fot. rowery.org
Monika Brzeźna zdobyła upragniony złoty medal mistrzostw Polski po całodniowej akcji na mazowieckich drogach. Jej triumf, podobnie jak ubiegłoroczne zwycięstwo Wiktorii Pikulik, był owocem wykorzystania pozycji najliczebniejszej i najmocniejszej ekipy przez zespół MAT Atom Deweloper Wrocław.
Miała kończyć karierę, ale w koszulce mistrzyni Polski nie wypada. Monika Brzeźna dwa razy zdobywała srebrne medale mistrzostw Polski po całodniowych ucieczkach, a dziś, za trzecim razem, wywalczyła złoty.
Chyba nie do końca do mnie dociera, zaczyna mi się chcieć płakać, więc emocje puszczają. To 20 lat od mojego pierwszego wyścigu, w 2003 roku w kategorii żak, więc można powiedzieć, że po 20 latach marzenia się spełniają
– powiedziała nowa mistrzyni Polski przed dekoracją w Ostrołęce.
Ja jeżdżę bardzo aktywnie. Wiem, że nie mam szans na finiszu, więc albo szukam okazji w ucieczce, albo pracuję na dziewczyny
– wyjaśniła prostolinijnie.
31-letnia zawodniczka zainicjowała jeden z pierwszych odjazdów na trasie 141-kilometrowego wyścigu elity kobiet i orliczek. Akcja skazana na pożarcie przez zawodniczki z worldtourowych ekip? Ależ skąd, nie takie rzeczy się już na mistrzostwach Polski działy.
Jak doszło do zawiązania się tej akcji?
Agnieszka [Skalniak-Sójka] z Martą Jaskulską zaatakowały na początku, zaskoczyły nas. Ale może dobrze wyszło, bo zrobiły mocne tempo. Wszystkie dziewczyny się zmęczyły, grupa się rozciągnęła. Jak się zjechało, to zaatakowała Dominika [Włodarczyk]. Oczywiście za Dominiką wszystkie skoczyły, bo była jedną z faworytek. Dogoniły Dominikę, to ja poprawiłam. Odjechałam sama, ale dystans był taki, że poczekałam, aż ktoś przeskoczy. Najpierw zrobiła to Karolina [Perekitko], potem Zuzia [Chylińska], a w trzy to można jechać.
Brzeźna po uczestnictwie w podobnych akcjach zdobyła srebrne medale w Sobótce (2014) i w Gdyni (2017). Dziś jej obecność na czele realizowała plan najliczniej reprezentowanej ekipy – mieć kogoś w każdym odjeździe. Obecność zawodniczek z MAT Atom Deweloper Wrocław i TKK Pacific Nestle Fitness sprawiła, że w peletonie ciężar pracy musiały na siebie wziąć zawodniczki topowych zespołów.
Dwa razy miałam srebro, za każdym razem z jakiegoś dłuższego odjazdu. Dziś, jak zaczęłam odjeżdżać, nie wierzyłam, że dojedziemy. Myślałam, że pomogę dziewczynom, im dłużej będę z przodu, tym bardziej będą się męczyły konkurentki, a moje dziewczyny będą odpoczywały.
Jak zostało 40 kilometrów do mety i zostało 30 sekund przewagi, to mówię, musztarda po obiedzie. Ale podjechał Paweł [Bentkowski, dyrektor sportowy] i powiedział, że powoli przestaje się układać tam współpraca. Pomyślałam, że im bliżej mety, tym bardziej się będą chciały oszczędzać, więc mówię do dziewczyn: “jedziemy wszystko, zostało tyle co kryterium”. Potem, że tyle co czasówka
– tłumaczyła z uśmiechem.
Goniące akcję Brzeźnej zawodniczki z topowych ekip przyjechały co prawda pojedynczo, ale przed startem zawiązała się nieformalna koalicja w składzie Agnieszka Skalniak-Sójka, Kaja Rysz, Karolina Kumięga, Marta Lach i Marta Jaskulska. Grupka pracowała równo, ale współpraca zaczęła się sypać na ostatnich 40 kilometrach.
Cały czas szłyśmy mocno. Zuzia też nas motywowała, ja myślałam bardziej strategicznie, żeby dokręcać, jak jechałyśmy z wiatrem. Może na początku jechałyśmy zachowawczo, jak miałyśmy dwie minuty przewagi. 130 kilometrów w odjeździe nie da się kręcić cały czas tak mocno. Myślę, że pojechałyśmy mądrze
– podkreśliła zawodniczka dolnośląskiej ekipy.
Brzeźna w finale zaczęła wierzyć. Trójka 6-kilometrową rundę w Ostrołęce zaczęła ponad minutę przed pościgiem, a atak na technicznym fragmencie finałowej prostej pozwolił jej wpaść na linię mety z wyraźną przewagą.
Wszystkie równo jechałyśmy, ja zaczęłam się czarować na dwa kilometry do mety, bo Kasia [Wilkos] przeskakiwała, więc lżejsze zmiany dawałam. Byłam pewna, że dojedziemy. Dziewczyny były słabsze technicznie, więc stwierdziłam, że muszę zrobić przewagę na rondzie i stamtąd dałam z siebie wszystko na finisz
– wyjaśniła.
Dla 31-letniej zawodniczki wygrana jest nie tylko spełnieniem marzeń, ale i nowym rozdziałem w karierze. Tę miała kończyć po tym sezonie, ale, jak zaznaczyła, ten plan będzie musiał najpewniej poczekać.
To miał być mój ostatni sezon, miałam kończyć karierę, ale coś mi się wydaje, że będę musiała ją do następnych mistrzostw przedłużyć
– zaznaczyła.
W kolejnych tygodniach nową mistrzynię Polski zobaczymy w wyścigu na Słowacji (8 lipca) i na trasie Baloise Ladies Tour (12-16 lipca).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS