A A+ A++

Zdjęcie w tle: NASA/W. Liller via Wikimedia Commons

Kometa Halleya to zapewne najbardziej znane ciało niebieskie tego typu. Fascynuje astronomów już bardzo długo, albowiem pierwsze wzmianki o niej pochodzą jeszcze ze starożytności. Nie było wtedy oczywiście wiadome, że jest to ta sama, powracająca kometa. Stało się to możliwe dopiero w 1705 roku, dzięki badaniom Edmonda Halleya, który obliczył przybliżony okres komety: 76 lat. Od tamtego czasu znamy ją jako pierwszą kometę krótkookresową, która jest wytrwale badana za każdym razem, gdy wraca w okolice Ziemi.

Zdecydowanie najwięcej informacji o komecie pochodzi z czasu jej ostatniego przelotu niedaleko Ziemi, roku 1986. Wtedy to, pięć sond z różnych krajów wyruszyło z ambitną misją zbadania komety Halleya. Dzięki temu zyskały słynne, jednakże nieoficjalne miano –  Armady Halleya. Wspólnie, „flota” ta miała zmaksymalizować ilość dokonanych badań komety poprzez podzielenie się przez kraje zadaniami i udostępnianiu zdobytych informacji. Pierwsze dwie misje, Sakigake i Suisei, miały dokonać dalekosiężnych pomiarów, natomiast radzieckie sondy Wega miały znaleźć jądro komety, dzięki czemu ostatnia misja – Giotto – mogła znaleźć się jak najbliżej i dokonać dokładnych pomiarów z bliska.

Sakigake i Suisei

Japońskie misje kosmiczne ogółem należą niestety do tych mniej znanych, gdyż wywarły zdecydowanie mniejszy wpływ na astronautykę jako całość niż misje amerykańskie i sowieckie. Mimo to nie można ich pominąć, a zdecydowanie nie można zignorować zasług misji Sakigake i Suisei. Japońskie misje należące do Armady Halleya zaliczają się bowiem do najbardziej ambitnych w historii tego kraju.

Sakigake była to pierwsza wystrzelona sonda międzyplanetarna, stworzona przez kraj inny niż USA lub ZSRR. Była ona swego rodzaju testem prawdziwej sondy, Suisei, gdyż była identyczna w budowie, lecz miała inny ładunek i została wystrzelona zbyt wcześnie (7 stycznia 1985), by móc znaleźć się wystarczająco blisko komety, by wykonać jakiekolwiek potrzebne pomiary. Dzięki niej japońscy naukowcy odkryli jednak błędy w budowie sondy, dzięki którym z kolei byli w stanie wprowadzić odpowiednie poprawki do właściwego próbnika, czyli Suisei.

Zdjęcie wspólnej konstrukcji sond Sakigake i Suisei.

Jak było wcześniej wspomniane, głównym celem misji Suisei było wykonanie pomiarów z daleka. Znaczy to, że miała ona pokazać, jak kometa wpływa na jej otoczenie, aniżeli zbadać samą kometę jak inne misje. By osiągnąć ten cel, sonda była wyposażona w system obrazowania w ultrafiolecie i przyrząd do pomiaru wiatru słonecznego. Za ich pomocą, próbnik wykonywał codziennie przez 30 dni do 6 zdjęć korony Słońca, w czasie gdy kometa Halleya przelatywała przez płaszczyznę ekliptyki. Oprócz tego, przez cały okres trwania misji, mierzył wpływ komety na parametry wiatru słonecznego.

Ostatecznie, japońskie sondy nie zbliżyły się tak blisko, jak inne misje Armady Halleya, albowiem Sakigake tylko na odległość 6,99 miliona kilometrów, a Suisei 151 tysięcy kilometrów. Mimo tego obserwacje wykonane przez nie były nieocenione i jeszcze w tym samym roku zostały wykorzystane przez sondę Giotto do korekty jej trajektorii.

Wega 1 i 2

Sondy Wega 1 i 2 są znane przez wielu z ich osiągnięć w dziedzinie badań planety Wenus. Wiele osób jednak nie wie, że misje te już od początku powstały z myślą o zbadaniu i Wenus, i komety Halleya – nawet ich nazwa pochodzi od połączenia rosyjskich słów Wenera i Gallej, które znaczą Wenus i Halley.

Jako że powstały w wyniku współpracy wielu krajów (tj. głównie ZSRR i Francji, ale również Austrii, Bułgarii, Węgier, RFN, NRD, Czechosłowacji i nawet Polski), sondy te były zdecydowanie najbardziej zaawansowane ze wszystkich misji Armady Halleya. Nie były jednak w stanie wykorzystać swego pełnego potencjału. Głównym tego powodem jest fakt, że zanim próbniki przeszły do badań nad kometą, najpierw musiały one dolecieć do Wenus, odłączyć lądownik Wenera i wykonać manewr asysty grawitacyjnej, by polecieć w stronę komety. W wyniku tego musiały zostać wystrzelone w kosmos, znacznie szybciej niż inne misji Armady, bowiem już w grudniu 1984 roku, 1,5 roku przed dotarciem do komety.

Model sondy Wega, znajdujący się w Centrum Udvar-Hazy, w Stanach Zjednoczonych.

Konsekwencją łączonej misji do Wenus i komety Halleya był więc większy dystans w momencie największego zbliżenia do komety. Nie było to jednak taki problem, gdyż właściwe badania miała wykonać sonda Giotto. W przypadku Wegi 1 odległość wyniosła 8889 kilometrów, natomiast Wegi 2 – 8030 kilometrów. Dystanse te wydają się gigantyczne, lecz wystarczyły sondom do wykonania około 1200 wysokiej rozdzielczości zdjęć komety, w tym pierwszego czarno-białego zdjęcia jądra komety Halleya. Zbadały również wszelakie parametry komety, m.in. jej wymiary, które oceniły na 15,3 km × 7,21 km × 7,21 km, temperaturę na powierzchni – w wysokości 300–400 K (27–127 °C) – ale też skład chemiczny, prędkość obrotową i tempo produkcji pyłu, który tworzy „atmosferę” komety, zwaną komą.

Zdjęcie komety Halleya wykonane przez sondę Wega 2. Można zauważyć na nim jądro komety oraz powstający z niego pył.

Dane zdobyte przez sondy Wega okazały się niezbędne w misji Giotto i to tylko dzięki nim była w stanie osiągnąć takie efekty. Misje te są więc testamentem tego, co międzynarodowa współpraca jest w stanie osiągnąć.

Giotto

Finałowym członkiem Armady Halleya była sonda Giotto, stworzona przez Europejską Agencję Kosmiczną. Misja rozpoczęła się dnia 2 lipca 1985 roku, a próbnik dotarł do momentu największego zbliżenia dnia 14 marca 1986. Dzięki pomiarom poprzednich sond zbliżyła się ona na niezwykłą odległość tylko 596 kilometrów. To właśnie od tej sondy pochodzi większość informacji dotyczących budowy komety Halleya.

Wyniki otrzymane przez próbnik Giotto różnią się nieco od tych otrzymanych przez sondy Wega. Przykładowo, ze zdjęć wykonanych przez sondę Giotto wynika, że kometa ma wymiary 14,42 km × 7,4 km × 7,4 km. Nie wiadomo, który z wyników jest dokładniejszy, lecz można podejrzewać, że ten wykonany przez misję Giotto, gdyż sonda znalazła się bliżej. Prawdziwy wynik mieści się jednak zapewne gdzieś pomiędzy otrzymanymi.

Jedno z wielu zdjęć jądra komety Halleya wykonanych przez sondę Giotto.

Wymiar komety to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o dane zdobyte przez tę sondę. Odkryła ona między innymi, że albedo komety jest bardzo niskie (0,04), zatem podejrzewa się, że jądro jest pokryte grubą warstwą pyłu. Sam pył natomiast również został zbadany. W zebranej próbce znalazło się 80% wody, 10% czadu, 2,5% mieszanki amoniaku i metanu oraz śladowe ilości żelaza, sodu i innych węglowodorów. Ważne jest również to, czego nie było: ciężkich pierwiastków. Wskazuje to więc na to, że kometa Halleya powstała na początku historii Układu Słonecznego. Jej wiek oszacowano na 4,5 miliarda lat.

Tutaj zdobyte informacje oczywiście się nie kończą, jednak często przestają być przydatne. Błędy pomiary niektórych wartości są bowiem tak duże, że wyniki w większości stają się bezsensowne. Z tego powodu potrzebne jest jeszcze wiele misji, by odkryć prawdziwe oblicze komety Halleya. Pozostaje więc oczekiwać z niecierpliwością na następne spotkanie z kometą Halleya, w 2061 roku.

Źródła:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczysta kolacja. Oto jak wyglądała Iga Świątek
Następny artykułŻużel. Wywalczą w końcu upragniony awans? Prezes Kolejarza planuje mocne transfery