Adrian Zandberg po rozpoczęciu dzisiejszych obrad Sejmu przypomniał, że w piątek ulicami stolicy przeszedł “Czerwony marsz” pracowników sądów i prokuratur, którzy domagali się podwyżki wynagrodzeń i rezygnacji z planów ich “zamrożenia”. A to jest dopiero początek – zauważył poseł.
Kuratorzy sądowi, inspekcje, kolejne grupy zawodowe pracowników budżetówki domagają się godnych płac – podkreślił. Za chwilę wybuchnie strajk w ZUS-ie i staną pod znakiem zapytania kolejne wypłaty 500 plus i emerytur – dodał.
Tutaj trzeba działać, szanowna strono rządząca, a nie chować głowę w piasek – apelował Zandberg. Pracownicy budżetówki od lat padają ofiarą tzw. ideologii tzw. taniego państwa. Zwracam się tutaj do prawej strony sceny politycznej, bo kiedyś – i słusznie – krytykowaliście państwo, kiedy (były premier – przyp. red.) Donald Tusk kazał zaciskać im pasa. Ale teraz rząd Prawa i Sprawiedliwości robi dokładnie to samo: nie słuchacie tych ludzi, a to są ludzie, którzy ciężko i ofiarnie pracują dla polskiego państwa i zasługują na godne płace – podkreślił poseł.
Domagał się zarządzenia przerwy i uzupełnienia porządku obrad o projekt Lewicy ws. podwyższenia płac w budżetówce o co najmniej 12 proc. Wniosek o przerwę został odrzucony w głosowaniu.
Tomasz Zimoch (Polska 2050) zarzucił wiceministrowi sprawiedliwości Michałowi Wosiowi, że podczas wczorajszego posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka nie zamierzał rozmawiać ze związkowcami.
Przedstawił tylko ogólne informacje jak to w sądach jest świetnie, a potem opuścił salę, tłumacząc się naradą u premiera – zaznaczył poseł. To oznaka lekceważenia – ocenił Zimoch. Zaapelował, aby Woś wysłuchał głosu strajkujących pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Woś przyznał, że odroczone posiedzenie komisji odbędzie się jeszcze dziś. Dodał, że wczoraj przedstawił szczegółowe informacje “jak w 2010, 2011, 2012, 2013, 2014 i 2015 roku było zero procent podwyżki”.
Nie było ani złotówki dla pracowników sądownictwa, a w tym czasie w 2016, 2017, 2018, 2019, 2020 i 2021 roku miliony złotych trafiło do pracowników – zaznaczył wiceminister. O 46 proc. wzrosły pensje wyżej niż przeciętna płaca według GUS-u – dodał. Podkreślał wolę dialogu ze związkami.
Do słów Zandberga i Zimocha odniósł się także minister w KPRM Michał Wójcik.
Państwo powinniście swoje pretensje kierować do Donalda Tuska, a dlaczego? Bo z tej mównicy wszyscy powinni wiedzieć o tym, że w 2010 roku Donald Tusk ile dał pracownikom sądów i prokuratur? Zero złotych. 2011 – zero złotych. 2012 – zero złotych. 2013 – zero złotych. 2014 – zero złotych. 2015 – zero złotych – wyliczał. Wtedy nastąpiła Zjednoczona Prawica i od tamtego czasu pracownicy sądów i prokuratur otrzymali podwyżki w wysokości 43 procent – dodał Wójcik.
Gdybyście się przygotowali lepiej, to byście wiedzieli, że do tak trudnej sytuacji doprowadził rząd Platformy i Polskiego Stronnictwa Ludowego – mówił Wójcik. Śmieje się pan poseł (minister sprawiedliwości w 2015 roku, a obecnie przewodniczący KO – przyp. red.) Borys Budka, pan też dał zero złotych – stwierdził.
Zandberg zabierając głos w trybie sprostowania powiedział: “Panie ministrze, ja nie mam problemu z tym, żeby powiedzieć, że Donald Tusk postępował nie w porządku wobec budżetówki. Problem polega na tym, że weszliście w jego buty“.
A te podwyżki, o których pan mówi, panie ministrze, proszę odpowiedzieć na pytanie, jak duża część z tych podwyżek wynikała z tego, że były podwyżki płacy minimalnej. Bo doprowadziliście do sytuacji, w której jedyną nadzieją pracowników budżetówki na podwyżki jest to, że wzrośnie płaca minimalna – dodał poseł Lewicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS