Dzisiaj, 24 czerwca (16:08)
Mathias Hebo Rasmussen w końcówce minionego sezonu był kluczowym, zdaniem wielu nawet najlepszym piłkarzem Cracovii. Teraz przed Duńczykiem drugi sezon na polskich boiskach. W rozmowie z Interią opowiedział o procesie adaptacji, rozmowach z młodymi piłkarzami Pasów, a także dlaczego jego synek na każdy spacer chce ubierać pasiastą koszulkę.
Rasmussen trafił do Krakowa latem poprzedniego roku, przechodząc z duńskiego Lyngby. Jego 7 goli i 3 asysty w 31 meczach nie uchroniły zespołu przed spadkiem z ligi, to otworzyło jednak szansę na przenosiny do Krakowa.
Do Pasów ściągał go więc jeszcze Michał Probierz, który jednak nie obdarzył go największym zaufaniem. Duńczyk tylko dwukrotnie zagrał pod jego wodzą więcej niż 45 minut. Sytuacja zmieniła się w momencie przyjścia Jacka Zielińskiego, kiedy Hebo z piłkarza wchodzącego z ławki, stał się graczem bardzo rzadko na niej siadającym.
– Pierwsza połowa sezonu nie była dla mnie dobra, przede wszystkim mało grałem. Potem przyszła zmiana trenera. Złapaliśmy dobry kontakt, lubię jego styl pracy i sposób, w jaki chce grać w piłkę. Ma też wiele doświadczenia w polskiej piłce, wyrobił sobie nazwisko dobrymi wynikami, jak choćby mistrzostwem kraju z Lechem w 2010 roku. Lubię sposób jego myślenia, także jego sztabu, który jest nastawiony na to, żeby grać piłką, co bardzo mi odpowiada. W Danii, mogę otwarcie przyznać, byłem ważnym zawodnikiem i tutaj też druga połowa sezonu była dla mnie już bardziej udana, także dla zespołu, zagraliśmy kilka naprawdę dobrych meczów – mówi nam piłkarz.
Lepsza gra pozwoliła mu też przełamać lody z kibicami, którzy początkowo bardzo chłodno oceniali jego pobyt przy Kałuży. Trzeba jednak pamiętać, że w tamtym momencie w zasadzie z każdej strony spływała na Cracovię krytyka związana ze zbyt dużą liczbą obcokrajowców w drużynie. Rasmussen dostał więc trochę rykoszetem. Szybko jednak poradził sobie z tą sytuacją, a przełomowym momentem był lutowy mecz z Lechią Gdańsk, gdzie zagrał świetnie, a Pasy wygrały w ładnym stylu 2-0. Po meczu zaprezentował efektowny taniec, który niesamowicie spodobał się fanom.
– To ważne dla mnie, by dać kibicom coś od siebie. Ja także czuje wsparcie od nich, bo zdarzały się momenty, kiedy nie zagrałem najlepiej, a słyszałem od nich “spokojnie, w następnym meczu będzie lepiej”. To było przed meczem z Wisłą Płock, gdzie strzeliłem gola i myślę, że zagrałem jeden z lepszych meczów w sezonie. Właśnie w taki sposób chciałbym obracać pozytywną energię otrzymaną od kibiców – przyznaje.
W tym roku Rasmussen skończy 27 lat. Jak sam twierdzi, skończył już etap młodego piłkarza, a wszedł w ten moment, kiedy m … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS