A A+ A++

Wyjazd do Kijowa trzech premierów – z mniejszym lub większym błogosławieństwem UE – jest takim wyjątkowym krokiem. Ryzykownym, ale wyjątkowym, choć uważam, że powinni się też wśród nich znaleźć przedstawiciele frontowych państw bałtyckich.

Delegacja Polski w Kijowie

Stosunek do kijowskiej misji trzech misji premierów podzielił Polskę tak jak katastrofa smoleńska. Nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem – w tak spolaryzowanym kraju ludzi dzieli nawet to, co powinno łączyć. Rozważania o tym, ile w tym winy rządzącej ekipy a ile opozycji pomijam, żeby nie zaciemniać obrazu. Faktem jest, że nie tylko w mediach społecznościowych rozpętała się burza.

Część komentatorów i polityków opozycji widzi w wyjeździe do Kijowa element kampanii wyborczej i próbę odwrócenia uwagi publicznej od niedawnych umizgów rządzących do pożytecznych idiotów Putina – pani Le Pen i pana Orbana. Inni, wśród nich także przeciwnicy PiS apelują, by nie potępić w czambuł inicjatywy, która może pomóc Ukraińcom. „Nie obśmiewałbym wizyty w Kijowie jak to robi część opozycyjnego Twittera. To krytyczny czas i każda aktywność jest dobra. Nie chodzi o zapominanie <<rachunku krzywd>> w PL, ale zrozumienie powagi sytuacji” – napisał na Twitterze b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Dosadniej ujął to komentator kryjący się pod pseudonimem Exen, którego zresztą cenię za cenne wpisy z czasów kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy: „Nie da się już słuchać tego wycia, że jak to tak oni mogą się lansować, że to kampania itd. W dupie to mam. Bomby spadają 6 km od naszej granicy. Jeśli wizyta wesprze Ukrainę i pomoże zakończyć ten horror, to bardzo dobrze”.

Awantura o misję w Kijowie

Zgadzam się z tym, że są chwile, kiedy wojnę polsko-polską trzeba przerwać. Wojna tuż za naszą granicą jest takim momentem. Problem pojawia się wtedy, kiedy jedna ze stron politycznego konfliktu próbuje uciszyć drugą w imię konieczności zachowania jedności w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Wtedy jakąkolwiek krytykę rządzących uznaje się za warcholstwo, jeśli nie zdradę narodową. Wyrażania swoich wątpliwości nie nazywałby więc „wyciem”, choć wyjców w polityce nie brakuje po obu stronach barykady.

Całej awantury o kijowską misję nie byłoby by gdyby do premierów nie dołączył prezes PiS Jarosław Kaczyński. Choć pozostaje on wicepremierem ds. bezpieczeństwa, to w sprawie rosyjskiej agresji bardzo długo nie zabierał głosu. Ten fakt skłonił mnie do podejrzeń, że na równi ze wsparciem Ukraińców może chodzić tu o owe „polityczne złoto” o którym dowiedzieliśmy się z wyciekających maili Dworczyka.

Zastanawiam się bowiem, co wnosi obecność w delegacji kogoś, kogo referencje nie są ani politycznym, ani tym bardziej moralnym wsparciem misji? Czy tym, co potrzebuje dziś Zełenski jest rzeczywiście uścisk dłoni Kaczyńskiego? A może Kaczyński pomny tego, jak jego brat pojechał do Gruzji w czasie rosyjskiej inwazji w 2008 roku, chce pójść w ślady b. prezydenta RP i swojego brata?

Pomijając to, czy Lech Kaczyński zmienił bieg wojny 2008 roku, jego wyjazd do Gruzji stał się częścią pozytywnej legendy b. prezydenta. Wygląda na to, że Jarosław chciałby napisać swoją własną legendę, a podróż do Kijowa ma być jej mocnym akcentem. Te moje podejrzenia potwierdza pośrednio Maciej Wąsik, zastępca szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Na Twitterze obwieścił on właśnie, że: „Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki piszą historię. Donald Tusk pisze Twitty”.

Pisanie historii pozostawmy historykom. Legendy mają to do siebie, że poddawane są różnym korektom. Te naciągane zwykle nie wytrzymują próby czasu. Zgadzam się z premierem Morawieckim, że „Europa musi dać gwarancje niepodległości Ukrainie i zapewnić o gotowości do wsparcia w odbudowie”. Ukraińcy potrzebują dziś nie tylko symbolicznego i politycznego wsparcia, ale konkretów: zdecydowania w sprawie poszerzania sankcji, strefy zakazu lotów nad Ukrainą, pomocy finansowej, humanitarnej i militarnej. Chciałbym aby po wizycie premierów Polski, Czech i Słowenii w tych trzech dziedzinach nastąpiło znaczące przyspieszenie.

Czytaj też: Onuce i pożyteczni idioci. Jak Rosja sieje w Polsce zamęt dzięki prawicy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł62. Kaliskie Spotkania Teatralne – Festiwal Sztuki Aktorskiej. Kiedy poznamy repertuar?
Następny artykułKaja Myga