krocza, szycie, które też boli, bo znieczulenie nie zawsze zadziała, a potem nie można usiąść na tyłku kilka tygodni, a dla dziecka – ryzyko niedotlenienia – czytamy na jednym z forów dla kobiet.

– Słyszałam, że znieczulenia do porodu lekarze nie chcą dawać. Po co więc skazywać się na kilka godzin bólu? – dodaje Magda.

Pacjentki przyznają jednak, że nie zawsze zaświadczenie o tokofobii jest gwarantem “cesarki”.

– Lekarz powiedział, że to fanaberia i że jestem zdrowa, więc powinnam rodzić naturalnie. Na nic zdały się moje prośby, stwierdził, że każda kobieta boi się porodu, a potem jest zadowolona – opowiada Katarzyna z Bytowa, z którą skontaktowaliśmy się przez forum internetowe.

Położnik: To swoista moda

To, że coraz mniej kobiet chce rodzić naturalnie, pokazują statystyki. W połowie lat 90. na Pomorzu cesarskim cięciem kończyło się ok. 15 proc. porodów. Dziś jest ich znacznie więcej. Np. w ubiegłym roku w szpitalu na gdańskiej Zaspie za pomocą cesarskiego cięcia na świat przyszło ponad 45 proc. dzieci, w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika 30 proc., a w Szpitalu PCK w Redłowie – 38 proc. Część właśnie ze względu na tokofobię.

– Na tokofobię nastała swoista moda – mówi dr n. med. Jerzy Zabul, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku. – Coraz częściej zdarzają się pacjentki z takimi zaświadczeniami i to zarówno wydanymi przez lekarzy pierwszego kontaktu, jak i ginekologów i psychiatrów. Zdajemy sobie sprawę, że część kobiet wymusza na specjalistach takie zaświadczenie. Ostateczną decyzję co do tego, czy poród zakończy się cesarskim cięciem, podejmuje lekarz.

Magdalena Pawelec, psychiatra z Poradni Tokofobii i Depresji Okołoporodowej NZOZ Centrum Terapii Dialog: – Do mojego gabinetu przychodzi coraz więcej kobiet, które boją się naturalnego porodu. Zdarza się, że bardzo szybko przyznają, że chciałyby uniknąć porodu siłami natury i nie mając do tego wskazań, np. kardiologicznych, skierowały się do psychiatry. Przychodzą też do gabinetu psychiatry kobiety decydujące się na cesarskie cięcie z wygody. Najczęściej osoby te podają szereg objawów lękowych, które nie są charakterystyczne dla tokofobii. Pacjentkom tym tłumaczę, że cesarskie cięcie nie jest łatwiejszym sposobem porodu, ale poważną operacją brzuszną obarczoną powikłaniami. Ale są też przypadki, że rozpoznanie tego, czy kobieta nie nauczyła się objawów na pamięć, po to by przekonać mnie, że cierpi z powodu tokofobii, nie jest łatwe. Poza wywiadem psychiatrycznym nie mam innego narzędzia, by sprawdzić, czy pacjentka nie wyolbrzymia objawów tokofobii. Opieram się na tym, co relacjonuje, zakładając, że mówi o prawdziwych doświadczeniach.

Psychiatrzy przyznają jednak, że nie można traktować zaświadczeń o tokofobii jako fanaberii. – Jeśli kobieta, która cierpi na to schorzenie, zostanie zmuszona do porodu naturalnego, może nie współpracować w jego trakcie, albo potem może się to skończyć depresją czy nawet wystąpieniem zespołu stresu pourazowego – podkreśla dr Pawelec.

Kto zaryzykuje?

Co jeśli pacjentka, powołując się na zaświadczenie od psychiatry, upiera się na “cesarkę”?

Dr Andrzej Hajdusianek, ginekolog z Kliniki Invicta: – Ginekolog, widząc zaświadczenie od innego specjalisty o przesłankach do tego, by nie rozwiązywać ciąży w sposób naturalny, stoi w swoistym “rozkroku”. Ocena takiej sytuacji jest trudna. Pod względem położniczym pacjentka może rodzić siłami natury, jednocześnie specjalista w innej dziedzinie dostrzega istotne powody, by nie prowadzić jej w tym kierunku. Taką opinię trzeba wziąć pod uwagę, podejmując dalsze decyzje. Oczywiście zawsze indywidualnie rozpatruje się wszystkie za i przeciw. Na lekarzu ciąży ogromna odpowiedzialność za zdrowie matki i dziecka. Co, jeśli wbrew sugestiom innego specjalisty, zdecyduje o porodzie naturalnym, a ten przebiegać będzie z komplikacjami?

Dr Zabul: – Staramy się przekonać panie, żeby rodziły siłami natury. To się udaje w 50 proc. przypadków. Ale są też pacjentki, które się upierają i żadna perswazja nie przynosi efektu, a kiedy my proponujemy różne formy znieczulenia, to już na początku czynności skurczowej demonstrują żywą nietolerancję na ból. Musimy to brać pod uwagę. I kiedy pacjentka się upiera, podpisuje oświadczenie, że nie wyraża zgody na poród siłami natury i została pouczona o możliwości powikłań.

O jakich powikłaniach mowa?

– Cięcie cesarskie obarczone jest o 30 proc. większym ryzykiem powikłań niż poród drogami i siłami natury. Cesarskie cięcie wiąże się z większym ryzykiem krwotoku. Może dojść do zakażenia rany. Poród naturalny jest też bezpieczniejszy dla dziecka – wylicza dr Jerzy Zabul.

Lekarze przyznają, że moda na “cesarki” bierze się stąd, że pacjentki uważają, że to zabieg łatwy i szybki. – Utarło się przekonanie, że to prosta procedura, zabieg niemal banalny – mówi dr Hajdusianek. – Tylko po cesarskim cięciu ból, którego panie tak bardzo boją się w porodzie naturalnym, jest często o wiele silniejszy. Kobiecie rodzącej naturalnie możemy podać znieczulenie, cały proces zaś trwa od kilku do kilkunastu godzin. Zaraz potem mama jest w stanie chodzić, może bez problemu nakarmić dziecko. Tymczasem po “cesarce” rany goją się tygodniami, bywa, że miesiącami. Za każdym razem naleganie przez pacjentki na cesarskie cięcie mnie dziwi. Nikt nie przychodzi do chirurga z prośbą o wycięcie wyrostka robaczkowego na wszelki wypadek, w przypadku “cesarki” sytuacja wygląda już zupełnie inaczej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZłota LE K: Hiszpania i Bułgaria powoli wysuwają się na czoło
Następny artykułWałęsa publikuje wiersz… o samym sobie. Internauci reagują