Aż 9 goli zobaczyli kibice w meczu Aston Villi z Liverpoolem i, co zaskakujące, większość z nich autorstwa ekipy “Lwów”.
Mimo że Liverpool prowadził grę i miał przez większość spotkania ponad 70 proc. posiadania piłki, bramki zdobywali głównie rywale, choć trzeba dodać, że wielokrotnie pomagało im szczęście i sami zawodnicy Juergena Kloppa. Pierwsza bramka dla Aston Villi padła już w 4. minucie, kiedy bramkarz Liverpoolu Adrian podał piłkę do Jacka Grealisha. Ten szybko odegrał do czekającego na piątym metrze Olliego Watkinsa, który dopełnił tylko formalności.
Kwadrans później było już 2:0 i ponownie głównymi bohaterami tej akcji byli podający Grealish i wykańczający akcję Watkins. Liverpool szybko zdołał co prawda złapać kontakt za sprawą trafienia Mohameda Salaha, ale jeszcze przed przerwą Aston Villa prowadziła 4:1! Gospodarze bez dwóch zdań mieli swój dzień, bo wychodziło im niemal wszystko. Kolejne gole Johna McGinna (na 3:1), Rossa Barkleya (5:1) oraz Grealisha (6:2) padały po mocnych rykoszetach, które pozostawiały Adriana bez szans. Do siatki, choć już bez pomocy rywali, trafili raz jeszcze Grealish i Watkins – ten drugi zakończył mecz z hat-trickiem. Drugą bramkę dla Liverpoolu (na 2:5) zdobył za to Roberto Firmino.
Po 4. serii gier Aston Villa zajmuje 2. miejsce w tabeli z kompletem zwycięstw (zespół “Lwów” rozegrał jednak jeden mecz mniej), natomiast Liverpool plasuje się na 5. lokacie z trzema zwycięstwami i jedną porażką. Liderem jest Everton, który wygrał wszystkie cztery spotkania.
Wcześniej w niedzielę w hicie kolejki, w którym zmierzyły się ze sobą Manchester United i Tottenham Hotspur, również padł grad goli. “Koguty” wygrał z “Diabłami” aż 6:1.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS