Andreeva zdominowała turnieje ITF i WTA w tym roku, wygrywając 21 z 23 meczów. Jej ranking wzrósł z pozycji 312 w kwietniu do 143, dzięki m.in. pokonaniu czterech zawodniczek z pierwszej setki światowego rankingu w ciągu ostatnich dwóch miesięcy (w tym finalistki US Open z 2019 roku Leylah Fernandez i brazylijskiej gwiazdy Beatriz Haddad Maia). Andreeva nie straciła jeszcze seta w czterech meczach, w tym trzech w eliminacjach, na kortach Roland Garros.
Na pytanie o to, dlaczego gra tak dobrze, Andreeva odpowiedziała: „Nie wiem. Po prostu gram. Po prostu nie myślę o tym. Po prostu staram się cieszyć każdą chwilą tutaj. Po prostu trenuję i żyję swoim życiem, i tyle”.
To podejście może przynieść miliony, gdyby udało się zapakować je do butelek i zatrzymać, zanim ciśnienie, wymagania i presja zaczęły działać. Nie ma jednak gwarancji, że Andreeva sama będzie w stanie zachować tak pozytywne podejście do swojego zawodu. Jej radość z grania przypomina czasy, kiedy apogeum europejskiego „toru na kortach ziemnych” było serią turniejów na Riwierze Europejskiej, a zawodnicy wyciskali z nich każdą kroplę przyjemności..
Dziś tenis to gra liczb, gdzie nawet najbardziej beztroski zawodnik musi odegrać nieglamorolową rolę liczydła. Punkty zbierane są jak cenne klejnoty na turniejach, planuje się zawodniczy harmonogram. Każdy jest bardzo świadomy rankingu, wartości nagród i bonusów sponsorów. Pierwsze pytanie, jakie zadaje się zawodnikowi w styczniu brzmi: „Jakie masz cele na ten rok?”, a osoba zadająca pytanie nie pyta czy zawodnik zamierza przepłynąć samotnie Atlantyk czy samodzielnie wybudować chatę.
Dla zdolnego adepta, obowiązki i naciski nadchodzą bardzo szybko i są ogromne. Zmieniają go, zanim jeszcze wiele się zmieniło.
Source link
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS