A A+ A++

Polish Violin Duo Marty Gidaszewskiej i Roberta Łaguniaka ponownie wystąpił w Łomży. Tym razem był to solowy koncert tego duetu w ramach programu Scena Muzyki Polskiej. Nagradzani na całym świecie młodzi wirtuozi zaprezentowali utwory polskich kompozytorów z różnych epok, a Sonata na dwoje skrzypiec Mieczysława Weinberga miała w Łomży swą koncertową premierę. Licząca ponad 250 osób publiczność entuzjastycznie przyjęła nie tylko artystów, ale też niełatwy, w Łomży poza utworami Wieniawskiego dotąd nieznany, repertuar. – Wcześniej mieliśmy okazję występować w Łomży z orkiestrą, ale przeważnie na scenie jesteśmy tylko my, sami tworzymy nasz mikroświat w muzyce i czujemy się w tym jak ryby w wodzie – mówi Robert Łaguniak.

Od początku tego sezonu artystycznego Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego uczestniczy w koncertowym cyklu Scena Muzyki Polskiej. To unikalne przedsięwzięcie, organizowane tylko w trzech filharmoniach przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca dzięki dofinansowaniu z ministerialnych środków, w ramach którego łomżyńska publiczność może słuchać nie tylko gwiazd pokroju Atom String Quartet, ale też młodych, bardzo utalentowanych i świetnie zapowiadających się wykonawców. Do tej grupy należą również skrzypkowie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, laureaci około 200 nagród zdobywanych w międzynarodowych i ogólnopolskich konkursach. Dzięki jednej z nich, zwycięstwu podczas Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie, w czerwcu 2020 roku mogli zagrać w Łomży z orkiestrą Filharmonii Kameralnej, a tym razem zaprezentowali się jako duet. 

W porównaniu z tamtym koncertem powtórzyły się tylko dwa utwory, wirtuozowskie Kaprysy Henryka Wieniawskiego z opusu 18: elegijny, romantyczny nr 1 oraz szybki, błyskotliwy nr 3.  

– Poza Wieniawskim wszystko było nowe – potwierdza Robert Łaguniak. – Duety Bacewicz dobraliśmy dlatego, że pokazują one kompozytorkę z zupełnie innej strony: bardzo charakterystycznej, bo jest to folklor, a każdy z nas kiedyś słyszał taką muzykę w jakimkolwiek wydaniu, więc taka muzyka zawsze będzie do Polaków przemawiać.

Duety na tematy ludowe na dwoje skrzypiec Grażyny Bacewicz były tylko wstępem do znacznie trudniejszych oraz kompletnie nieznanych utworów. Takim odkryciem dla słuchaczy były Sonata na dwoje skrzypiec Mieczysława Weinberga, której duet nigdy dotąd nie wykonywał podczas koncertu, Sonatina na dwoje skrzypiec Tadeusza Paciorkiewicza, ale przede wszystkim Duet B-dur op. 16 nr 3 Joachima Kaczkowskiego, zapomnianego kompozytora żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku – Polish Violin Duo wydało w ubiegłym roku płytę z jego utworami, z których trzy duety miały dzięki temu swą światową, fonograficzną premierę.

– Staraliśmy się tak dobrać program, żeby był zróżnicowany – mówi Robert Łaguniak. – Weinberg i Paciorkiewicz są trochę podobni stylistycznie, chociaż Weinberg jest jeszcze bardziej współczesny. – I może ciut trudniejszy w odbiorze, więc tym bardziej ucieszyliśmy się, że trafiliśmy na tak mądrą publiczność, bo nie zawsze ma się tak wielkie szczęście – dodaje Marta Gidaszewska. – To naprawdę rzadkość – potwierdza Robert Łaguniak. – Taka publiczność nie zdarza się często, z tych wszystkich koncertów jakie graliśmy przez ostatnie pół roku myślę, że ta była jedną z lepszych… i na pewno wyjedziemy stąd z cudownymi wspomnieniami – kontynuuje Marta Gidaszewska.

Taka reakcja słuchaczy nie dziwi jednak w kontekście umiejętności młodych muzyków: imponujących nie tylko mistrzowską techniką, ale też prawdziwą wirtuozerią, niesamowitym zgraniem oraz wyrazistą interpretacją wykonywanych utworów. Potwierdził to również bis, żywiołowy Balkanoid węgierskiego kompozytora współczesnego Andrása Derecskei. 

– Ten występ był dla nas ogromną przyjemnością – mówi Marta Gidaszewska. – Reakcja publiczności była nieziemska i zaskakująca, po każdym utworze ogromne oklaski i owacje, które nas tylko napędzały do dalszego działania, do starania się, żeby pokazać to, co mamy najlepsze. 

– Występ w łomżyńskiej filharmonii to była wielka przyjemność – potwierdza Robert Łaguniak. – Z taką publicznością i z taką akustyką gra się wspaniale; to była ciągła wymiana energii, bo kiedy ze strony słuchaczy jest taki entuzjazm, to z naszej strony jest jeszcze więcej chęci, żeby więcej z siebie dać; tak się wzajemnie napędzaliśmy i chyba wyszło dobrze. 

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski/FKWL

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWichury zmiotły Polskę. Ale jest też jedna pozytywna wiadomość związana z pogodą
Następny artykułEkstremalnie krwawy spektakl. Ludzie zasłaniali oczy lub chcieli wychodzić