Dziki w Polsce są zabijane na masową skalę od kilku lat, kiedy stwierdzono pierwsze przypadki zakażenia ASF (afrykański pomór świń) wśród trzody chlewnej. Na początku ASF występowało tylko w kilku miejscach na wschodzie Polski, dzisiaj sanitarny odstrzał dzików, w ramach walki z ASF, prowadzony jest prawie na terenie całego kraju. I to nawet tam, gdzie ASF nie występuje.
Aktywiści ekologiczni i eksperci od początku wskazywali, że walka z ASF, polegająca na masowym zabijaniu dzików, jest nieskuteczna i przyniesienie odwrotne skutki od zamierzonych. Bo to często myśliwi przenoszą wirusa z zabitych dzików – na butach, ubraniach, oponach samochodowych – do gospodarstw rolnych.
Rząd PiS te głosy jednak ignorował i rok temu przeforsował kontrowersyjną ustawę, tzw. lex Ardanowski (od nazwiska ministra rolnictwa). Specustawa tak naprawdę nie walczy z ASF, ale z aktywistami sprzeciwiającymi się polowaniom. Wprowadziła zakaz blokowania polowań, za który można trafić nawet na rok do więzienia. Ustawa dała za to myśliwym nowe uprawnienia – mogą strzelać do zwierząt z broni wyposażonej w tłumiki czy noktowizory.
Najwięcej zabitych dzików na Pomorzu, choć nie odnotowano tu ASF
Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja z dzikami i ASF na Pomorzu, w mijającym sezonie łowieckim (sezon lub inaczej rok łowiecki trwa od 1 kwietnia do 31 marca roku następnego). Choć mijający sezon łowiecki 2020/21 przypadał na okres epidemii koronawirusa, i nie odbywały się duże polowania, na Pomorzu wybito rekordową liczbę dzików.
Oto odpowiedź, jaką dostaliśmy z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku:
“Na terenie RDLP w Gdańsku (Pomorza) nakazany przez wojewodę odstrzał sanitarny dzików jest realizowany od trzech sezonów łowieckich tj. od sezonu 2018/19 do 2020/21. Zasięg tego odstrzału (ilości obwodów łowieckich, w których nakazano wykonywać powyższy odstrzał) w poszczególnych sezonach był różny – np. w sezonie 2018/19 obejmował tylko kilka nadleśnictw, natomiast już w roku łowieckim 2020/21 obejmował wszystkie obwody położone na terenie regionalnej dyrekcji LP. W ramach tego odstrzału na terenie jednostek RDLP w Gdańsku odstrzelono:
a. w sezonie 2018/19 – 415 szt. dzików
b. w sezonie 2019/20 – 3 865 szt. dzików
c. w sezonie 2020/21 (stan na 31.01.2021) – 5 443 szt. dzików.
W nowym sezonie łowieckim 2021/22 wielkość odstrzału dzików będzie uzależniona od wyników szacowania liczebności tego gatunku. Zgodnie z obowiązującym rządowymi rekomendacjami, a także zapisami wieloletnich łowieckich planów hodowlanych poziom pozyskania musi zapewnić osiągnięcie rekomendowanej wartości 0,1 szt./km² obwodów łowieckich. Jest to tzw. poziom odstrzału minimalnego. Trzeba także się liczyć z tym, że także w tym nowym sezonie łowieckim wojewoda wyznaczy odstrzał sanitarny. Jaki będzie jego poziom – w tej chwili nie wiadomo” – odpowiedział nam Jerzy Krefft, rzecznik prasowy RDLP w Gdańsku.
Co istotne, w tym roku, jak i w 2020 na terenie województwa pomorskiego nie odnotowano przypadków ASF u dzików, a także ognisk tej choroby u świń domowych.
Dzik Adam Wajrak
“Ostatni odnotowany (sklasyfikowany przez służby weterynaryjne) przypadek tej choroby wystąpił w roku 2019 w okolicach Marzęcina (k. Nowego Dworu Gdańskiego) i dotyczył wykrycia przeciwciał u odstrzelonego dzika” – odpisał nam rzecznik Jerzy Krefft.
Podsumowując: dziki na Pomorzu wybijane są na masową skalę, w ramach odstrzałów sanitarnych zleconych przez wojewodę Dariusza Drelicha w celu walki z ASF, choć od dwóch lat nie odnotowano tutaj przypadków tej choroby ani u dzików, ani u trzody chlewnej.
Aktywista z ruchu antyłowieckiego: Chodzi o biznes
Jaki jest cel takiego działania? Lasy Państwowe tłumaczą:
“Celem realizowanego odstrzału dzików jest maksymalne rozrzedzenie ich populacji do rekomendowanej wartości 0,1 szt./km² obwodów łowieckich (wartość ustalona przez Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego i pracującą na szczeblu centralnym Grupę Roboczą ds. monitorowania i zwalczania ASF u dzików). Maksymalne rozrzedzenie populacji ma zapobiegać lub też maksymalnie ograniczać kontakty między osobnikami i tym samym uniemożliwiać przenoszenie wirusa ASF na inne tereny. Dziki są naturalnym rezerwuarem wirusa ASF w środowisku przyrodniczym, a poprzez kontakt ludzi z zakażonym materiałem (zwłoki dzików lub ich szczątki, naturalne wydzieliny, skażony materiał np. zielonka itp.) jest przenoszony do hodowli świń domowych – to jest główny „pas transmisyjny” wirusa ze środowiska do hodowli świń”. (…) We wszystkich krajach, w których prowadzona jest walka z ASF, podkreśla się konieczność maksymalnego rozrzedzenia (ograniczenia) populacji dzików, które to działania obok (stawianego na równi jeśli chodzi o znaczenie) szybkiego usuwania zwłok padłych dzików lub ich szczątków ze środowiska daje najlepsze rokowania jeśli chodzi o zwalczanie tej choroby”.
– Tyle że w Polsce wyszukiwanie naturalnie padłych dzików i przestrzeganie zasad bioasekuracji to jest ciągle jedna wielka kpina – komentuje anonimowo aktywista ekologiczny. – Ruch antyłowiecki przedstawiał setki dowodów na to, jak polowania wyglądają w praktyce. Krew się leje, wnętrzności dzików leżą na ziemi, głowy ze skórami. Masakra! Pokazywaliśmy zdjęcia z Jaworzna, gdzie odstrzał odbywał się między blokami, a podwórko zostało zalane krwią. Dziki są rezerwuarem ASF, ale dzik sam nie wejdzie do chlewni. Główny transfer tej choroby to myśliwi, którzy nie przestrzegają zasad bioasekuracji. W tym roku nie było polowań zbiorowych z powodu epidemii, ale odbywały się polowania indywidualne. Nowa ustawa dała myśliwym możliwość używania wysokospecjalistycznej broni z termowizją, noktowizją i dzięki temu mogli polować nocami. Taka strategia walki z ASF się kompletnie nie sprawdza. Tu tak naprawdę chodzi o biznes, bo myśliwi zarabiają na każdym zabitym zwierzęciu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS