W najnowszym badaniu CBOS po raz pierwszy od 1990 roku młodzi ludzie w wieku 18-24 lat w większości określili swoje poglądy jako lewicowe. Tak odpowiedziało 30 proc. pytanych, trochę mniej, 27 proc., wskazało poglądy prawicowe, centrowe około proc. Blisko 17 proc. odpowiedziało „trudno powiedzieć”. Do lewicowych poglądów przyznało się więcej respondentów niż kiedykolwiek po 1990 roku. Liczba tak identyfikujących się młodych ludzi wzrosła w stosunku do badania z zeszłego roku niemal dwukrotnie.
Zacznijmy od przyczyn tak dużego wzrostu lewicowych identyfikacji wśród młodych w ostatnim roku. Trudno nie wiązać go z tym, co działo się w ostatnich 12 miesiącach: pandemią, lockdownem, kryzysem zdrowia publicznego, kampanią prezydencką pod hasłami nagonki na społeczność LGBT+, nominacją Przemysława Czarnka na ministra edukacji narodowej, wreszcie orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, praktycznie zakazującym aborcji w Polsce. Wszystkie te wydarzenia łatwo mogły popchnąć młodych ludzi na lewo.
Pandemia nie tylko pokazała nam, jak bardzo potrzebujemy państwa, wzajemnej solidarności i pomocy, ale także to, czym kończą się wiecznie niedofinansowane usługi publiczne. Lockdown i związany z nim kryzys przypomniał, że nie zawsze wszyscy będziemy zdrowi i w pełni zdolni do pracy, że każdy z nas w końcu będzie potrzebował jakiejś podtrzymywanej przez państwo socjalnej siatki bezpieczeństwa. Prezydent Duda wykrzykujący po wiecach, że „LGBT to nie ludzie” oraz minister Czarnek walczący z „marksizmem kulturowym” i zapowiadający doładowanie programów szkolnych Janem Pawłem II, także mogli pomóc w lewicowym dookreśleniu młodych ludzi, nieakceptujących homofobii i pomysłów na edukację w narodowo-katolickim duchu.
Kluczowe znaczenie dla aż tak skokowego wzrostu w ostatnim roku miał jednak najpewniej wyrok Trybunału Przyłębskiej, praktycznie zakazujący w Polsce aborcji. Młode Polki, które całe świadome życie przeżyły jako obywatelki Unii Europejskiej, nagle obudziły się w rzeczywistości, gdzie odmawia się im praw oczywistych dla Europejek. Lewica jest jak dotąd jedyną siłą polityczną w Polsce, która otwarcie i bez wahania stoi na stanowisku, że polskie prawo dotyczące zdrowia reprodukcyjnego powinno wyglądać tak, jak wygląda w praktycznie wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Zobacz też: Lekarz, który wypisuje recepty na tabletki „dzień po”: To się kobietom po prostu należy
Echa globalnych trendów
Trendy popychające młodych na lewo nie zaczynają się przy tym w 2020 roku. Ten zwrot wpisuje się w szersze, globalne procesy. Polska demokracja, tak jak wiele innych, silnie się polaryzuje, poglądy polityczne obywateli wyostrzają się i oddalają od siebie. Widać to też w wynikach badań CBOS. Przez pierwsze ćwierć wieku III RP wśród młodych dominowały osoby z poglądami centrowymi bądź niezdolne ich określić. Od początku drugiej dekady XXI roku liczba centrowej młodzieży spada, rośnie prawicowej – przed wyborami w 2015 poparcie dla centrum i prawicy zrównuje się. Od tego czasu, jak widzimy w badaniach CBOS, liczba prawicowej młodzieży utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie; nadal spada odsetek tej centrowej; konsekwentnie rośnie za to grupa młodych o lewicowej auto-identyfikacji. W efekcie w 2020 roku mamy wyraźną polaryzację młodych obywateli: z silną prawicą i lewicą, oraz centrum najsłabszym w historii badań.
W wielu zachodnich demokracjach widać też, że podział prawica-lewica łączy się z podziałem pokoleniowym. W ostatnich wyborach w Wielkiej Brytanii Torysi zdobyli 43,6 proc. głosów, lewicowa Partia Pracy 32,1 proc. Młodzi Brytyjczycy głosowali jednak zupełnie inaczej. Według badań YouGov w grupie 18-24 Laburzyści zdobyli aż 56 proc. głosów, w grupie 24-29 proc. Konserwatyści zaczynają wygrywać dopiero w grupie 40+. Podobną zależność obserwowaliśmy rok temu w Stanach. Popierany przez centrum i lewicę Joe Biden wygrał z największą przewagą w grupie 18-29, gdzie według exit polls zdobył aż 62 proc. głosów – ponad 10 punktów procentowych więcej niż w całości populacji. Prawicowy populista Trump największe poparcie zgromadził w grupie 65+ – jedynej, w której wygrał z Bidenem.
Skąd takie preferencje wyborcze młodych? Składa się na nie kilka czynników. Wyraźna w młodym pokoleniu sekularyzacja, liberalizm obyczajowy, rosnące rozczarowanie do kapitalizmu oraz lęk przed katastrofą klimatyczną. W odróżnieniu od starszych wyborców Trumpa, młodzi wyborcy Bidena mogą realnie doświadczyć tej ostatniej. Wielu z nich ratunku szuka w lewicowo-zielonej polityce, obiecującej przebudowę gospodarki tak, by bardziej niż zyskom, służyła ochronie środowiska naturalnego. Nawet mniej sceptyczni wobec rozwiązań rynkowym, zatroskani o klimat młodzi, zwracają się ku lewicy, zniechęceni postawą prawicy ciągle po prostu negującej zagrożenie katastrofą klimatyczną.
W Polsce grupa 18-24, urodzona między 1996 a 2000 rokiem, nie pamięta ani kryzysu lat 80., ani pontyfikatu Jana Pawła II – dwóch „prawicowych kotwic biograficznych” trochę starszych pokoleń. Kolejne badania pokazują postępującą sekularyzację młodych Polaków i Polek. Urodzeni na przełomie lat XX i XXI wieku jako punkt odniesienia przyjmują zachodnią Europę, z jej wolnościami obywatelskimi i socjalnymi rozwiązaniami – nie chcą żyć w czymś co postrzegają jako katolicki skansen albo żywa skamielina transformacyjnego kapitalizmu lat 90.
Kto spożytkuje ten zwrot w lewo?
Co wyniknie z tego zwrotu młodych w lewo? Zależy, kto będzie go w stanie zagospodarować. Niekoniecznie musi to być parlamentarna lewica – równie dobrze może to zrobić odmieniona Platforma, a nawet ruch Hołowni. Z badań elektoratów wychodzi wyraźnie, że Polscy wyborcy lewicy mają zaskakująco mało socjalne poglądy, ważniejsze są dla nich takie kwestie jak rozdział Kościoła i państwa czy prawa reprodukcyjne. A to może im zaoferować np. pozycjonująca się na bardziej liberalnych pozycjach Platforma. Ciekawie byłoby zbadać, co dokładnie młodzi ludzie rozumieją jako poglądy lewicowe, jakie konkretne rozwiązania kryją się dla nich za tym hasłem.
By przekuć ten trend na głosy lewica z parlamentu będzie musiała wykonać sporo pracy. Przy czym elektorat do wzięcia wcale nie jest aż tak wielki. Roczniki 1997-2002 to nie są pokolenia wyżu, w sumie to trochę ponad 1,2 miliona osób. W poprzednich wyborach – poza prezydenckimi rok temu – grupę tę trudno było zmobilizować do udziału. Przy niskiej frekwencji, 30 proc. młodych o lewicowych poglądach może realnie oznaczać kilkaset tysięcy głosów.
Tym niemniej, lewica ma korzystny trend, na którym może pracować. Prawica i centrum te wyniki powinny odczytać jako poważne ostrzeżenie. Po pięciu latach totalnych rządów PiS, wszechobecnej prawicowej propagandy w telewizji i szkole, programów skierowanych do młodych (zerowy PIT), poparcie młodych ludzi dla prawicy nie jest w stanie przekroczyć poziomu lat 2014-2015. Czasy, gdy prawica zbierała polityczne profity wśród młodych jako siła anty-systemowa i idąca pod prąd – dawno się skończyły. Widać też wyraźnie, że do młodych naprawdę słabo dociera polityczne centrum – jeśli chce nawiązać kontakt z tą grupą, musi włożyć wiele pracy, by na nowo się wymyślić i zacząć mówić jej językiem.
Trudno dziś powiedzieć, czy zwrot młodych na lewo wyniesie lewicę w następnych wyborach: na pewno za to prędzej czy później zmusi inne partie do unowocześnienia swojego języka – tak by przynajmniej sprawiał wrażenie, że odpowiada na problemy ludzi urodzonych w pobliżu początku XXI wieku.
Czytaj więcej: „Ostatnie pokolenie”. Dzisiejsi starsi panowie tej katastrofy nie zobaczą, a my i nasze dzieci tak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS