A A+ A++

Szyć zaczęła sobie i w pewnym sensie robi to do dzisiaj, ale o tym za chwilę. Na razie jesteśmy gdzieś na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jola Łobacz szyje ciuchy z chustek i maluje na jedwabiach – tych ekstrawaganckich ciuchów zazdroszczą jej koleżanki z Liceum Plastycznego w Świdnicy, gdzie trafiła z rodzinnych okolic Rawicza. Jej talent jako pierwsi zauważają oczywiście rodzice, a znakomitego materiału do rysowania po ścianach – węgla – dostarcza tato, który był górnikiem. Mama z kolei w ramach ratowania ścian wysyła córkę do szkoły plastycznej. To właśnie wtedy pojawiają się koleżanki, które proszą: „uszyj też dla mnie”. To zdanie, wracające jak mantra, Jola słyszała wszędzie: i w świdnickiej szkole, i w rodzinie, i na międzynarodowym obozie dla utalentowanej artystycznie młodzieży niedaleko Soczi.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJastrzębski Węgiel w finale Pucharu Polski
Następny artykułWYWIAD. Prezes PFR: Firmy wyjdą z kryzysu obronną ręką